Robbo: Mieliśmy szczęście
Andy Robertson czuje, że Liverpool z pomocą szczęścia pokazał odpowiedni charakter potrzebny do sobotniego zwycięstwa nad Sheffield United na Bramall Lane. The Reds wygrali to starcie minimalistycznym wynikiem 1:0. Jedyne trafienie do siatki zanotował Georginio Wijnaldum.
Dzięki temu zwycięstwu ekipa Kloppa przedłużyła rekordowy wynik 16 wygranych spotkań Premier League.
Robertson zaznacza, że zarówno on jak i jego koledzy, zdają sobie sprawę, że nie zaprezentowali na Bramall Lane pełni swoich możliwości. Szkocki lewy obrońca docenia jednak pasję i próbę dążenia do celu jakim popisał się Liverpool w meczu z beniaminkiem.
- Widzicie, sprawa ma się tak, że nie da się wygrywać co tydzień 4:0 lub 5:0, do tego w najpiękniejszym możliwym stylu. Takim, że ludzie wstają i klaszczą bo zaprezentowało im się coś niesamowitego - mówi 25-letni Szkot w rozmowie z Liverpoolfc.com.
- Czasem należy rozegrać nieco inny rodzaj spotkania. Wtedy trzeba się nieco pobrudzić, z pozoru zaprezentować duży niższy poziom. Trzeba się dostosować do rywala. Wiedzieliśmy jaki styl ma Sheffield i potwierdzili to podczas meczu. Nie grają skomplikowanej piłki ale to jest ich siła, są naprawdę dobrą drużyną. Myślę, że mogą parę razy zaskoczyć.
- Wyjazd i gra na terenie takiej drużyny nigdy nie jest łatwy. Dlatego bardzo ważne jest zrozumienie ich sposobu myślenia. Swoją grą jasno określili jaki mają cel. My także to zrobiliśmy. Takie spotkania są bardzo wyrównane, pięćdziesiąt procent szans na pięćdziesiąt. Nam się udało.
- Myślę, że zabrakło nam jednak nieco jakości. Gdyby podczas meczu wykrzesalibyśmy z siebie coś więcej, to możliwe byłoby zwycięstwo z nieco bardziej komfortowym rezultatem.
- Bezpiecznym jest powiedzieć: mecz był trudny, a my nie zagraliśmy najlepiej. Gdy nie wszystko ci wychodzi, a przeciwna drużyna naciska, zwycięstwo jest wyjątkowo ważne.
- Nam się na szczęście udało. Czyste konto i dość szczęśliwy i przypadkowy gol.
Wygrana Liverpoolu była możliwa dzięki niezwykłej interwencji Robertsona. Lewy obrońca w fantastycznym stylu zatrzymał Johna Flecka, który stał przed niemal stuprocentową szansą na strzelenie gola.
- Gdy przyjeżdża się do takich drużyn najważniejsze jest czyste konto. Wtedy najgorszym możliwym scenariuszem jest remis 0:0. Może nie jest to idealny wynik, ale wtedy trzeba go zaakceptować i ruszyć dalej.
- Wiedziałem przed jaką szansą stoi Flecky, starałem się jedynie go pokryć. Miałem szczęście. Trzy minuty później przyszedł gol Giniego i ponownie mieliśmy szczęście. Poczułem wtedy, że to jest nasz dzień i chyba zasłużyliśmy na tą wygraną.
Bramka Wijnalduma była pierwszym strzałem w światło bramki co tylko świadczy o tym, że Liverpool miał spory problem, aby odnaleźć odpowiedni rytm.
- Sheffield nie grało w Premier League przez długi czas. Nie sądzę żeby ktokolwiek z nas miał okazję grać przeciwko nim. Myślę, że to także przyczyniło się do wyzwania jakim było to spotkanie. Ich skrzydłowi grali naprawdę wysoko, podobnie zresztą jak reszta drużyny.
- Podczas meczu istotne jest to, żeby uczyć się na bieżąco. Co także zrobiliśmy. Myślę, że problemem mogło być także to, że graliśmy sporo bezproduktywnej piłki, choćby w postaci podań, które do niczego nie prowadziły.
- Jak już wcześniej powiedziałem, nie byliśmy w najlepszej dyspozycji. Na szczęście wynieśliśmy trzy punkty i to jest najważniejsze.
Komentarze (1)
Lecz dodam ze swojej strony,że pomimo słabszego występu powinniśmy ten mecz spokojnie ze 3:0 wygrać ale na przeszkodzie stanęła fatalna skuteczność.
I tym razem nam się w takim przypadku upiekło co niestety nie zawsze może stać się faktem.
Wydaje mi się,że zabrakło w tych 100% sytuacjach należytej koncentracji-to trzeba koniecznie poprawić bo już w sobotę zagramy z niewygodnym Leicester Brendana.