Konferencja przed meczem z Chelsea
Jürgen Klopp podkreślił podczas wczorajszej konferencji, że jego zespół ma chęć, by sięgnąć po kolejne trofeum już w środowy wieczór. Boss The Reds nie uważa jednak, aby to Liverpool był zdecydowanym faworytem meczu o Superpuchar Europy.
The Reds zmierzą się z drużyną Franka Lamparda na Besiktas Park w Stambule i będą mieli szansę na pierwsze europejskie trofeum w tym sezonie.
Liverpool przystąpi do spotkania po zwycięstwie 4:1 nad Norwich w pierwszym meczu sezonu Premier League, zaś Chelsea na inaugurację ligi przegrali z United na Old Trafford aż 4:0.
Niemniej jednak, Klopp spodziewa się wyrównanego spotkania, choć wierzy w to, że jego podopieczni sięgną po czwarty w historii klubu Superpuchar Europy.
Boss podczas wtorkowej konferencji odpowiadał na pytania dziennikarzy dotyczące wielu różnych kwestii. Oto zapis tego, co miał do powiedzenia...
O tym, czy zwycięstwo w Superpucharze Europy może mieć pozytywny wpływ na inne cele na ten sezon?
Nie wiem, czy jeden mecz może mieć wpływ na wszystkie pozostałe, jednak wygrywanie meczów zawsze pomaga. Zawsze pomaga w zdobywaniu tytułów - tego od nas wszyscy oczekują, więc to oczywiście też nam pomaga - nie ma to jednak nic wspólnego z początkiem Premier League. Nasz start był całkowicie w porządku. Zagraliśmy dobry mecz z Manchesterem City, postawiliśmy im twarde warunki, co już jest trudne w meczach z nimi. Zremisowaliśmy mecz i przegraliśmy dopiero w karnych, a potem wygraliśmy 4-1 z Norwich, mając bardzo mocne 60 minut i słabsze ostatnie 30. Jutro to jednak inne rozgrywki, wszystko jest inne, wszystko jest przygotowane jak na finał, więc my również musimy być przygotowani na finał. Musimy podjąć jeszcze kilka decyzji odnośnie składu i tego typu rzeczy. To może być nieco nieprzewidywalne również dla przeciwników, bo my nie wiemy jak oni zagrają. Dlaczego więc oni mieliby wiedzieć, jak my zagramy, szczególnie na początku sezonu? Jesteśmy tu, wszystko jest gotowe: grajmy.
O byciu faworytem meczu w Stambule...
W zasadzie to nie wiem tego, że wszyscy oczekują od nas zwycięstwa. Do tej pory udało nam się unikać takich informacji. To absolutnie żaden problem dla nas, co myślą ludzie dookoła. Dobrze znamy Chelsea i mamy do nich szacunek. Oglądaliśmy ich mecz z United i jeśli ktoś widział tylko wynik, to nie wie, jak wyglądał mecz, bo zespół Chelsea grał dobrze. Mieli kilka zmian - zmienił się menedżer, stracili Edena Hazarda, ściągnęli Christiana Pulisica, a także młodych piłkarzy jak Tammy Abraham czy Mason Mount. To naprawdę ciekawy zespół z dobrą wizją. Frank wykonał niesamowitą pracę w Derby w zeszłym sezonie, nieco zmienił tam obraz gry - grać piłką w Championship i osiągnąć sukces to coś naprawdę trudnego, a on to zrobił. Mieli trochę pecha, że na koniec mierzyli się z mocnym zespołem Aston Villa i nie awansowali. Teraz Frank jest jednak w Chelsea, w swoim klubie, wszystko jest świeże, wszyscy są gotowi, wszyscy będą w pogotowiu. To pierwszy tytuł, po jaki mogą razem sięgnąć, będą gotowi na sto procent, jednak my też musimy być. Co ludzie myślą przed meczem nie jest ważne - wszystko, co nie pomaga w wygraniu meczu, należy ignorować i tak też robimy.
O tym, jak Liverpool poradzi sobie z przedłużonym sezonem wielu zawodników, którzy na koniec zeszłego sezonu reprezentowali jeszcze swoje kraje...
To wyzwanie dla nas wszystkich. Nie jesteśmy jedynym klubem, który ma ten problem, jednak jeśli ktoś pyta, to odpowiadam. To był trudny okres przygotowawczy, nie tylko dla nas, ale dla nas również i nie wiesz tak naprawdę, jak to zadziała, szczególnie na wczesnym etapie sezonu. Byłem naprawdę zadowolony z meczu z City. W pierwszej połowie mieliśmy oczywiście trochę problemów - niewiele, ale trochę ze względu na to, że są tak mocnym zespołem - ale w drugiej połowie naprawdę byliśmy w grze. To był dla nas ważny znak.
