Zapomniany transfer Liverpoolu
Fakt, że Liverpool nawet przez chwilę nie zatęsknił za Emre Canem jest dowodem na niesamowite tempo rozwoju drużyny pod wodzą Jürgena Kloppa. Niemiec odszedł do Juventusu by zdobywać trofea, a w tym roku przyglądał się jak jego byli koledzy z drużyny zdobywają najważniejsze z nich.
Co prawda Can nie powinien nigdy żałować swojej decyzji, ale ewolucja Liverpoolu od czasu jego odejścia oznacza, że The Reds również nie będą żałować, że dali mu odejść za darmo.
Przychodząc do Liverpoolu pięć lat temu, Can był określany jednym z największych niemieckich młodych talentów. Liverpool wykorzystał opiewającą na 10 milionów funtów klauzulę w jego kontrakcie z Bayerem Leverkusen, sprowadzając pomocnika na Merseyside w nadziei, że jego talent rozkwitnie.
Ówczesny menedżer, Brendan Rodgers, pochwalił "odwagę i charyzmę" Cana i wyjawił zachwyt z faktu, że swój talent będzie rozwijał w Liverpoolu.
A Can miał talent. Mnóstwo talentu. Jedynym problemem było to, że nie zawsze był w stanie to przekuć na regularną formę na boisku. Był zawodnikiem, który zachwycał i frustrował w równych proporcjach. Nawet pod wodzą swojego rodaka, Jürgena Kloppa, Can miał problemy ze stabilizacją formy.
Jego kłopoty po części wynikały z tego, że grał wszędzie - od defensywnej pomocy, przez nieco bardziej ofensywne ustawienie, aż po środek obrony a nawet jej prawą stronę.
Powoli jego dyspozycja się poprawiała, został regularnym członkiem drużyny Kloppa i stał się bardziej efektywny w ofensywie. Jego dorobek bramkowy wzrósł z dwóch bramek w sezonie 2015/2016 do pięciu rok później i sześciu w kolejnym sezonie na Anfield.
Pomimo postępów, jakie wykonał w sezonie 2017/2018, Can nie chciał zgodzić się na nową umowę, a Liverpool zdecydował, że zatrzyma zawodnika do końca kontraktu.
Klopp, Michael Edwards i FSG zachowali spokój, nie było żadnej paniki w kontekście kontraktu Niemca. Can grał, pomimo że wkrótce miał opuścić klub za darmo.
Negocjacje nowej umowy zaczęły się już w czerwcu 2016 roku, ale nigdy nie doszło do kompromisu. Poza podwyżką Can oczekiwał klauzuli odejścia w nowej umowie. Liverpool nie chciał jej uwzględnić i utrzymał swoje stanowisko. Can podkreślał, że nie chodzi o pieniądze, ale regularne występy w drużynie Kloppa sugerowały, że jest wręcz przeciwnie.
Gdy Can otrzymał oszałamiające 14 milionów funtów za podpisanie kontraktu z Juve, a także kolejne 4 miliony za sezon, stało się jasne, że warunki finansowe były ważnym czynnikiem.
Nie można go za to winić, ani też krytykować że odszedł do klubu tak prestiżowego jak Juventus, ale te kwoty tylko podkreślają dlaczego stanowisko Liverpoolu było prawidłowe.
Co więcej, The Reds prezentowali się wyśmienicie pod jego nieobecność - zwłaszcza w linii pomocy. Szybko o nim zapomniano, a jego odejście nie było dla klubu kłopotem.
Transfer Fabinho z Monaco natychmiastowo dał The Reds większą stabilność, a przebłyski Naby'ego Keïty dały nadzieję w ofensywie. Jordan Henderson, Gini Wijnaldum i James Milner również mają za sobą wyśmienity sezon. A do tego dochodzi jeszcze Alex Oxlade-Chamberlain, który przez większą część rozgrywek przechodził rehabilitację po kontuzji.
Liverpool ewoluował. Można śmiało powiedzieć, że Can nie.
Oczywiście, Juventus zdobył mistrzostwo, wygrywając Serie A po raz dziewiąty z rzędu. Ale odpadli z Coppa Italia i Ligi Mistrzów w ćwierćfinałach. Can zagrał w 37 meczach we wszystkich rozgrywkach, nie czyniąc większych postępów i zdobywając cztery gole.
I podczas gdy fani Liverpoolu bacznie obserwowali poczynania Philippe Coutinho w Barcelonie, o Canie całkowicie zapomniano.
Joe Rimmer
Komentarze (12)
"mamy super kadrę wzmocnienia nie są nam potrzebne"
Proste, ja tez nie walczę o kupno sezonowca Pepe czy Felixa(ten akurat klepnięty już), tylko o poszerzenie składu bo inaczej znowu padniemy, ja mysle ze to będzie jasna sprawa na to lato, widocznie Klopp myśli inaczej, kocham ten klub, jak mało kto wierzyłem w mecz rewanżowy z Barcelona co można zauważyć w komentarzach przed meczem ale teraz serio będę przygnębiony i mało wierzący w mistrzostwo, nie zapomnę tych rzezi z Huddersfield czy Burnley, obawiam się ze ty roku nie będzie tyle szczęścia jak z Kfc u siebie czy fantastycznych interwencji Pickforda, radzę zejść na ziemie i to szybko, jeszcze jest czas