Robbo: Nie zasłużyliśmy na pochwały
Kijów i zeszłoroczny finał Ligi Mistrzów są już jedynie odległymi wspomnieniami dla Andy'ego Robertsona, ale brutalna lekcja na temat zdobywania największego trofeum w Europie nie poszła w zapomnienie. Szkot podkreślił to w swej wypowiedzi, gdzie twierdzi, że Liverpool nie zasłużył na chwałę po zdobyciu 97 punktów w Premier League i po największym europejskim powrocie na Anfield.
- Słyszałem, że niektórzy ludzie o tym mówią, ale w moim odczuciu na nic jeszcze nie zasłużyliśmy. Pokazała to Premier League. Wielu powiedziałoby, że 97 punktów zasługuje na tytuł mistrzowski. Nie zasługuje, bo Manchester City zdobył 98 punktów. Zasługujemy na to, co damy z siebie podczas meczu i na jego końcowy rezultat. Jeśli damy z siebie 100% i zagramy na maksimum swoich możliwości, to zasłużymy. Jednak nie podejdziemy do spotkania z myślą, że zasługujemy na zwycięstwo, bo mieliśmy dobry sezon i zdobyliśmy 97 punktów, to byłoby głupie.
Upór Robertsona odzwierciedla podejście Liverpoolu do sobotniego finału przeciwko Tottenhamowi. Na wtorkowej konferencji prasowej dało się wyczuć u Jürgena Kloppa i jego zawodników wyraźną niechęć do mówienia o historii zespołu w europejskich rozgrywkach. Lewy obrońca Czerwonych jest skupiony na odniesieniu zwycięstwa w Madrycie i woli, gdy to inni dyskutują na temat osiągnięć klubu w przeszłości. 25-latek skomentował też porównania do składów, które zdobywały europejskie puchary w przeszłości.
- Rok temu byliśmy w finale i zostaliśmy pokonani. Jeśli ludzie chcą o tym dyskutować i dokonywać porównań, to mogą to robić. My jesteśmy zdania, że musimy zdobywać trofea, nieważne czy będzie to w sobotę, w następnym sezonie, czy jeszcze później. Nigdy nie przestaniemy walczyć. Ten klub i jego fani zasługują na trofea. Wiemy jednak jak trudno je zdobyć. Mamy nadzieję, że uda nam się wykonać ostatni krok i zdobyć pierwsze trofeum dla zespołu i menedżera. Ma to dla nas ogromne znaczenie.
- Mają szansę utworzyć własną historię. Byliśmy zadowoleni z możliwości gry w Kijowie rok temu, ale w tym roku chcemy zwyciężyć - skomentował menedżer.
W przeciwieństwie do kilku kolegów z zespołu Robertson nie sądzi, że zeszłoroczne doświadczenia z Madrytu zapewnią drużynie dodatkową motywację lub doświadczenie w stolicy Hiszpanii.
- Mogę mówić tylko za siebie, ale uważam, że rok temu również byliśmy zrelaksowani. Taki właśnie mamy skład, nic nas nie rusza.
- Wiedzieliśmy co nas czekało w ostatnim sezonie i wiemy z czym przyjdzie nam się mierzyć w tej kampanii. Oba zespoły mają doświadczenie w spotkaniach o wielką stawkę, co może pomóc, ale nie uważam, żeby ostatni sezon miał na to jakikolwiek wpływ. Jest to inne wyzwanie, inny przeciwnik.
Szkot uważa, że większy wpływ na ostateczny rezultat będzie miała stała, wysoka forma prezentowana przez drużynę Kloppa w całym sezonie Premier League i w półfinale z Barceloną, gdy było to najbardziej konieczne. Odzwierciedla to 11 asyst ligowych i 2 w Lidze Mistrzów zdobyte przez Robertsona. Jest on przekonany, że jego zespół wciąż jest w dobrej formie pomimo tego, że nie brał udziału w spotkaniu o punkty od 3 tygodni.
- Byliśmy bezlitośni w tym sezonie i musimy być bezlitośni w sobotę. Obserwuję Tottenham pod wodzą Pochettino od trzech, czy czterech lat i oni są tacy sami. Sposób, w jaki grają i w jaki zwyciężają, oni czasami poniżają swych przeciwników. Pokonali nas w zeszłym sezonie i jeśli powtórzą tamten występ, to czeka nas piekielni ciężki mecz przeciwko znakomitemu zespołowi ze znakomitymi piłkarzami.
- Gdy jesteś na szczycie Premier League, to musisz być bezwzględny. Nawet samo dostanie się do top4 jest niełatwe. Wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać, ale musimy to udowodnić.
Robertson zaprosił około 20 członków rodziny do jego domu w Formby dzień po zeszłorocznym finale Ligi Mistrzów i dosyć późno zorientował się, że potrzebne będzie barbecue. Niedługo po tym, jak zablokował Cristiano Ronaldo podczas próby zdobycia kolejnej bramki w Kijowie, Szkot był w supermarkecie ze swym ojcem, Brianem.
- Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy! Wciąż mam to barbecue, więc nie będzie potrzeby, by iść do supermarketu. Oczywiście mamy nadzieje, że będzie w o wiele lepszych nastrojach. Rok temu przeżyliśmy ogromne rozczarowanie, nie da się tego ukryć. Jesteśmy świadomi ciężkiej pracy, jaką musimy włożyć, by nastroje były tym razem inne. Jeśli nam się uda, to będzie to o wiele lepsze przyjęcie.
Komentarze (0)