Kariera Sturridge'a na Anfield!
Wyjątkowe umiejętności wykańczania akcji pod bramką rywali pozwoliły Danielowi Sturridge'owi na zanotowanie przyzwoitych liczb w barwach the Reds, osiągając średnio prawie jedną bramkę co dwa spotkania w trakcie sześciu i pół roku spędzonych w Liverpoolu.
Sturridge w swoim dorobku ma 67 bramek dla klubu, które nieraz wyróżniały się efektownością oraz ważnością dla losów pojedynków. To spowodowało, że z Liverpoolu odejdzie nie tylko jako świeżo upieczony zwycięzca Ligi Mistrzów, lecz również jeden z najlepszych napastników w the Reds w nowoczesnej erze.
Do Merseyside przeniósł się w styczniu 2013 roku, zaś strzelanie rozpoczął po siedmiu minutach debiutu, dokładając do tego dziesięć kolejnych trafień przed końcem tamtego sezonu.
W parze z Luisem Suarezem stworzył budzący strach wśród rywali duet strzeleckim w systemie wykreowanym przez Brendana Rodgersa w sezonie 2013-2014. Gracze z Anfield niespodziewanie byli wtedy blisko tytułu mistrzowskiego dzięki m.in. chłodnej głowie Daniela pod bramką przeciwników. W tamtym sezonie zanotował 21 bramek ligowych, co dało mu drugie miejsce w lidze za Suarezem, a klub zakończył rozgrywki na drugiej lokacie i zapewnił sobie powrót do Ligi Mistrzów.
Kontuzje bezlitośnie pokrzyżowały jego plany dotyczące rozegrania pełnej kampanii w czerwonej koszulce również w rozgrywkach europejskich, lecz ostatecznie Sturridge wypracował sobie powrót do regularnych występów, kiedy na stanowisko menadżera Liverpoolu wybrano Jürgena Kloppa.
Bramki Anglika przeciwko Manchesterowi United i Villarrealowi pomogły w drodze do finału Ligi Europy w sezonie 2015/2016, w którym to właśnie on otworzył wynik meczu zuchwałym uderzeniem. Jak pamiętamy niestety nie wystarczyło to do triumfu.
Nowe ułożenie kształtu drużyny spowodowało, że Stu dostawał coraz mniej czasu boiskowego od Kloppa, lecz mimo to snajper zachował klasę gracza swojego pokroju. W przedostatnim meczu sezonu 2016/2017 rozpoczął strzelanie w zwycięskim pojedynku z West Hamem, co ostatecznie umożliwiło the Reds udział w kwalifikacjach Ligi Mistrzów.
Pierwszą bramkę dla Liverpoolu w europejskich rozgrywkach najwyższego szczebla rozpoczął właśnie w kolejnym sezonie, lecz zimą wypożyczono go do West Bromwich Albion i mógł tylko obserwować jak jego drużyna dociera do finału. Mimo to znalazło się dla niego miejsce w kolejnym roku.
- Jestem częścią niesamowitej grupy, mamy szanse na sukcesy w tym sezonie - proroczo zawyrokował w trakcie przedsezonowych przygotowań.
- Wszyscy trzymają się razem i są zjednoczeni ze sobą, przy okazji starając się odnosić sukcesy, a o to wszystko właśnie chodzi.
Tak właśnie było w tym historycznym sezonie, kiedy the Reds zebrali 97 punktów ligowych i dodali do tego szósty triumf w Lidze Mistrzów w zeszłą sobotę. W tym okresie Daniel pojawił się na murawie 27 razy. Przejawiał w tym czasie dawną wyjątkowość, chociażby strzelając bramkę głową w ekscytującym pojedynku Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain, które zakończyło się triumfem Anglików, czy też zdobywając efektowną bramkę z dystansu dającą remis w meczu ze swoim byłym klubem - Chelsea.
- Miałem swój wkład, podobnie jak gracze, którzy nie rozegrali nawet minuty - powiedział napastnik po odebraniu swojego zwycięskiego medalu w Madrycie, co często powtarzał także menadżer.
- Są gracze, którzy byli na ławce rezerwowych i nie zagrali nawet minuty, lecz także byli częścią tego wszystkiego - począwszy od treningów, przez grę w stylu przeciwników z którymi mieliśmy się zmierzyć, do poświęcenia się i swojego stylu gry w celu wykonywania pracy podczas treningów.
- [Triumf w Lidze Mistrzów] to niesamowite osiągnięcie i coś do czego dążyliśmy i o co pracowaliśmy od długiego czasu.
Nie był to najgorszy sposób na pożegnanie.
Komentarze (8)
Najbardziej mi zapadło w pamięć jego trafienie z WBA, siłował się na różne sposoby podczas kiedy Suarez zdobył hat-tricka a on wtedy lobem zza pola karnego znalazł drogę do siatki, piękny gol.
Jeden z lepszych technicznie wirtuozow.