Reakcja Kloppa po porażce z Sevillą
Jürgen Klopp uważa, że Liverpool wyciągnie lekcję ze spotkań odbywających się w czasie wczesnych przygotowań przedsezonowych, w tym z zakończonego przegraną 1:2 meczu z Sevillą rozegranego w niedzielę wieczorem w Fenway Park.
The Reds ponieśli drugą już porażkę podczas swojej trasy po Stanach Zjednoczonych, po tym jak Alejandro Pozo strzelił decydującą bramkę w 90 minucie rozgrywanego w Bostonie meczu.
Wcześniej Sevilla prowadziła po bramce zdobytej w pierwszej połowie przez Nolito, ale Divock Origi golem strzelonym w 44 minucie meczu doprowadził do wyrównania. W momencie, w którym do końca spotkania pozostał jedynie kwadrans, przeciwnicy zostali zmuszeni do gry w dziesiątkę po tym, jak Joris Gnagnon zobaczył czerwoną kartkę za swój skandaliczny faul na Yasserze Laroucim.
Po spotkaniu Klopp zwrócił się do mediów podczas konferencji prasowej w Fenway Park i wyjaśnił, że choć jest rozczarowany wynikiem uważa, że mecz ten ostatecznie okaże się przydatnym punktem odniesienia w planowaniu nowej kampanii.
Poniżej podsumowanie tego, co trener The Reds miał do powiedzenia na konferencji pomeczowej.
W kwestii tego, czy lubi kiedy mecze przedsezonowe są tak pełne walki jak spotkanie z Sevillą:
– Bardzo chciałbym, żebyście na początku sezonu pisali relacje o meczu bez cytowania mnie w nagłówkach, ponieważ cokolwiek powiem na ten temat, będzie potem tytułem dla opisu spotkania. Możemy porozmawiać o naszym występie, który nie był zbyt dobry. Moglibyśmy zagrać znacznie lepiej, ale nie udało się, być może z powodu okoliczności i innych sytuacji. Jednak ogólnie rzecz biorąc, nie tylko myśląc o tym spotkaniu, nie lubię zbyt twardych gier, ponieważ myślę, że wyzwaniem jest zdobywanie piłki, to prawdziwy cel i takie są zasady. Nie chcę teraz nic mówić o tym konkretnym spotkaniu.
O meczu:
– Wiem, jak bardzo potrzebujemy tych spotkań i wiem, jak trudna jest nasza sytuacja, kiedy brakuje linii ofensywnej i dwóch pomocników, którzy są niezwykle ważnymi zawodnikami. Na trasę po Stanach Zjednoczonych wzięliśmy młodych chłopaków, nie jest sprawiedliwe osądzanie ich w tych okolicznościach, wielu z nich trenuje z naszą drużyną po raz pierwszy co jest dla nich na pewno bardzo intensywne i wymagające, zarówno psychicznie jak i fizycznie. A następnie występują w spotkaniu z Sevillą, a więc z naprawdę zdeterminowanym i wymagającym przeciwnikiem.
– Początek gry był genialny. Nasza sytuacja wygląda w tej chwili w ten sposób: zawsze tak się zdarza, że jedna rzecz jest dobra, druga już niezbyt. Wysoki pressing był naprawdę świetny, graliśmy, próbowaliśmy, byliśmy tam, wszystko było dobrze, wkraczaliśmy w odpowiednim momencie. Gra pressingiem w środkowej części boiska nie jest w tej chwili najlepsza, ponieważ odległości między naszymi liniami są zbyt duże, i to jest przyczyna, dla której to nie działa. Są ku temu różne powody.
– Nie próbuję nas usprawiedliwiać. Ale piłkarze trenują pięć lub sześć dni i grając w takich okolicznościach, muszą tworzyć presję i naciskać na rywali. Mówimy tutaj o dwóch lub trzech metrach, które zapewniają nam precyzyjnie dobrane odległości, aby móc robić to, co zwykle robimy. Teraz tego nie mamy, jesteśmy zbyt oddaleni od siebie i ciągle skaczemy – linia defensywna jest zbyt głęboko, pomocnicy muszą nieustannie pilnować siebie i rywali, linia ataku natomiast jest zbyt szeroka. Budowanie presji w środkowej części boiska w rzeczywistości jest najłatwiejsze, jeśli jednak jesteś wystarczająco zorganizowany i masz odpowiednią liczby graczy. To nie wyglądało zbyt dobrze, to był ten moment, w którym po rozpoczęciu spotkania daliśmy Sevilli zbyt dużo swobody.