Fizycznie jesteśmy teraz dokładnie w tym miejscu, w którym chcieliśmy. Nie na poziomie sto procent - prawdopodobnie osiągniemy ten poziom we wrześniu, październiku, obojętnie, jednak tak samo sprawa wygląda u innych drużyn. Wszystko pozostałe nie jest problemem. Wygraliśmy jedne rozgrywki w zeszłym sezonie i to wszystko, jak więc moglibyśmy zmienić naszą mentalność? Zdobyliśmy to, ten zespół jest budowany, by odnosić sukcesy i to próbujemy robić. Jutro jest dla nas kolejną szansą. Jak dla mnie bardzo ważne było to, że w meczu z City było widać, że wyszliśmy, żeby wygrać - to było jasne. Trochę więcej szczęścia i mogliśmy wygrać, mieliśmy lepsze okazje, szczególnie pod koniec, gdy mieliśmy niemal stuprocentową szansę. Jutro znów musimy to pokazać.
Jeśli ludzie naprawdę myślą, że Chelsea nie jest godnym przeciwnikiem, nie mogę im pomóc. Wystarczy, że popatrzysz na ten zespół i co posiadają - są naprawdę silni, młodzi, wszystko jest dla nich teraz ekscytujące, ponieważ w klubie jest Frank, klubowa legenda, która na to samo miano może zapracować jako menedżer i co na sto procent się stanie. To było widać od razu, gdy przejął stery w Derby, a teraz wykonuje pracę w Chelsea, więc będzie naprawdę ciekawie. Dla nas jutrzejszy mecz będzie bardzo ważny, ponieważ nie gramy tego dnia żadnego innego. To jedyny, więc jesteśmy całkowicie skoncentrowani na tym i mam nadzieję, że każdy to zobaczy.
O tym, czy fakt gry w Stambule - mieście, w którym Liverpool wygrał w 2005 roku Ligę Mistrzów - będzie miał szczególne znaczenie...
Wiem, jak wyjątkowym miejscem jest Stambuł dla każdego kibica Liverpoolu. Oczywiście nikt nie zapomni tego, co wydarzyło się w 2005 roku. Jesteśmy jednak innymi ludźmi - jesteśmy zespołem na sezon 2019/2020, do tego również całkiem niezłym. Stambuł to zawsze dobre miejsce na futbol. Grałem tu raz z Borussią Dortmund przeciwko Galatasaray i atmosfera była genialna dopóki trochę nie uspokoiliśmy jej wynikiem meczu. Jeśli się nie mylę, jest całkiem duża społeczność kibiców The Reds w Turcji i to czyni dla nas ten mecz wyjątkowym. Wszystko jest więc tak, jak być powinno, może poza lotem, który trwał trzy i pół godziny, jednak obydwie drużyny dotarły, jesteśmy wypoczęci, chcemy grać i mam nadzieję, że uczynimy ten wieczór wyjątkowym dla nas. Co do następnego roku (finał Ligi Mistrzów odbywa się w przyszłym roku w Stambule), co mogę powiedzieć? Nie mam pojęcia. Gdybyś mnie spytał w zeszłym roku po pierwszych sparingach, czy znowu uda nam się dotrzeć do finału, prawdopodobnie odpowiedziałbym: 'Nie sądzę'. Mimo to dotarliśmy tam.
O fakcie sędziowania meczu przez kobiety po raz pierwszy w historii europejskich rozgrywek...
Moja odpowiedź brzmiałaby: nareszcie. Myślę, że to jest czas na to. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z paniami sędziującymi mecze. W Niemczech jest Bibiana Steinhaus i trochę czasu minęło, nim zaczęła być uważana za gotową do sędziowania. Nie tyle przez profesjonalistów, co przez sędziów. Teraz już przyjęła się i to jest naprawdę dobre. Cieszę się, że mogę być częścią tego historycznego momentu. Myślę, że wciąż jest jeszcze wiele rzeczy na świecie, w których nie jesteśmy odpowiednio mądrzy, by podjąć właściwą decyzję. Dlatego to bardzo, bardzo mądra decyzja, że możemy wreszcie obsadzić kobietę w roli arbitra bardzo ważnego spotkania, wielkiego spotkania, rozgrywanego na oczach milionów widzów. My wszyscy, jestem tego pewien - ze wszystkimi emocjami z tym związanymi - będziemy starać się pomóc jutrzejszego wieczoru i nie utrudniać jeszcze bardziej pracy, którą jest już sam mecz. Być może to pierwszy taki mecz i to czyni go wyjątkowym, jednak mam nadzieję, że nie ostatni. To wszystko, co mogę powiedzieć.
Komentarze (4)
Ich ofensywny styl, to dla nas woda na młyn. Spodiewam sie ze będzie "lekki" heavy metal.