Guardiola woli nie myśleć o the Reds
Wilki zszokowały Manchester City wygrywając 2:0 w meczu rozegranym w niedzielne popołudnie na Etihad, dając tym samym Liverpoolowi prezent w postaci znacznej przewagi w wyścigu po zwycięstwo w Premier League.
Trener Manchesteru, Pep Guardiola, wypowiedział po przegranym na własnym boisku spotkaniu.
Po pokonaniu wczoraj 2:1 Leicester na Anfield, The Reds w perfekcyjnym stylu rozpoczęli przerwę międzynarodową z 8-punktową przewagą nad drużyną Guardioli.
Wolverhampton zaskoczyło dzisiaj Obywateli dzięki bramce strzelonej w drugiej połowie przez Adama Traore, która zapewniła im imponujące zwycięstwo w tym wyjazdowym meczu.
Podczas pomeczowej konferencji prasowej menedżer Manchestery City powiedział:
- To był zły dzień. Czasem tak się zdarza.
- Zaczęliśmy całkiem dobrze a potem zaprzepaściliśmy dwie sytuacje tracąc dwa razy piłkę w trakcie budowania ataku – i staliśmy się odrobinę nerwowi.
- Tak się od czasu to czasu dzieje (że zawodnicy się denerwują). Jest wiele meczy do zagrania.
- Przegraliśmy z dobrym zespołem. Są silni fizycznie, mocni w powietrzu, szybko reagują na kontratak – dlatego tak się stało.
Wypowiadając się na temat tego, jak kształtuje się teraz walka o tytuł, Guardiola powiedział:
- To dużo punktów (różnicy). Oni (Liverpool) z wielu powodów nie tracą punktów.
- Ale lepiej jest o tym nie myśleć. Lepiej skupić się na tym, co będzie dalej.
Następnie dodał:
- Dzisiaj jest dzień, w którym nie graliśmy na swoim poziomie. Nasze poprzednie gry były dobre.
- Różnica jest duża, Liverpool nie stracił jeszcze żadnych punktów. Teraz przyjdzie czas na nasz powrót.
- Wyniki będą kształtować sytuację w tabeli, ale jest teraz październik i przed nami jeszcze długa droga.
Guardiola wsparł także swoich zawodników, mówiąc:
- Znam tych chłopaków, oni wciąż mogą to zrobić. To był zły dzień i zła gra. I to jest zasługa naszego rywala – stało się to, co się stało.
- Większość drużyn, które wygrywały w przeszłości, nie powtarzały tego w kolejnym roku. Oczywiście, chcemy by walka była zacięta.
Kolejnym rywalem drużyny the Reds będzie Manchester United – mecz rozegrany zostanie w niedzielę 20 października na Old Trafford.
Później przed Liverpoolem spotkanie wyjazdowe Ligi Mistrzów przeciwko Genk, po którym podejmą na Anfield Tottenham stając przed szansą na kontynuowanie swojej zwycięskiej passy.
Komentarze (22)
Powtórze jeszcze raz żeby było jasne, często zgadzam się z Twoimi wypowiedziami, ale mam wrażenie że są bardzo bezpieczne, mało odkrywcze i dostosowane do obecnych wyników zespołu. Także tutaj mały ukłon w stronę redakcji, fajne są sondy które tworzycie np. na początku sezonu nt. tego ile pucharów zdobędzie Liverpool w danym sezonie PL, ale byłbym zwolennikiem tworzenia innych, np. dotyczących konkretnych układów w top 4 na początku sezonu, a pod koniec sezonu pisać mały post w tym jak nam poszło :) Wiem, że staracie się tworzyć tylko rzeczy czysto związane z Lfc, więc rozumiem że jest konkretny powód dla którego tego nie ma, ale ja osobiście jestem zwolennikiem takich rzeczy, myślę że doda to kolorytu debacie i raczej nie zmieni charakteru strony. No ale to tylko moja skromna opinia :)
Absolutna zgoda co do tego,ze City ma tylko plan A czyli szybko zdobyc bramke a wtedy juz poleci.
Lecz jezeli ktos im sie postawi to nawet i to nie zawsze wystarcza.
Wtedy czesto zaczyna sie nerwowka i ich gra sie sypie.
Ja juz kiedys o tym pisalem(nie wiem czy na lfc.pl) to zostalem prawie ze "ukamienowany" bo potwor,bija rekordy itd.
