Wywiad przed finałem - Xabi Alonso!
Zbliżający się finał Ligi Mistrzów w którym Liverpool zmierzy się z Tottenhamem jest szeroko komentowany przez cały futbolowy świat. Swoją opinią podzielił się także były pomocnik Liverpoolu, Xabi Alonso, przypominając przy tym swoje doświadczenia z Ligą Mistrzów.
- Nie mogło być lepiej niż wtedy, czyż nie?
- Po drugim meczu zadzwoniłem do kolegi i powiedziałem mu, że atmosfera była naprawdę, naprawdę spektakularna, ale czy było lepiej niż w 2005 roku i meczu z Chelsea? Spytałem, ponieważ myślę, że nie mogła być już lepsza! - powiedział Alonso.
Legenda the Reds została oczywiście zapytana i powrót do żywych w wykonaniu Liverpoolu w rewanżowym starciu przeciwko Barcelonie sprzed kilku tygodni. To dzięki tamtej wygranej mogą jutro zagrać w finale w Madrycie.
Jednak zanim do tego dojdzie, Xabi udzielił wywiadu dziennikarzowi oficjalnej strony internetowej Liverpoolu, opowiadając o rozwoju ekipy Jürgena Kloppa, o tym jak przewiduje przebieg finału, co oznacza triumf w tych rozgrywkach dla the Reds i wiele więcej...
Xabi, Liverpool wraca po raz kolejny do finału Ligi Mistrzów, lecz tym razem nie jesteś rozdarty, wybierając kogo będziesz dopingować...
- Z pewnością. W tym roku jest dużo łatwiej, myślę, że będę się bardziej cieszył z tego finału, ponieważ pamiętam jak byłem w Kijowie w zeszłym roku i wszyscy pytali mnie o to komu kibicuje. Ja musiałbym być pomiędzy tym wszystkim. Dlatego tym razem mam więcej radości i liczę, że rezultat też będzie przyjemniejszy.
Chciałbyś zobaczyć radość tysięcy Scouserów w mieście, które nazywasz domem?
- Tak, absolutnie! Czekam na to od momentu, kiedy pokonali Barcę. Wszyscy byli tak podekscytowani, wszyscy chcą jechać na finał. Nie mam tylu biletów, żeby dać wszystkim. Myślę, że to co oni osiągnęli, a mianowicie zagrają w dwóch finałach w ciągu dwóch lat, jest niesamowite i jestem pod wielkim wrażeniem ich występów do tej pory.
Rozmawialiśmy przed zeszłorocznym finałem. Jak myślisz, co zmieniło się od tamtego czasu w Liverpoolu?
- Myślę, że wiele rzeczy. Myślę, że tamta porażka wzmogła w nich głów, więc motywacji teraz może być jeszcze więcej, a poza tym mają już doświadczenie. Wiemy, że to finał i wszystko może się stać, szczególnie gdy obie drużyny pochodzą z Anglii. Znają się tak dobrze, że jeszcze trudniej jest coś przewidzieć. Myślę jednak, że zaznajomienie się z uczuciem gry w finale może być przydatne.
Grałeś w dwóch finałach Ligi Mistrzów w koszulce Liverpoolu - w 2005 i 2007 roku. Czy za drugim razem jest łatwiej, jeśli chodzi o przygotowania?
- Tak, to prawda, lecz ważne jest to, co wydarzy się na murawie, więc jestem pewien, że dobrze się przygotowują. Znają Koguty i to dobrze, obie ekipy mają dobrze opracowane plany na to spotkanie, więc zobaczymy co się stanie. Możemy być jednak pewni, co do tego jak drużyny się zaprezentują, ponieważ dobrze radzili sobie w ostatnich miesiącach, grali na równym poziomie, byli powtarzalni. Jeśli będą w stanie zaprezentować swoje wysokie tempo z jakim grają, to z pewnością będą mieli swoje szanse.
To był niezwykły sezon w wykonaniu tej drużyny - zdobyli 97 punktów w Premier League i kolejny razem zagrają w finale Ligi Mistrzów...
- Też tak uważam. Oprócz finalnego rezultatu, a gdy wygrywasz, chcesz zdobywać trofea. Dla mnie to co zrobili to już duży sukces. Nie chodzi tylko o rezultaty, chodzi o energię wokół klubu, we wszystkich jego działach oraz o nastrój wśród kibiców - to jest sukces. Teraz mam nadzieję, że przeniosą tą energię w ostatni sukces, jakim będzie podniesienie trofeum. Jednak cokolwiek się stanie, gratuluję piłkarzom, czapki z głów przed menadżerem. Mają moje pełne uznanie.