– Był moment, kiedy Ox był w bardzo dobrej sytuacji, jego pierwszy kontakt z piłką był genialny, ograł pierwszego zawodnika, a Trent musiał tylko dobiec, co zwykle robi. Najwyraźniej jednak nie wyczuł tego momentu – był wyczerpany czy cokolwiek innego – i nie zrobił tego. Ox czekał na ruch z jego strony, straciliśmy piłkę – i to była pierwsza szansa dla Sevilli. Byli przy piłce, a my po raz pierwszy nie graliśmy najlepiej. I to trwało.
– Przy stanie 1:1 wszystko było całkowicie w porządku. Bramkę strzelili dwie minuty po tym, jak dokonaliśmy zmiany na boisku, zmieniając ustawienie Bena Woodburna i przesuwając Oxa na skrzydło, na pozycję „ósemki”. Bena w tym momencie nie było tam, gdzie powinien być. Czy nie jest do tego przyzwyczajony? Prawdopodobnie. Czy proszę o zbyt wiele? Nie jestem pewny. Ale stało się co się stało, i zdobyli tę niesamowitą bramkę. Tak to wyglądało. Poźniej my strzeliliśmy bramkę, a druga połowa była drugą połową, z czerwoną kartką i całą resztą.
– Próbowaliśmy, na wielu pozycjach grali naprawdę bardzo młodzi zawodnicy, ale potem Sevilla przeprowadziła kontratak, który do pewnego momentu był w zasadzie obroniony. Jednak później ich zawodnik biegł dając z siebie 100 %, a my biegaliśmy dając 80% – i to jest lekcja, którą dziś dostajemy. I to jest dobre. Nadal oczywiście frustruje mnie to, że przegraliśmy, ale chcę, żebyśmy popełniali ten błąd, żeby zespół nie zdobywał bramek, ponieważ wtedy mogę na tym błędzie pracować, i to jest fajne. Jesteśmy tutaj, chcemy dobrej atmosfery i mieliśmy wspaniałą atmosferę. Kibice którzy mieszkają tutaj, nie oglądają zbyt wielu spotkań na żywo. Nie lubię, kiedy prezentujemy się tak, jak miało to miejsce teraz. Chcę, żebyśmy pokazali się od naszej najlepszej strony, ale mówiąc szczerze, to jest mój problem. Mój problem i nikogo innego, więc po prostu będziemy grać dalej. Takie sytuacje zdarzały mi się już 500 razy i jak widać, nie przyzwyczaiłem się do tego. Pod tym względem jestem na swój sposób dziwny.
– Wszystko jest dobrze, a jeśli nic poważnego nie będzie dolegać chłopakom [Wilsonowi i Larouciemu], wtedy będziemy dalej pracować nad naszą grą i zagramy następny mecz przeciwko silnemu przeciwnikowi. Nie mogę nikogo obwiniać o wybór rywali, ponieważ to ja zaplanowałem okres przygotowawczy, więc zagramy w Nowym Jorku przeciwko Sportingowi, a potem przeciwko Napoli w Edynburgu – przynajmniej nie będzie tak ciepło, jak było dzisiaj, to na pewno. Nie sądzę, aby cały czerwiec w Szkocji był tak ciepły jak dzisiejszy dzień! Następnie udajemy się na obóz treningowy, który jest niewiarygodnie ważny, powróci do nas z turniejów trzech piłkarzy – Mo, Bobby i Ali. Myślę że sobie poradzą i wszystko będzie w porządku, zobaczymy, jak są sprawni, mieli program treningowy. Mam nadzieję, że Naby i Shaq również powrócą. Następnie będziemy mieć kilka dni na przygotowanie się do pierwszego meczu, jeszcze kilka na drugie spotkanie i tak to właśnie wygląda, taka jest sytuacja.
O boisku i grze w Fenway Park:
– Boisko było dobre. Jak to mawiamy, to miasto naszych właścicieli – może nie miasto, ale przynajmniej klub. Boston to wspaniałe miasto. Nie chcę, żeby ludzie w South Bend myśleli, że jestem bardzo krytyczny w kwestii boiska. Nie powiedziałem nic złego o stadionie, to nie jest prawda – może to mój angielski. Mówiłem o boisku, ale stadion był wspaniały. Nie tak wspaniały jak Anfield, ale trudno je porównywać. Dzisiejszy wieczór był niesamowity, a mając na uwadze okoliczności, boisko było znakomite – trzeba mieć na uwadze, że pod spodem znajduje się boisko do baseballu i to na nim kładą trawę. Mieli więcej okazji do podlewania boiska, to coś innego niż w przypadku stadionów piłkarskich. Myślę, że to dlatego było tak wspaniałe. Atmosfera w tym historycznym miejscu była naprawdę bardzo fajna. Fenway Park to świetne miejsce i pobyt tu był przyjemnością – nie licząc wyniku meczu.
