JK o przekraczaniu własnych granic
Klopp pochwalił swoich zawodników, którzy „przekroczyli swoje granice”, dzięki czemu po raz kolejny zameldowali się w finale Ligi Mistrzów. Będzie to już trzecia w karierze Jürgena próba wywalczenia tego trofeum.
W 2013 roku prowadzona przez niego Borussia Dortmund uległa Bayernowi Monachium, a w poprzednim sezonie The Reds przegrali w Kijowie z Realem Madryt.
1 czerwca Czerwoni powalczą z Tottenhamem z zwycięstwo w tegorocznej edycji Champions League.
- W Niemczech mamy takie powiedzenie: ,,Trzy jest najszczęśliwszą liczbą" - powiedział Klopp.
- W Mainz dwukrotnie nie udało nam się awansować. Uczyniliśmy to dopiero za trzecim podejściem. Mam nadzieję, że będzie tak również i w przypadku Champions League. To całkiem fajnie.
- Dla mnie to już czwarty finał w europejskich rozgrywkach (wliczając w to Ligę Europy 2016), fajnie. Prowadziłem znakomitych zawodników, którzy musieli przekraczać własne granice, aby awansować.
Klopp uważa, że magia Anfield poniosła jego zespół aż do finału.
The Reds wyszli z bardzo trudnej grupy dzięki wygranej u siebie z Paris Saint-Germain, Crveną Zvezdą i Napoli.
W 1/8 pewnie pokonali FC Porto, a w półfinale po magicznej nocy na Anfield wyeliminowali FC Barcelonę.
Jedynym europejskim przeciwnikiem, który uniknął porażki w Merseyside był Bayern Monachium, który bezbramkowo zremisował. The Reds pokazali jednak swoją wyższość na wyjeździe i pewnie wygrali 3:1, awansując tym samym do półfinału.
- Na przestrzeni ostatnich lat Anfield pozwoliło nam pokonać wiele bardzo mocnych zespołów jak np. Borussię Dortmund.
- W poprzedniej edycji LM wygraliśmy dzięki wsparciu własnych kibiców z Manchesterem City. W tym roku wyeliminowaliśmy Barcelonę. Dokonaliśmy tego wspólnie.
- Anfield jest dla nas kluczowe w europejskich rozgrywkach. Chłopaki wykonali kawał dobrej roboty, pokazali znakomity futbol.
- Mecz w Monachium był najlepszym wyjazdowym spotkaniem jakie widziałem na europejskiej scenie. Wspaniale jest patrzeć jak bardzo rozwinęła się ta drużyna i to w tak krótkim czasie. To była jak dotąd bardzo dobra dla nas kampania.
Klopp wie czego może spodziewać się w finale po swoim rywalu z Londynu. The Reds dwukrotnie pokonali w tym sezonie koguty 2:1.
To będzie zupełnie inna sytuacja niż starcie z Sevillą czy Realem.
- Znamy się całkiem dobrze - dodał Klopp.
- Lecz nic poza tym. To finał. Masz rywala, pod którego musisz odpowiednio się przygotować - wziąć pod uwagę ich mocne strony i słabości. Tak to wygląda.
- Nie ma łatwych spotkań w Champions League, więc czemu miałby być taki finał? Z pewnością nie będzie. Jak dotąd wykorzystywaliśmy nasze doświadczenie i zrobimy to po raz kolejny.
- Musimy zagrać na miarę naszych możliwości, pokazać piłkę w stylu Liverpoolu. Taki jest plan. Będzie ciężko, ale do tej pory nie było łatwo.
- Już to wiemy, więc dlaczego mielibyśmy o tym dłużej myśleć? Jeśli naprawdę jesteśmy na naszym absolutnie najwyższym poziomie, to będziemy bardzo wymagającym rywalem. Tottenham również takim jest.
Odkąd Klopp pojawił się w Liverpoolu w październiku 2015 klub zaczął coraz lepiej sobie radzić.
To będzie już czwarty finał Niemca z The Reds.
Poprzeczka w ostatnim czasie poszybowała bardzo wysoko. Liverpool doszedł do finału w Madrycie, jednocześnie walcząc o zwycięstwo w Premier League, gdzie wykręcił niesamowite 97 punktów.
Klopp jest przekonany, że ekscytujący rozwój The Reds będzie trwał niezależnie od tego, czy wygrają Ligę Mistrzów.
- Myślę, że gracze już po pierwszych pięciu dniach wiedzieli, czego będę od nich oczekiwał.
- Było jasne, że znają mnie i znają Dortmund. Właśnie dlatego było jasne jak chcemy grać, ale nie chcieliśmy od samego początku robić wszystkiego na raz. Chcieliśmy wykorzystać zalety zawodników i sprawić, aby poczuli się pewniej. Chcieliśmy, aby mieli przekonanie, że są odpowiednimi zawodnikami dla Liverpoolu.
- Oczywiście potrzebujesz czasu, aby zobaczyć efekty na boisku. Nie wiem ile nam to zajęło, ale z pewnością nie trwało to krótko. W pierwszym roku dotarliśmy do finału Ligi Europy i finału Pucharu Ligi, lecz przegraliśmy oba. Był to bardzo wyczerpujący sezon.
- W drugim sezonie zakwalifikowaliśmy się do Ligi Mistrzów, a w trzecim dotarliśmy do finału CL. W czwartym sezonie znów jesteśmy w finale tych rozgrywek.
Klopp uważa, że pojawienie się utalentowanych zawodników takich jak Virgil van Dijk, Alisson Becker, Fabinho i Xherdan Shaqiri pomogło Liverpoolowi wskoczyć na jeszcze wyższy poziom.
- Pomógł nam rozwój zawodników, których już mieliśmy. Dużym wzmocnieniem byli również rzecz jasna nowi piłkarze - powiedział Klopp.
- Dla przykładu Alisson i Virgil mieli największy wpływ, ponieważ zagrali niemalże w każdym spotkaniu.
- Zawodnicy tacy jak Fabinho i Shaqiri byli również bardzo ważni dla zespołu. Nie są w optymalnej formie, ale poczynili duże postępy. Ta przygoda jeszcze się nie skończyła, nie dla każdego. Właśnie dlatego czujemy jakbyśmy byli dopiero na starcie. Jeszcze wiele przed nami.
Komentarze (3)