Rodgers o sezonie 13/14 i Suárezie
Były trener Liverpoolu, Brendan Rodgers odbył szczerą rozmowę z legendą the Reds Jamiem Carragherem, która dotyczyła między innymi radzenia sobie z przeszłością i wspomnieniami z sezonu 2013/14 oraz krytyki Luisa Suáreza.
Rodgers za swojej ponad trzyletniej kadencji w Liverpoolu, był niezwykle blisko zdobycia tytułu mistrzowskiego, pierwszego od 24 lat. Teraz obecny szkoleniowiec Leicester zaliczy pierwszy powrót na Anfield. W sobotę prowadzona przez niego ekipa Lisów, postara zatrzymać dotąd niepokonany w lidze Liverpool Kloppa.
Cała sytuacja jest dla Rodgersa niezwykle emocjonująca. Jamie Carragher, który grał w Liverpoolu jeszcze za kadencji Irlandczyka, przeprowadził z Brendanem rozmowę dla the Telegraph. Były defensor the Reds zapytał go między innymi o to, jak wspomina swoją kadencję w Liverpoolu. Rodgers przyznał wówczas, że utrata tytułu mistrzowskiego w sezonie 2013/14 przez przegraną z Chelsea na Anfield (0:2), nie jest już tak trudna do zaakceptowania.
Wspomniana porażka postawiła ówcześnie Rodgersa w ogniu krytyki, która dotyczyła między innymi stylu w jakim przegrał Liverpool. Klub z Merseyside dał się złapać w pułapkę José Mourinho i zagrał w sposób określany jako "gung-ho" - nadgorliwy i nierozważny. Zamiast grać na remis, the Reds woleli grać zbyt entuzjastycznie.
- Za wszelką cenę chcesz poznać moje zdanie, prawda? Po takim czasie wiele rzeczy można powiedzieć. Co mogliśmy zrobić, czego nie musieliśmy... - odpowiada Rodgers.
- Od jednych słyszałem, że byliśmy wówczas zbyt pewni siebie. Przed tamtym meczem myślałem wręcz odwrotnie, że brakowało nam tej pewności.
- Wygraliśmy 11 spotkań zaczynając od agresywnego ataku, rozpoczynając naprawdę bardzo, bardzo szybko. To był styl, który pozwolił nam dojść tam, gdzie się znaleźliśmy. Ten styl pozwolił nam wygrać z Manchesterem City na Anfield. Myślę, że każde inne rozwiązanie mogłoby nas zawieść. Nie żałuję, że przy tym obstawałem. Z czternastu ostatnich meczów w sezonie, wygraliśmy dwanaście.
- Wiesz, gdy zobaczysz ten mecz na nowo, dostrzeżesz, że przez 70 minut graliśmy naprawdę dobrze. Chelsea nie robiła nic. Straciliśmy gola po bardzo niefortunnej sytuacji, zaraz przed końcem pierwszej połowy. Później zagraliśmy dobry początek drugiej części spotkania. Jedyne czego mogło wtedy brakować to nieco więcej doświadczenia, chłodnej głowy. Spokoju, którego tak potrzebowaliśmy w ostatnich 20 minutach spotkania, chcąc strzelić gola na remis.
- Kwestia, która przeszła niemal niezauważona dotyczy Hendo. Nie mógł zagrać w trzech z czterech ostatnich spotkaniach. Właśnie jego brakowało nam tamtego dnia. Minęło naprawdę dużo czasu. Myślę, że zagraliśmy fantastyczny sezon. Teraz nie przejmuję się tym, czego nie wygraliśmy.
Po opuszczeniu Liverpoolu, a przed objęciem funkcji trenera Leicester, Rodgers rozpoczął bardzo udany etap w Celticu.
Carragher zapytał Brendana czy czuje, że objął Liverpool w zbyt młodym wieku. Irlandczyk miał wówczas 39 lat. Rodgers przyznaje, że był bardzo pewny co do pracy w tak dużym klubie jak Liverpoolem. Z wiekiem przyszło jednak doświadczenie i 46-latek przyznaje, że obecnie lepiej radzi sobie z presją i oczekiwaniami.
Rodgers odniósł się także do niesprawiedliwej krytyki, która mówiła, że jakość jego Liverpoolu została zbudowana wokół jednego zawodnika światowego formatu jakim był Luis Suárez. Deprecjonowane były trenerskie umiejętności Rodgersa oraz umiejętności pozostałych zawodników the Reds. Krytyka doprowadziła ostatecznie do transferu Urugwajczyka, który został sprzedany Barcelonie w 2014 roku.
Później, bowiem w październiku 2015 roku, Rodgers został zwolniony. Sam Irlandczyk przyznaje, że nie uznaje obrotu spraw za zły i gorzki dla siebie, ponieważ pozwoliło to na zatrudnienie Jürgena Kloppa i osiągnięcie wielkiego sukcesu w postaci triumfu w Lidze Mistrzów.
- Tamta sprawa związana z Suárezem była zła i niesprawiedliwa wobec każdego innego zawodnika - mówi Rodgers.
- Napastnicy zdobywają mnóstwo goli. Luis robił to samo, świetnie naciskał na defensywę rywali i sprawiał, że nasza gra była dużo intensywniejsza. Potrzebował jednak do tego drużyny.
- Jego jakość i wyobraźnia na boisku w końcowym etapie była po prostu niesamowita. Wówczas rozkwitał jednak cały zespół. Byliśmy bardzo blisko mistrzostwa. Masz doskonałą ekipę, z którą chcesz odnieść sukces. Wtedy jednak tracisz fantastycznego piłkarza, jednego z najlepszych. Straciliśmy część swojej tożsamości.
