Andy Robertson w ogniu krytyki
Robertson, kapitan reprezentacji Szkocji, rozegrał 90 minut w niedawnym meczu przegranym przez Szkotów z Rosją. Po spotkaniu obrońca The Reds był mocno krytykowany za swoją grę w narodowych barwach.
Popularny Robbo zdradził, jak radzi sobie z krytyką, która spotyka go odkąd pełni rolę kapitana reprezentacji Szkocji.
Obrońca Liverpoolu jest jedną z jego najjaśniejszych postaci od momentu pojawienia się na Anfield w 2017 roku, jednak w swoim kraju jest krytykowany za występy w reprezentacji.
Szkocja, prowadzona obecnie przez byłego asystenta menedżera The Reds - Steve'a Clarke'a, źle rozpoczęła powrót do eliminacji Euro 2020, przegrywając ostatnio u siebie z Rosją 1:2.
Po meczu na Hampden Park były szkocki napastnik, obecnie publicysta w Sky Sport, Kris Boyd, wziął na cel krytyki 26-letniego gracza Liverpoolu.
- On musi zrozumieć, że gra dla Szkocji, nie dla Liverpoolu. Najpierw musisz bronić, potem dopiero możesz pójść do przodu - mówił były szkocki piłkarz.
W podobnym tonie wypowiadał się po meczu na Twitterze były napastnik Hibernian, Tam McManus:
- Andy Robertson znowu zagrał słabo i, jeśli mam być szczery, jeszcze nie widziałem jego klasowego występu w reprezentacji Szkocji.
- To topowy zawodnik, jednak wydaje mi się, że nakłada na siebie zbyt dużą presję, by robić wszystko dla Szkocji. Podobnie było choćby z Ryanem Giggsem w Walii; on musi się zrelaksować i po prostu grać swoje.
Robertson ustosunkował się jednak do krytycznych głosów odnośnie swojej osoby. Szkot zdradził też, jak radzi sobie z coraz większą presją, jaka na nim ciąży.
- Krytyka, sluszna czy nie, być może jest nieco większa ze względu na to, że jestem kapitanem - mówił Robertson.
- Jestem jednak na to przygotowany. Jeśli ludzie mnie krytykują, to w porządku. Wolałbym, żeby tego nie robili, bo to oznaczałoby, że zagrałem dobry mecz. Czasem jednak nie wszystko idzie po twojej myśli.
- W niektórych meczach w roli kapitana nie byłem wystarczająco dobry, w innych tak, jednak to ja muszę skupić się na swoich występach. To robiłem przez ostatnich kilka spotkań.
- Ogólnie nie lubię przegrywać, a jednak piątkowy mecz przeżywałem jeszcze dłużej niż zwykle. Dużo mnie to nauczyło. Dobrych i złych rzeczy.
Lewy obrońca The Reds odpowiedział także na zarzut, sugerujący iż w reprezentacji piłkarze nie przykładają się do gry tak bardzo jak w klubie.
- Porażka zawsze boli - mówił po meczu były gracz m.in. Queens Park i Dundee United.
- Tak bardzo staraliśmy się, żeby sytuacja w grupie była otwarta, naszym celem było zrównanie się punktami z Rosją. Teraz mamy sześć punktów straty i to trudna sytuacja, jednak musimy dalej grać, bo nie mamy innej możliwości.
- Nie widzę sensu w okłamywaniu się nawzajem. Uważam, że nie zagraliśmy na miarę naszego potencjału, bo gdybyśmy zagrali, mielibyśmy wynik. Wszyscy po meczu byliśmy wobec siebie szczerzy i to może tylko uzdrowić sytuację.
- Pokazaliśmy, że nam zależy, byliśmy zdesperowani, żeby zdobyć wynik, być może aż za bardzo. To dlatego zaczęliśmy panikować przy podejmowaniu decyzji. Teraz musimy jednak być odważni.
Komentarze (0)