A mnie ich ta klepanina smiertelnie nudzi a rekordy(te 100 pkt np) ktos i tak pobije.
A co do LM to wlasnie tam ich jednowymiarowosc nie zdaje egzaminu.
Lecz to jest jak dla mnie wina Pepa,ktory poza "super Barca" z Xavim,Iniesta i Messim w ich zenicie w zadnym z 6 pozostalych sezonow nawet nie doszedl do finalu co (nie chwalac sie -:) przewidzialem.Jego system sie po prostu nie sprawdza.
A zeby zostac legendarna druzyna,ktora po dekadach wspominaja kibice(nie bede wymienial tych klubow,ktore taki status osiagnely) to trzeba cos wygrac w Europie. a nie tylko na krajowym podworku.
City z Guardoila tego nie osiagnie.
To taki pierwszy lepszy przykład który mi przyszedł do głowy.
I z City również tak będzie. I za 10 lat i za 20... Będzie się ich pamiętać jako potwora który zjadł Anglię.
Katalończyk już dokonał czegoś wielkiego. Może nawet większego, bo to nie jest jednosezonowy meteor.
Myślę iż batalie Guardioli z Kloppem będą wspominane jako starcie tytanów. Taki Wenger vs Ferguson do potęgi drugiej.
Po raz ostatni komunikuję z Tobą bo szkoda mi na Ciebie czasu panie "ja wszystko wiem lepiej".
Arsenal to wyjątek potwierdzający regułę a w ich przypadku ta legendarność polega na tym,że ich rekord(sezon bez porażki) jest unikatowy(Preston też miał ale nie w 38 grach) i nie do wymazania czyli poprawienia tylko co najwyżej do wyrównania.
A rekordy City padną prędzej czy później(może i w tym sezonie niektóre) a to,że ktoś zdobył 2 tytuły mistrza Anglii w 3 sezony nie jest niczym nadzwyczajnym i drzewiej też było udziałem parę innych klubów.
A ich styl gry jest dla mnie nudny a że Tobie się podoba-proszę bardzo-:) mnie nie musi.
Więc żyj sobie z przekonaniem o "potworności" ekipy Pepa tylko pozostaw innym prawo do odmiennych poglądów na ten temat.
Żegnam.
PS tak!Gran Torino jest też legendarne ale w ich czasach nie było europejskich pucharów-taki przykład pierwszy z brzegu.
My jesteśmy pogromcami potworów :)
Obecnie dominują chwilowo ligę ale nie są niepowstrzymani bo gdyby tak było liga byłaby dla nich dostawieniem nogi, a wygrali tylko 1 pktem z Liverpoolem, który dopiero odradza się jak feniks z lat 80.
Teraz znów się potykają i znów muszą się szarpać o ligę, a powinni z palcem w tyłku go wygrać i walczyć głównie o LM, a tak nie jest - bo po prostu jednak nie są tacy silni jak się wydaje.
Jasne przez wiele lat stworzyli mega pakę, po 2 zawodników mocnych na daną pozycję itd. ale mimo szejkowych miliardów nadal nie są niepowstrzymani, a o LM czy potrójnych poczwórnych koronach mogą pomarzyć (raz tylko wygrali FA Cup).
Wygranie takiego pucharu ligi angielskiej świadczy np. głównie o tym, że ich rezerwy są mocniejsze niż każda rezerwa klubów top 6 i reszty stawki, a pozwolić sobie mogą na to dlatego, że u nich to nic nadzwyczajnego, że na ławie siedzi grajek, który zarabia 150-200k i nie gra.
jezeli ktos juz chce sie wymadrzac to byloby milo znac prawdziwe okreslenie Arsenalu czyli
INVINCIBLES!
To tyle.
"Invincibles" to określenie odnoszące się zarówno do Preston jak i Arsenalu. Ma pewnie ze sto lat.
Natomiast "Untouchables" dotyczy wyłącznie drużyny Wengera. Powstało po tym jak otrzymali specjalne trofeum i, chyba w Guardianie, duży dedykowany artykuł związany z tym niecodziennym wydarzeniem. Tam właśnie autor odnosił się do - cytuję z pamięci - "nietykalnego ducha Arsenalu". Dlatego to do nich przylgnęło. I tylko do nich.
Dla kogoś kto interesuje się angielską piłką nieco dalej niż od Wanda Metropolitano nie jest to wiedza tajemna.