Podsumowanie meczu
Liverpool w ostatnim ligowym spotkaniu pokonał zespół Wolverhampton i zakończył kampanię 2018/2019 na drugim miejscu, punkt za Manchesterem City. Ostatnim przystankiem the Reds w tym sezonie będzie Madryt, gdzie zagrają z Tottenhamem w finale Ligi Mistrzów.
Pierwsza połowa
Klopp zdecydował się na prowadzenie dwóch zmian względem spotkania z Barceloną, Georginio Wijnaldum i Mohamed Salah zajęli miejsca Jamesa Milnera i Xherdana Shaqiriego. Alex Oxlade-Chamberlain znalazł się na ławce rezerwowych.
Liverpool rozpoczął spotkanie z nastawieniem jak najszybszego zapewnienia sobie trzech punktów po końcowym gwizdku. Na początku spotkania Divock Origi oddał strzał na bramkę, jednak nie miał on mocy i z łatwością został wybroniony przez Rui Patricio. Piłka znalazła się w siatce w 17. minucie, kiedy to Sadio Mané dopisał do swojego dorobku już 21. bramkę w tym sezonie. Trent Alexander-Arnold wraz z Jordanem Hendersonem pograli na ścianę, a następnie młody prawy obrońca the Reds posłał jak zwykle niesamowicie precyzyjne dośrodkowanie, które wykorzystał Senegalczyk.
W dobrej sytuacji nalazł się Andy Robertson, jednak bezbłędnie wypiąstkował piłkę Portugalczyk. Po kilku kolejnych akcjach podopiecznych Jürgena Kloppa, zespół Wolves przypomniał sobie o czymś takim jak ofensywa. Przerzucili szybko ciężar gry z jednej strony na drugą, Diogo Jota posłał zachęcająco piłkę do Matta Doherty'ego, który trafił w poprzeczkę. Liverpool prowadził do przerwy, jednak wieści napływające z Falmer Stadium nie napawały optymizmem.
Druga połowa
Alexander-Arnold ustawił się do wykonania rzutu wolnego z obiecującego miejsca, ale za bardzo przeciągnął piłkę i cały plan spalił na panewce. Nadszedł moment, w którym Wolves zaprezentowali się najlepiej w tym spotkaniu próbując przycisnąć Liverpool. Raul Jimenez znalazł się w dobrej sytuacji, jednak piłka po jego strzale wylądowała wysoko na trybunach. Po godzinie gry goście nadal szukali szczęścia w akcjach zaczepnych. Ostatecznie to the Reds znaleźli się w dogodnej sytuacji, po rajdzie Mané to Divock Origi znalazł się w znakomitej sytuacji, jednak przeniósł piłkę ponad poprzeczką.
Alisson Becker starał się zachować swoje 21 czyste konto, ale aby tego dokonać to pomimo solidnej defensywy musiał się o to postarać pokonując w pojedynku Diogo Jotę, który ponownie został obsłużony podaniem od Jimeneza.
Przy drugiej bramce dla Liverpoolu ponownie maczał palce Alexander-Arnold, który śrubował rekord asyst posyłając piłkę do wyczekującego Sadio, a ten uderzył poza zasięgiem Rui Patricio.
Liverpool zakończył ligowy sezon mając na koncie tylko jedną porażkę, jednak to było za mało, aby wyprzedzić Manchester City.
Jedziemy do Madrytu.
Komentarze (1)