Ancelotti po meczu z Liverpoolem
Carlo Ancelotti podsumował wtorkową wygraną jego drużyny nad Liverpoolem Jürgena Kloppa. Włoski trener zdradził także, co powiedział Kloppowi w pomeczowej wymianie zdań.
Bramki Driesa Mertensa oraz Fernando Llorente skazały Liverpool na pierwszą porażkę w Lidze Mistrzów od 1 maja, gdy Barcelona wygrała z the Reds 3:0 na Camp Nou.
Historia lubi się powtarzać. Przypomnijmy, że blisko dwanaście miesięcy temu, Napoli również wygrało mecz fazy grupowej na Stadio San Paolo. Kilka miesięcy później, 1 czerwca, the Reds podnieśli szóste w historii trofeum Ligi Mistrzów.
Po meczu można było dostrzec uśmiechniętego Ancelottiego wraz z Kloppem. Włoch zdradził co powiedział wówczas trenerowi Liverpoolu.
- Powiedziałem mu, żeby się nie martwił. Jeśli przegrywasz w Neapolu to kończysz jako zwycięzca Ligi Mistrzów!
- Dziękuję Kloppowi za słowa uznania, za to, że powiedział, że możemy wygrać te rozgrywki. Przed nami jednak bardzo długa droga. Przede wszystkim musimy skupić się na wyjściu z grupy.
Ancelotti opisał the Reds Kloppa jako najlepszy zespół w Europie oraz wyjaśnił jak był w stanie zneutralizować zagrożenie ze strony liderów Premier League.
- Musieliśmy zagrać pełne spotkanie, w każdym tego słowa znaczeniu. Chodzi zarówno o wysoki pressing jak i głęboką obronę, co czasem także było konieczne.
- Spisaliśmy się bardzo dobrze. Wykorzystaliśmy nasze szanse. Gdy Liverpool kontrolował spotkanie to świetnie broniliśmy, czekając na nasz moment.
- Mecz był bardzo wyrównany. Jestem bardzo zadowolony. Wygraliśmy z zespołem, który moim zdaniem, jest najlepszą ekipą w Europie.
Azzurri wyszli na prowadzenie po rzucie karnym, który został podyktowany w kontrowersyjnych okolicznościach. José Callejón padł na murawę po wątpliwym kontakcie z Andy Robertsonem. Sędzia Felix Brych od razu wskazał na wapno, nie chcąc zweryfikować sytuacji z użyciem systemu VAR.
- Strzeliliśmy gola kiedy myślałem, że już wszystko przepadło. Liverpool zaczął kontrolować przebieg spotkania. Nagle trafiliśmy do siatki dwukrotnie, w dość dziwnych okolicznościach - dodaje Ancelotti.
- Z mojej pozycji wyglądało na to, że karny został podyktowany słusznie. Nie chcę być jednak wciągany w puste dywagacje na ten temat.
Komentarze (2)
Inna sprawa, że cały mecz w wykonaniu Brycha to parodia. W pierwszej połowie gwizdał co 4 faul, a w drugiej pokazał Robertsonowi kartkę za nic, ten karny itp.
No nic, na Anfield trzeba im zrobić jesień średniowiecza, mam nadzieję po cichu na takie 4:0 i pokazanie im miejsca w szeregu