Wywiad z Jerzym Dudkiem
Istnieją dwie teorie, które Jerzy Dudek, bohater ostatniego zwycięstwa w Lidze Mistrzów chciałby zakwestionować. Życie zmieniło się dla Dudka po cudzie na Atatürk. Cudownie powstrzymał Andriya Shevchenkę przy stanie 3-3 w doliczonym czasie gry, a następnie przyczynił się do zwycięstwa w konkursie rzutów karnych. Jego kariera w Liverpoolu zakończyła się po tym, jak Pepe Reina podpisał kontrakt bezpośrednio po zwycięstwie, ale jego status legendy pozostał nienaruszony.
- Ostatnio, gdy byłem na Anfield, wiele ludzi mówiło, że jest to najlepsza drużyna we współczesnej historii Liverpoolu. Muszą wygrać najpierw trofeum, żeby stało się to prawdą.
- Druga kwestia, ludzie twierdzą, że powrót przeciwko Barcelonie był lepszy, niż ten przeciwko Milanowi. Znowu, porównań można będzie dokonać tylko, jeśli Liverpool zdobędzie trofeum.
- Mam nadzieję, że uda im się w Madrycie, bo praca, jaką wykonał Jürgen Klopp zasługuje na to. Będę tam i będę ich wspierał razem z szalonymi Scouserami.
Dudek jest ambasadorem UEFA w Madrycie i nieważne gdzie podróżuje ani z kim się spotyka. Podąża za nim jedno wspaniałe słowo. Stambuł.
- Nie mówię, że był to jeden z najlepszych. Mówię, że jest to najlepszy finał w historii Ligi Mistrzów z powodu stylu, w jakim powróciliśmy do meczu i charakteru, jaki pokazaliśmy.
- Nie sądzę, by którykolwiek piłkarz w tamtym momencie był tak naprawdę świadom tego, czego dokonaliśmy. Oczywiście, był zachwyt z powodu zdobycia trofeum, ale myślę, że z biegiem czasu uświadomiliśmy sobie, że dokonaliśmy czegoś większego. Jako piłkarz zawsze myślisz o zdobywaniu trofeów, ale pod wpływem chwili nie zdajesz sobie sprawy, że nie zawsze może się to skończyć w ten sposób.
- Nawet gdy spotykam się z piłkarzami Milanu, nie rozmawiają oni o finale z 2007, który wygrali. Mówią o tym z 2005, który przegrali. Od czasów tego starcia ja i Shevchenko zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Graliśmy w spotkaniach legend, czasem w tej samej drużynie, czasem przeciwko sobie. Nie chciałem mówić o tamtym momencie ze Stambułu, gdy się spotkaliśmy, ale zapytał mnie, w jaki sposób udało mi się obronić jego strzał w doliczonym czasie. Zawsze odpowiadam mu, że to była moja najlepsza chwila. On miał ją 2 lata wcześniej przeciwko Juventusowi, gdy zdobył bramkę przeciwko Buffonowi.
- Nazwałem tamtą obronę "ręką Papieża". Papież Jan Paweł II zmarł wtedy niedawno. Był z Polski i byłem bardzo zmotywowany, by uhonorować go w tamtym roku. Spotkałem go, gdy Polska reprezentacja grała z Włochami i rozmawialiśmy o piłce. Był bramkarzem w młodości i dałem mu swą koszulkę.
Boskiej inspiracji niestety brakowało Liverpoolowi w europejskich pucharach od tamtej pory. Ponure doświadczenie Lorisa Kariusa z zeszłego sezonu przypomniało o niebezpiecznej roli bramkarzy. Dudek był wtedy w Kijowie i współczuł młodemu Niemcowi, ale nie spodziewa się, że Alisson Becker podzieli jego los.
- Najgorszą rzeczą dla bramkarza jest, gdy ludzie źle o nim mówią i tworzy to posępną atmosferę. Pogarsza to sytuację. To tak, jak gdyby napastnik przechodził przez ciężki okres, a ludzie mówili mu, że nigdy nie trafi do bramki. Nigdy nie chcesz czegoś takiego, zwłaszcza przed finałem.
- Alisson ma ogromną jakość. Potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach. Byłem na meczu przeciwko Napoli i w ostatnim momencie popisał się kluczową interwencją. Przeciwko Barcelonie w drugim spotkaniu był niewiarygodny. Nie wykonuje parad dla fotografów, jest po prostu bardzo efektywny.
Zakres spuścizny Stambułu przekroczył granice indywidualnego uznania. Tamten moment przytaczany był w wielu dyscyplinach sportowych i inspirował tysiące przemów motywacyjnych, gdy wszystko wydawało się stracone. Gdy Liverpool przegrywał 0-3 z Barceloną, w drugim meczu wystarczyło wypowiedzieć jedno słowo, by przywrócić wiarę.
- W piłce możesz udowodnić, że niemożliwe nie istnieje. Potrzebujesz do tego odpowiedniego momentu, nie stanie się coś takiego co tydzień. Drugi mecz z Barceloną był takim momentem. Jesteśmy Liverpoolem. Nigdy się nie poddajemy.
- Wiesz, że na Anfield wszystko może się wydarzyć, nawet przeciwko Barcelonie. Myślę, że jest to DNA tego klubu i jesteśmy dumni, że byliśmy częścią zespołu, który to pokazał. Czy jest to w końcu rok, w którym Liverpool zdobywa szósty puchar? Sytuacja jest o wiele lepsza niż rok temu. Nikt nie rozmawia o bramkarzu - zakończył Dudek.
Przynajmniej w tej chwili. Może się to bardzo szybko zmienić na lepsze lub na gorsze w Madrycie.
Komentarze (1)