Jürgen Klopp o najbliższym rywalu
Jürgen Klopp podczas konferencji poprzedzającej mecz z Tottenhamem Hotspur stwierdził, że Koguty to topowy zespół. Menedżer The Reds jest przekonany, że jego piłkarze będą musieli zaprezentować w niedzielę na Anfield najlepszy futbol, na jaki ich stać.
Spurs udadzą się na Anfield podbudowani zwycięstwem 5:0 nad Crveną Zvezdą Belgrad w Lidze Mistrzów po tym, jak zaliczyli dość mieszany w porównaniu z ich wysokimi standardami początek sezonu.
Klopp spodziewa się trudnej przeprawy w meczu z zespołem Mauricio Pochettino. Boss The Reds jest przekonany, że 12 punktów, które dzieli w tabeli Liverpool i Tottenham po dziewięciu meczach, nie oddaje w pełni jakości, jaką dysponują najbliżsi rywale.
Dodatkowo menedżer Liverpoolu obawia się, że Tottenham może wykorzystać porażkę w zeszłorocznym finale Ligi Mistrzów jako dodatkową motywację przed niedzielnym starciem.
Spytany o to, czy spodziewa się w niedzielę trudnego popołudnia, Klopp odparł:
- Tak. I nie powinniście być zdziwieni, że tak to widzę. Co do sytuacji Tottenhamu, nie mogę jej ocenić, ponieważ nie mam pojęcia, co tam się dzieje itd. Taki jest futbol - od czasu do czasu coś przestaje działać. Teraz jednak widzieliśmy mecz z Crveną Zvezdą, zresztą to nie jedyny mecz - nawet w meczach, w których nie udało im się osiągnąć satysfakcjonującego wyniku, mieli swoje momenty.
- To nie jest tak, że oni zapomnieli, jak gra się w futbol, to nie tak, że choćby Harry Kane zapomniał - pokazał w meczu z Crveną Zvezdą, jak potrafi być dobry. Jest jeszcze Son, Alli, będący często kontuzjowany, jednak wracający do składu, odnajdujący powoli rytm itd.
- Oni zawsze są w stanie odpowiednio zaprezentować się na boisku - tego musimy się spodziewać. To nie problem. Na samej górze tego wszystkiego jest to, że wygraliśmy Ligę Mistrzów, wiemy o tym. Myślę, że z należytym szacunkiem do rywala świętowaliśmy zdobycie trofeum, wciąż jednak byliśmy po drugiej stronie tamtej nocy. Jest to więc oczywiście dodatkowa motywacja dla nich, żeby naprawić tę sytuację.
- To wszystko jasne, ale ostatecznie jest to mecz piłki nożnej między dwoma naprawdę dobrymi zespołami, więc sytuacja wokół nie zrobi wielkiej różnicy. Nie będziemy wcale pewni, że absolutnie nic nam nie grozi, czy coś w tym stylu, a oni nie będą grać jak zespół, który zdobył określoną liczbę punktów.
- Są czołową drużyną Premier League i będą nią w całym sezonie - musimy to uszanować i grać przeciwko nim najlepszy futbol, na jaki nas stać.
Klopp odrzucił sugestie, jakoby pokonanie Tottenhamu przez Liverpool w finale Ligi Mistrzów miało jakikolwiek wpływ na początek sezonu w wykonaniu Kogutów. Niemiec nie chciał też porównywać sytuacji rywali do tego, jak odpowiedział Liverpool na porażkę w wielkim finale 2018 roku z Realem Madryt w Kijowie.
- Nie mogę nic powiedzieć o sytuacji w Tottenhamie, nic o niej nie wiem, więc jak miałbym to porównać? Jak mógłbym odpowiedzieć na pytanie o naszą sytuację w porównaniu z tą w Tottenhamie? Nie mogę - kontynuował menedżer The Reds.
- Jeśli mam być szczery, nigdy o tym nie myśleliśmy. Porażka w Kijowie po prostu się wydarzyła, ale czy to oznaczało, że nie chcemy już trofeum? Nie, chcieliśmy tego jeszcze bardziej po doświadczeniach zebranych w Kijowie. Wiedzieliśmy przed zeszłym sezonem, że jesteśmy jednym z kilku zespołów - sześciu, może siedmiu, ośmiu, czy dziewięciu - w Lidze Mistrzów, które mogą wygrać, co pokazaliśmy rok wcześniej. To dlatego pomyśleliśmy, że musimy spróbować, to było wszystko. Nie cierpieliśmy w czasie sezonu z powodu finału Ligi Mistrzów i myślę, że podobnie to wygląda w przypadku Tottenhamu. Po prostu poszliśmy dalej, tak to wygląda.
- Nie mogę powiedzieć niczego o Tottenhamie. Już rano mówiłem innemu dziennikarzowi, że media muszą nieustannie oceniać coś z zewnątrz, ja jednak wiem, ze to niemożliwe. Wy wciąż to robicie, ale to naprawdę niemożliwe. Musisz znaleźć się w danej sytuacji, by ją zrozumieć - a ja nie jestem w sytuacji Tottenhamu.
- To co widziałem, to dobry zespół Tottenhamu w środowym meczu, bardzo dobry zespół i o tym będziemy myśleć. Na pewno nie o tym, dlaczego początek sezonu w wykonaniu Tottenhamu jest inny niż oczekiwaliście wy, czy sam Tottenham.
Komentarze (0)