- Staliśmy się zbyt pragmatyczni, walczyliśmy o minimum. Nie widziałem w nas drużyny, którą chciałem trenować. Nie potrafiliśmy wyjść wysoko i naciskać z przodu. W tamtej chwili ta podróż stała się udręką. Dla mnie bezpieczne granie w piłce nożnej oznacza śmierć.
- Kiedy otrzymałem telefon od Mike'a Gordona [prezes Fenway Sports Group - przyp. red.] wracając z meczu przeciwko Evertonowi wiedziałem co nastąpi. Patrząc z ich perspektywy powinienem wylecieć jeszcze latem, chcieli jednak dać mi szansę.
- Zaliczyliśmy ciężki początek nowego sezonu i poczuli, że klub potrzebuje zmiany. Trafili w dziesiątkę. Kiedy Liverpool wygrał Ligę Mistrzów wysłałem wszystkim wiadomość z serdecznymi gratulacjami.
- Jestem typem osoby, która cieszy się sukcesami byłego klubu, a szczególnie piłkarzy. Szczególnie takich jak Jordan czy James Milner, czyli takich, z którymi miałem przyjemność pracować. Mieliśmy wówczas bardzo mocną więź. Byłem niezwykle szczęśliwy, gdy zobaczyłem Jordana podnoszącego puchar Ligi Mistrzów, ponieważ wiem, ile włożył w to pracy.
- Ta sytuacja nigdy nie będzie dla mnie nieznośna. Nie jestem zawistny. Cieszę się, że Jürgen trafił do mojego domu!
Komentarze (10)
Powiedz Vardy'emu, zeby nie biegal.
Pomoz nam Brendan w mistrzostwie i oddaj nam 6pkt. To bylby mily gest.
Wiesz Leicester w zeszłym sezonie w końcowce podłożyło się City. Fakt bramka Kompanego to poezja, ale jak Ichneacho (czy jak to się pisze) nie trafia nawet w światło bramki (strzela 5m od bramki) w sytuacji sam na sam z bramkarzem to nie było bata ich przegonić. Bylem wtedy bardo zły
Przed City 3/4 ligi rozklada nogi.
Czy ktos o tym mowi? Nie wiem.
Czy to im pomoglo zdobyc mistrza? Nie wiem. Byc moze.
Czy ktos bedzie o tym pamiętał ze większość druzyn jechala do nich po najmniejszy wymiar kary? Nie wiem.
Czy ktos bedzie pamietal o tym za kilka lat, w jakim stylu wygrali lige? Wazne ze tytul zdobyty.
Nie gramy jak United zeby mowic o jakims farcie. Tluczemy prawie wszystkich. A jesli jest mozliwosc otrzymania punktow za free to ja nie widze w tym nic dziwnego. City takie punkty otrzymuje co dwa tygodnie. Mimo to zasluzyli na tytul tak samo jak my. Roznica jest taka ze przed nimi wiecej druzyn rozlozylo nogi. My musielismy wszystko wyszarpac.
Dla mnie najwazniejszy jest tytul. Nie ma znaczenia czy to będzie po samoboju City w 38 kolejce, czy po oknie Salaha.
W ataku, tam gdzie większość drużyn odpoczywa, oni harują jak woły. Podnieś czasami głowę znad piłki i zobacz ile tam jest ruchu bez niej. Nikt im nic nie daje. Sami to biorą. Bo potrafią!
Kiedy wreszcie skończycie uprawiać tę mitologię o rozkładaniu nóg?
Zwroc uwage gdy sędzia gwizdnie poczatek pierwszej bądź drugiej polowy. Co robi wiekszosc druzyn z nimi grajace? Cofają sie od razu pod swoje pole i oczekują bombardowania. Ja nie mowie ze City nie biega z przodu, bo biegają bardzo duzo tylko co robi druga druzyna? Czeka az wpadnie pierwsz, potem druga i w koncu czeka na koncowy gwizdek. Nie mowie zeby grali jak rowny z rownym, bo nie mają argumentow, ale stac w polu karnym i czekac az zatrzepocze siatka? Dla mnie to jest wlasnie rozlozenie nóg. Podobnie bylo kiedys z Barceloną. Kto tam nie przyjechal to myslal tylko jak zdobyc koszulke Messiego.
A co mają robić te drużyny? 90% zespołów, które idą na zwarcie jest okrutnie niszczone. Ciężko mi sobie wyobrazić, że Newcastle rzuci się do pressingu na City i ich rozgromią. Te mecze, które Obywatele przegrywaja/remisują są z gatunku 25-3 w strzałach.
Tylko ze to samo Newcastle grajac z nami nie będzie stalo w szesnastce. W zeszlym sezonie mogli nam zakonczyc sen w przedostatniej kolejce ( na marginesie jedyny mecz ktorego nie obejrzalem). Druzyny wychodzac na City przegrywają spotkanie juz w tunelu. Mentalnie nie dają rady. Wiedzą ze nie mają szans i nawet nie chcą podniesc rękawic. Jednym slowem odpuszczają sobie mecz i myślą o nastepnym. Czasem zdarzy sie przyslowiowy cud jak Crystal, ale wiekszosc druzyn przegrywa z nimi juz w szatni.
Ten Big to musi byś strasznie zakompleksiony niestety. Ma problem z tym ,że kązdy mecz to inna historia i nikt nóg przed City nie rozkłada tak samo przed LFC
To po prostu sytuacja boiskowa wszystko weryfikuje.
Po prostu jest tak ,że jedne drużyny danemu zepołowi leża inne nie .
Jak drużyna ma styl to i bedzzie tak zawsze