O graniu długich piłek po wybiciach od bramki:
– To normalne. Próbowaliśmy grać, ale nie jesteśmy głupi, żeby zawsze grać w taki sam sposób, gdy druga drużyna tworzy sytuację, w której zaczynają na nas naciskać. Wszyscy wciąż dostosowujemy się do nowych zasad, m.in. że środkowi obrońcy zostają na swoich pozycjach w polu karnym. Było w porządku. Mieliśmy w bramce nowego bramkarza, w przynajmniej dwóch sytuacjach nie mógł przewidzieć, czego od niego chcemy. Kiedy Virgil został przyblokowany, jasne było dla Nata Phillipsa, który jest absolutnie wspaniałym, cudownym graczem, że to nie jest jego mocna strona, więc musieliśmy wybić daleko piłkę i i później walczyć o jej przejęcie. To nie jest problem, tak wygląda piłka nożna – najpiękniejsze w piłce jest właśnie to, gdy mieszasz różne style. Musisz tylko wiedzieć wcześniej co robisz, kiedy wykonujesz dalekie wybicie a każdy myśli, że zagrasz krótkim podaniem – lub na odwrót. Na początku meczu byłem całkowicie zadowolony, kiedy piłkarze poczuli intensywność i także nasi rywale walczyli, poziom był wyrównany, ale potem oni trafili gola, i tak to się zakończyło.
O radzeniu sobie z późnymi powrotami Mohameda Salaha, Roberto Firmino i Sadio Mané:
– Zobaczymy jak to będzie. Tak to już jest w życiu, czy chciałbym mieć inną sytuację, czy chciałbym mieć cały swój zespół gotowy do treningów od pierwszego dnia? Tak. Ale ostatnim razem taka sytuacja miała miejsce jakieś 12 lat temu, więc jestem przyzwyczajony do tego, że zawodnicy wracają później i musimy sobie z tym radzić. Do rozpoczęcia zmagań ligowych mamy jeszcze 5 tygodni okresu przedsezonowego, ale tylko cztery do pierwszego spotkania z Manchesterem City. Nadal musimy wykonywać pracę fizyczną, ale tak naprawdę, to jesteśmy w pośpiechu i nie mamy wiele czasu. Nie możemy wybiegać myślami zbyt daleko w przód i myśleć o spotkaniach, które rozegramy. Wiem, że ponownie do tego wracam, planuję treningi, wiem, co zrobiliśmy, wiem, że jesteśmy zmęczeni, ale wciąż chcę wygrać.
– Kiedy piłkarze wrócą, to będą mieli naprawdę krótką przerwę, więc powinni szybko być gotowi do gry – przynajmniej pod względem sprawności fizycznej – a potem czeka nas wspólna praca. Myślę, że bardzo rzadko się zdarza, żeby zawodnik zagrał swoje najlepsze spotkanie w pierwszym meczu sezonu. To w trakcie sezonu zazwyczaj piłkarz się rozwija, ale oczywiście chcemy mieć dobre wyniki już od pierwszej kolejki i nad tym pracujemy. Nie zmieniliśmy wiele w składzie. Dzisiaj wieczorem nie było Adama Lallany, a także Nathaniela Clyne'a, brakowało nam w tym momencie od sześciu do ośmiu graczy. Wypełniasz te brakujące pozycje dziećmi, co jest miłe i fajne, ale także dla tych młodych zawodników trudne. Nie, nie martwię się, ale wiem jaka jest sytuacja.
O rosnącym poziomie wsparcia dla Liverpoolu w Stanach Zjednoczonych:
– Myślę, że nie przestaniemy się rozwijać! Mamy dużo wolnego miejsca [dla większej liczby kibiców]. Na naszej stronie internetowej mamy wiele nowości i wszystkich innych rzeczy, więc, mówiąc tak całkiem szczerze, gdybym był w tej chwili dzieckiem i miał te pięć, sześć, siedem, osiem lat, który zespół chciałbym wspierać? Nie ma zbyt wielu opcji – inne kluby prawdopodobnie nie chcą tego słyszeć, ale my tak to widzimy. Więc wszystko jest świetnie – kochamy to. Myślę, że jesteśmy gotowi na podbój USA. W 2026 r. znów odbywać się będą Mistrzostwa Świata i myślę, że do tej pory MLS ponownie uczyni wielki krok do przodu, poza tym w Stanach Zjednoczonych najpopularniejsza jest piłka nożna kobiet co jest bardzo imponujące. Pomyślcie tylko o liczbie osób, które w dzisiejszych czasach interesują się sportem i chcą go uprawiać. Jak już powiedziałem, minie trochę czasu, zanim amerykańskie kluby będą tak duże jak Liverpool, ale do tego momentu będziemy bardzo szczęśliwi, jeśli będziecie fanami The Reds.
Komentarze (0)