Boss po meczu z Burnley
Jürgen Klopp po wczorajszym meczu nie krył zadowolenia z nastawienia i chęci zwycięstwa swoich piłkarzy. Liverpool po pokonaniu Burnley na Turf Moor 3:0 ustanowił swój nowy rekord kolejnych ligowych zwycięstw w erze Premier League.
The Reds wygrali swój 13 mecz z rzędu w Premier League po świetnym, kompletnym występie w Lancashire. Podopieczni Jürgena Kloppa przyćmili tym samym osiągnięcie zespołu Kenny'ego Dalglisha, który w 1990 roku wygrywał 12 kolejnych spotkań w lidze.
Samobój Chrisa Wooda po dośrodkowaniu Trenta Alexandra-Arnolda otworzył wynik w 33 minucie, a chwilę potem bramkę po spokojnym wykończeniu akcji zdobył Sadio Mané.
Roberto Firmino ustalił wynik na 3:0 na około 10 minut przed końcem zwycięskiego meczu i zapewnił Liverpoolowi pozycję lidera na czas przerwy reprezentacyjnej.
Poniżej pełny zapis pomeczowej konferencji prasowej menedżera The Reds...
O występie Liverpoolu i końcowym wyniku...
Jak już mówiłem, to był chyba nasz najlepszy występ pod względem wygranych drugich piłek odkąd pracuję z chłopakami. Naprawdę byliśmy tam, wygraliśmy chyba wszystkie pierwsze piłki, co nie jest łatwe przeciwko Barnesowi i Woodowi, ponieważ oni są w tym naprawdę dobrzy. I potem byliśmy w pobliżu, a oni mają dobrą formację do zgarniania drugich piłek. To było po prostu niesamowite, wykorzystywaliśmy wtedy przestrzeń na natychmiastowe podania, próbowaliśmy szybko podejmować decyzje i od razu obierać kierunek akcji. To było naprawdę dobre. To nie była oczywiście jedyna rzecz, jaką robiło Burnley; mieli swoje dośrodkowania z głębi pola, wymieniali wówczas cztery, pięć, sześć podań przed dośrodkowaniem i musieliśmy również być przy nich. Następnie wrzucali nam piłkę za plecy z różnych pozycji w linii defensywnej; nie wiem, jak często byli dziś na spalonym. Genialnie to zrobiliśmy, świetnie odnaleźliśmy się w tych sytuacjach. Poza tym wszystkim graliśmy naprawdę dobrze.
Grając przeciwko systemowi 4-4-2 jest naprawdę ciężko, jeśli nie jesteś szybki, jeśli twoje podania nie mają konkretnego adresata. Wtedy grasz właściwie pod ich dyktando, ponieważ mają dobrą formację, obrońca jest naciskany przez skrzydłowego, numer 6 zamyka przestrzenie i rzeczy tego typu. Od razu jednak mówię, nie było prawdziwej sytuacji, po której mogli wejść na wyższe obroty. W pierwszej połowie byliśmy kompletni pod względem płynności w grze i to mimo, że nie kreowaliśmy zbyt wielu sytuacji.
.
Mieliśmy oczywiście swoje momenty, strzeliliśmy wtedy dość szczęśliwego gola, wciąż jednak uważam, że zasłużyliśmy na prowadzenie 1:0. Drugi gol był genialny. Po prostu genialny. Wygraliśmy piłkę, potem bardzo szybka decyzja, świetne podanie Bobby'ego i wykończenie Mane. Trzeci gol - genialny. Kontrolowaliśmy grę jak tylko mogliśmy, ponieważ stały fragment jest zawsze olbrzymim zagrożeniem. Każda piłka bez pressingu, gdy Pope, Mee, Tarkowski, czy któryś z pomocników może ją zagrać, gdy skrzydłowi mogą dośrodkować, jest trudna. Na 10 minut przed końcem pomyślałem, że ten mecz jest zupełnie inny od tych, które tu dotychczas rozegraliśmy - przedtem nigdy nie czułem przedwcześnie, że zrobiliśmy to. Chłopaki jednak spisali się na medal, więc genialnie. Naprawdę dobrze.
O reakcji Mané na zdjęcie go z boiska...
Wiem, o co chodziło. Był zły, to oczywiste. Nie można po prostu ukrywać takich emocji. Rozmawialiśmy o tym, wszystko jest w porządku. Jesteśmy ludźmi, mamy emocje. To była zwykła sytuacja meczowa, co jeszcze może się stać? To nie rozmowa przez telefon. To była sytuacja, z której nie był zadowolony i to jest całkowicie w porządku. Czy zachowałby się podobnie jeszcze raz? Pewnie nie, ale to się zdarza. Nic się nie stało, nie powiedział nic złego, po prostu był nieco inny niż zwykle. Oczywiście rozumiem, że to może być ciekawa historia. Dzięki bogu, że nie będzie nas teraz przez tydzień, więc jeśli coś o tym napiszecie, i tak tego nie przeczytamy. Po tygodniu nikt nie będzie o tym więcej pamiętał, więc to był na to dobry moment. Wszystko jest jednak w porządku, wszystko gra.
O rekordowej passie Liverpoolu w lidze...
Nie czuję się dumny w tym momencie - jesli mam być szczery - cieszę się jednak z tego rekordu. Nie wiem, jak stary jest, nie jestem pewien, ale to naprawdę miłe. My jednak nie dbamy o to. Byliście prawdopodobnie na konferencji, podczas której mówiłem, że ci chłopcy chcą napisać własną historię. I wciąż ją piszą, raz za razem. Wygrać jeden mecz to coś, ale my mamy 13 zwycięstw z rzędu. Inna sprawa, że w trzynastym kolejnym wygranym spotkaniu chłopaki pokazują takie nastawienie - to mówi wszystko. Musimy okazywać szacunek wszystkim przeciwnikom i chłopaki robią to swoim nastawieniem. Znów wywieraliśmy ogromną presję na przeciwniku, trudno było Burnley robić dokładnie to, co chcieli, wciąż jednak udawało im się to od czasu do czasu. My wtedy byliśmy jednak na miejscu i broniliśmy się. Mecz miał dobre tempo, byliśmy kreatywni. Było tak wiele rzeczy w tym spotkaniu, a wciąż jeszcze jest pole do poprawy, co jest w porządku.
Komentarze (3)