Alisson: Tak wpłynął na mnie Pep
Alisson Becker ujawnił jaki wpływ miała na jego grę Barcelona Pepa Guardioli na jego drogę do Liverpoolu i finału Ligi Mistrzów. Przypomnijmy, że Brazylijczyk w debiutanckim sezonie Premier League został uhonorowany nagrodą dla bramkarza z największą liczbą czystych kont.
Alisson może zakończyć imponujący start w nowym klubie triumfem w Lidze Mistrzów, jeśli the Reds pokonają w finale Tottenham w Madrycie 1 czerwca.
Reprezentant Canarinhos sięgnął po Złote Rękawice, dzięki zachowaniu 21 razy czystego konta na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii, dzięki czemu w znacznej mierze przyczynił się do finiszu zespołu na drugiej pozycji i zanotowaniu rekordowym 97 punktów.
Alisson przeniósł się na Anfield latem z Romy za 65 milionów funtów, natomiast swoją karierę zaczynał w Internacional w Brazylii. To właśnie w swojej ojczyźnie wypracował styl gry, który pomógł mu stać się jednym z kluczowych elementów układanki Jürgena Kloppa.
- Kocham to co robię, więc zawsze będę miał piłkę w rękach - powiedział bramkarz Liverpoolu.
- Gdy zaczynałem szkołę, grałem jako defensywny pomocnik, później stanąłem w bramce, gdzie poczułem się wygodniej.
- Miałem trenera, Andre Jardima, na którego duży wpływ miała Barcelona dowodzona przez Guardiolę.
- Barcelona zawsze grała krótko i szybko od bramkarza. W tamtym czasie był nim Victor Valdes. Lubił często grać nogami i tak samo jest ze mną, ponieważ zawsze chciałem odgrywać rzeczywiste znaczenie w meczu.
Liverpool zakończył marzenia Alissona o Lidze Mistrzów w zeszłym roku po dwumeczu półfinałowym. Golkiper przyznał, że już wtedy był zakochany w tych rozgrywkach.
- Oczywiście chcieliśmy więcej, chcieliśmy dotrzeć do finału, lecz mierzyliśmy się z mocnym Liverpoolem. Teraz jestem po drugiej stronie i jestem w finale po kolejnym fantastycznym starciu z Barceloną.
- Już jestem bardzo wdzięczny za to, że mogę zagrać w finale. Zawsze gdy wychodzę na murawę i słyszę hymn Ligi Mistrzów, dostaję gęsiej skórki. Dlatego gdy dotrę do finału, będę robił to co kocham i za co ogromnie dziękuję.
Komentarze (0)