Oglądałeś mecz z Barceloną? Wierzyłeś w to co widzisz?
- Oglądałem! Właściwie to byłem w Szwajcarii, w siedzibie UEFA, gdzie starałem się o uprawnienia trenerskie razem z innymi trenerami z Anglii, Włoch, Szwecji i Hiszpanii. Przed drugim meczem wszyscy mówili "Wow, to będzie wyzwanie, lecz może mogą to zrobić. Jeśli zdobędą jedną bramkę, to będą mogli stworzyć ten nastrój". Gdy Origi strzelił pierwszą bramkę, to wiedziałeś, co się może wydarzyć, a nikt nie chciałby być na miejscu Barcy i bronić dwubramkowego prowadzenia przed the Kop, nikt nie chce być w takim położeniu. Wiedzieliśmy, że po pierwszej połowie, przy wyniku 1:0, Barca miała swoje szanse, lecz czułem, że będą mieć szansę. Po drugim meczu zadzwoniłem do kolegi i powiedziałem mu, że atmosfera była naprawdę, naprawdę spektakularna, ale czy było lepiej niż w 2005 roku i meczu z Chelsea? Spytałem, ponieważ myślę, że nie mogła być już lepsza! On odpowiedział, że prawdopodobnie była podobna. To było widać!
Podczas swojego czasu na Anfield świętowałeś wiele niesamowitych zwycięstw w europejskich rozgrywkach. Jak one wpływają na pewność siebie drużyny i jej mentalność?
- To wiele znaczy. Myślę, że Liverpool ma mentalność, dzięki której potrafią się podnieść po najmocniejszym ciosie. Nie mówię tylko o finale z 2005 roku, lecz także o drodze do Stambułu i kolejnych latach, kiedy miewaliśmy trudniejsze momenty, kiedy musieliśmy udowodnić jakim jesteśmy zespołem i dać z siebie trochę więcej. Oni to teraz robią, nie tylko w Lidze Mistrzów, lecz także w Premier League, co robili wiele razy w tym roku. Postawienie kroku naprzód jest ogromnym osiągnięciem i teraz przed nimi ostatnia przeszkoda.
Jakiego rodzaju finału się spodziewasz?
- Liczę na porywający mecz, typowe starcie Premier League o wysokim tempie, bardzo wymagające, ciekawe pod kątem taktycznym. Jestem pewien, że obaj menadżerowie myślą o meczu i o tym jak mogą zdobyć przewagę, lecz nic nie przewiduję!
W trakcie swojej przygody na Anfield grałeś w Lidze Mistrzów przeciwko Chelsea i Arsenalowi, obecny zespół zmierzy się z Tottenhamem. Jak to jest grać w europejskich rozgrywkach z zespołem, który tak dobrze znasz?
- To jak Dzień Świstaka - ten dzień już był! Jednak to nie będzie ten sam dzień, to finał Ligi Mistrzów i szczególnie dla Tottenhamu będzie to mecz ich życia i tak będą grać. Trzeba to brać pod uwagę, żeby się przygotować. Taktycznie i indywidualnie znają się dość dobrze, lecz jednak podczas meczu musisz dobrze wiedzieć co dzieje się na murawie i jak się prezentujesz.
Jeśli ta drużyna wygra Ligę Mistrzów, to czego mogą oczekiwać później i w kolejnych latach? Będą absolutnie wielbieni przez fanów, czyż nie?
- Tak, na pewno. Myślę, że gdy możesz być nawet małą częścią wielkiej historii Liverpoolu, możesz być z siebie dumny. Gdziekolwiek nie będziesz na świecie, znajdziesz tam fanów Liverpoolu, którzy będą dumni z tego co osiągnąłeś. Podarowanie im takiego momentu jest czymś co zostanie na zawsze i mam nadzieję, że jutro będą częścią tej wielkiej historii.
Na koniec - gdybyś mógł powiedzieć jedną rzecz drużynie przed jutrzejszym finałem, co by to było?
- Niech robią to, co robili dotychczas. Myślę, że muszą zagrać z tą energią, zaangażowaniem, koncentracją i jakością. Jeśli zagrają na tym poziomie, co w meczu z Barceloną, nawet z meczu na Camp Nou, to będą mieli wielką szansę na triumf. Ponadto, małe detale są bardzo ważne. Nie możesz kontrolować wszystkiego, lecz z lepszą kontrolą będą kreować lepsze szanse.
Komentarze (0)