Klopp o dyspozycji Gomeza
Jürgen Klopp nie ukrywał radości w związku ze środowym występem Joe Gomeza przeciwko RB Salzburg. Angielski defensor wystąpił w miejscu kontuzjowanego Joëla Matipa. W dreszczowcu, który rozegrał się na Anfield, 22-latek zaliczył piąty rozegrany mecz w bieżącym sezonie.
The Reds rozpoczęli mecz świetnie, bowiem od trzech bramek strzelonych w przeciągu 35 minut. Ekipie Salzburga w drugiej połowie udało się doprowadzić jednak do remisu. Zwycięskiego gola dla ekipy z Merseyside strzelił Mo Salah.
Na konferencji prasowej zorganizowanej przed sobotnim meczem przeciwko Leicester, Klopp stanął w obronie młodego obrońcy.
- Naprawdę niesprawiedliwe byłoby uczynienie Joe winnym, za gole, które straciliśmy w ostatnim spotkaniu z Salzburgiem - mówił niemiecki trener.
- Zawodnicy, którzy nie grają ze sobą chwilę potrzebują nieco czasu, żeby się na nowo przyzwyczaić. To zupełnie normalne.
- Przez pierwsze pół godziny wszystko wyglądało doskonale, nikt nie mógł dostrzec żadnego problemu. Cała drużyna spisywała się niesamowicie, także nasza dwójka obrońców.
- To co uczyniło tamten mecz wyjątkowo trudnym to sposób w jaki Salzburg się bronił. Każda piłka, którą przejęli, a w pierwszej połowie nie było tego wiele, była za środkową linią boiska. Dużo roboty wykonywali biegając.
- Wobec takiej sytuacji Joe spisywał się naprawdę dobrze, ze względu na swoja szybkość. Bardzo dobrze spisywał się w bezpośrednich pojedynkach. Gole, które straciliśmy później, padły z innych powodów.
- Traciliśmy wiele piłek w specyficznych sytuacjach. W takim meczu to jest zawsze bardzo problematyczne. Jest to jednak coś z czym należy się mierzyć w piłce nożnej.
Klopp wyjaśnił także w jaki sposób mistrzowie Austrii powrócili do żywych w drugiej połowie starcia na Anfield. Zdaniem niemieckiego trenera zawiniła rezygnacja z dłuższego utrzymywania się przy piłce, bardziej, niż indywidualne błędy w obronie.
- Musieliśmy w pewnym momencie zmienić taktykę. Utrzymywanie się przy piłce i długie wymienianie podań zmusza do ustawienia się w odpowiedniej formacji. Byliśmy rozstawieni szeroko, a to może narażać zespół na utratę bramki.
- Myślę, że w tamtym spotkaniu stało się to dwukrotnie. Nie ma to nic wspólnego z tym, jak spisywali się nasi środkowi obrońcy. Myślę, że oni są ostatnimi, których należy obwiniać w takiej sytuacji.
- Podsumowując byłem zadowolony z ich występu. Cieszę się, że chłopcy dostali trochę minut razem. To zawsze jest dobre. Znaczne wyzwanie wynikało z tego, że nie mieli wcześniej okazji złapać wspólnego rytmu meczowego.
Komentarze (1)