Pięć kwestii po meczu ze Sheffield
W sobotnie popołudnie Liverpool zmierzył się ze Sheffield United na Bramall Lane. Drużyna z Merseyside podtrzymała zwycięską passę wygrywając 1:0. Jedyne trafienie do siatki zanotował Georginio Wijnaldum.
Bramka holenderskiego pomocnika pozwoliła podtrzymać pięciopunktową przewagę w tabeli, nad drugim Manchesterem City. Ten stan rzeczy utrzyma się co najmniej do końca przyszłego weekendu.
Tymczasem przedstawiamy Państwu pięć bieżących kwestii po meczu przeciwko drużynie prowadzonej przez Chrisa Wildera...
Szesnaście i wciąż niepowstrzymani!
Liverpool przedłużył klubowy rekord serii szesnastu wygranych spotkań ligowych pod rząd. Udało się to pomimo wyjątkowo trudnych warunków jakie postawiło Sheffield.
Jednocześnie Liverpool znajduje się o krok od pobicia rekordu ustanowionego przez Manchester City w 2017 roku.
Zawodnicy the Reds musieli włożyć sporo wysiłku, aby w jakikolwiek sposób zagrozić bramce gospodarzy. Wystarczająco znamienny wydaje się fakt, że strzał Wijnalduma, po którym padł gol, był pierwszym w światło bramki.
Po dośrodkowaniu Divocka Origiego, Wijnaldum uderzył z granicy pola karnego. Gol padł po kiksie bramkarza Sheffield. Wszyscy zgodzą się, że nie było to najpiękniejsze trafienie Liverpoolu w trwającym sezonie, jednak reakcja zawodników pokazała, jak istotne było wygranie tamtego spotkania.
Bez biletu na loterii nie wygrasz...
Podobnie jak w meczu pucharowym przeciwko MK Dons, tak teraz Liverpool zdobył gola dzięki niefortunnej interwencji bramkarza rywali.
Piłka, po silnym strzale Wijnalduma, przetoczyła się między nogami Hendersona następnie przekraczając linie bramkową.
Klopp wielokrotnie akcentował, że to szczęście jest jednym z najważniejszych czynników, determinujących przebieg spotkania.
Nowi przybysze, strzeżcie się!
Witamy w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Sobotnie zwycięstwo oznacza, że Liverpool wygrał trzynaście ostatnich spotkań przeciwko drużynom będącym ligowym beniaminkiem. The Reds zdobyli w tym czasie 36 bramek, tracąc w międzyczasie zaledwie cztery!
Już w pierwszym meczu sezonu zawodnicy Liverpoolu powitali zeszłorocznych zwycięzców Championship, Norwich, wygrywając 4:1.
The Reds zmierzą się z ostatnim z trzech beniaminków 2 listopada, gdy udadzą się na wyjazdowe starcie przeciwko Aston Villi.
Pewność z tyłu
Virgil van Dijk oraz Joël Matip w imponujący sposób zamurowali dostęp do bramki swojej drużyny, broniąc próby ataków zawodników Wildera.
To co jednak najważniejsze, wpływ pary stoperów na grę nie ograniczał się jedynie do zadań defensywnych - co jest niezwykle istotne w grze przeciwko tak zdeterminowanemu rywalowi.
To podania środkowych obrońców Liverpoolu otwierały przed resztą drużyny okazję na podwyższenie rezultatu. Matip dostrzegł Wijnalduma, którego strzał został zablokowany. To także po dobrym podaniu górą van Dijka, Mané znalazł się w świetnej okazji strzeleckiej, którą niestety zmarnował.
Współpraca rozkwita zatem na całej długości boiska.
Niepowstrzymani w lidze
Dwadzieścia jeden punktów z możliwych dwudziestu jeden. Liverpool stał się drugą drużyną, która zdolna była wygrać wszystkie siedem pierwszych spotkań ligowych.
Podążają szlakiem przetartym przez Chelsea w sezonie 2005/06. Wtedy po dziewięciu wygranych spotkaniach pod rząd, the Blues zgarnęli tytuł mistrzowski.
Następnym ligowym rywalem drużyny Kloppa będzie Leicester City. Jednak przed tym the Reds rozegrają kolejne starcie fazy grupowej Ligi Mistrzów. W środku tygodnia, na Anfield podejmą Salzburg, chcąc jednocześnie odbudować się po porażce z Napoli (0:2).
Komentarze (1)