Klopp po starciu przeciwko Spurs
Jürgen Klopp nie ukrywał zadowolenia po podręcznikowym występie jego drużyny w niedzielnym starciu przeciwko Tottenhamowi. The Reds pokonali swoich rywali 2:1 na Anfield, a niemiecki trener zadeklarował, że "właśnie tak powinna wyglądać piłka nożna".
The Reds podnieśli się po wczesnym ciosie Harry'ego Kane'a, który już w pierwszej minucie otworzył wynik meczu. Później to golkiper Spurs, Paulo Gazzaniga, był zmuszony do pięciu fantastycznych interwencji, ulegając w końcu próbie Jordana Hendersona, który trafił do siatki w 52 minucie.
Drużyna Kloppa ostatecznie wykonała kolejne ważne zadanie za sprawą Mohameda Salaha, który wykorzystał rzut karny, wywalczony przez Sadio Mané na 15 minut przed końcem spotkania.
Niedzielny wynik oznacza, że Liverpool ma sześciopunktową przewagę nad drugim Manchesterem City. Liverpool zdobył dotychczas 28 punktów z 30 możliwych.
Tymczasem przedstawiamy Państwu skrót najważniejszych kwestii, poruszonych przez Kloppa na pomeczowej konferencji prasowej.
O występie Liverpoolu oraz odpowiedzi na tak wczesną utratę bramki...
Nie ukrywam, że jestem niezwykle usatysfakcjonowany. Dodam jednak, że jest to coś czego w pewien sposób oczekiwałem. Tak wczesna utrata bramki to nie jest coś co powinno się zdarzać. Czasem jednak tak bywa, a wtedy drużyna dostaje jasny sygnał: poważna gra się rozpoczęła. Właśnie to spotkało nas. Straciliśmy piłkę w środku pola, wyszli z kontrą. To wszystko. Mieliśmy trochę pecha, Ali dobrze interweniował. Harry znajdował się w odpowiednim miejscu.
Jestem pewien, że ten mecz to idealny przykład na to, jak powinna wyglądać piłka nożna. To także przykład tego, jak powinno się grać przeciwko mocnym, dobrze zorganizowanym ekipom. Takim, które nieustannie stwarzają zagrożenie - jeden błąd może doprowadzić do utraty gola.
Nasza odpowiedź była wyjątkowa. Taki też był plan - chcieliśmy pokazać siłę. Dominacja na murawie oznacza jednak utratę piłki. W takim trybie nie udaje się wykończyć każdego ataku. Wtedy natychmiast należy przejść do pressingu. To co zrobili chłopcy było niesamowite i imponujące. W przerwie powiedziałem drużynie, że wszystko w tym meczu jest dobre poza wynikiem.
W paru momentach próbowaliśmy przystosować się do obecnej sytuacji na boisku. Rywalowi udawało się wciągać nas w swoje pułapki, wiedzieliśmy więc, że potrzebujemy czegoś więcej. Przed wielką okazją był Son, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Dejan źle ocenił sytuację, myślał, że może pozwolić piłce dalej się odbijać. Pojawił się jednak Son i Ali popisał się fantastyczną obroną. Nawet jeśli nie dotknął wtedy piłki to znacznie utrudnił zadanie napastnikowi Spurs.
Były momenty, gdy przejmowaliśmy inicjatywę i znacznie spychaliśmy Tottenham wgłąb ich połowy. Graliśmy wtedy świetną piłkę, tworzyliśmy okazję podbramkowe. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Bramkarz Tottenhamu także zaliczył parę niesamowitych interwencji. Niezwykłe występ w jego wykonaniu. Pierwsza bramka dla nas to jest coś co kocham. W innych spotkaniach w podobnych momentach, gdy upada napastnik wszyscy się zrywają i krzyczą o karnym. Są jednak na świecie tacy zawodnicy jak Hendo, którzy mają to gdzieś i skupiają się tylko i wyłącznie na wykorzystaniu sytuacji. Ważny i dobry moment. Druga bramka była wynikiem doskonałego pressingu ze strony Sadio. Miał piłkę, później ją stracił dwukrotnie, wyszedł do przodu i został kopnięty. To nie jest tak, że najważniejszy jest fakt, że wygraliśmy to spotkanie. Myślę, że ważniejsze jest to, że na to zasłużyliśmy. To mnie bardzo cieszy.
O tym czy był to najintensywniejszy występ Liverpoolu w bieżącym sezonie...
To całkiem możliwe. Szybkość i intensywność u takich zawodników wynika z pewnego rodzaju pędu. Nie myślą wtedy za dużo o tym co się dzieje, po prostu działają i biegają. A to nie jest do końca oczywiście. W rankingu drużyn, które biegają mądrze i rozważnie nie jesteśmy najwyżej w rankingu. Owszem, gramy intensywnie, dużo sprintujemy - jednak to nie jest reguła. Zazwyczaj to my dłużej utrzymujemy się przy piłce. Myślę, że w dzisiejszym meczu mogliśmy być blisko nawet 70 procent? Tej pracy fizycznej i wykorzystania pędu potrzebujesz choćby wtedy, gdy następuje zmiana połów. Okazuje się wtedy, że Trent musi przyśpieszyć grę, Robbo... dosłownie każdy, kto utrzymuje się przy piłce. To niezwykle ważne i nie jest, aż tak męczące, gdy pomyślisz o tym jako czymś możliwym. Jeśli nie czujesz rozgrywanego spotkania to ten sam wysiłek obciąży cię podwójnie. Pozytywem przegrywania tak wcześnie 1:0 jest zazwyczaj to, że dostaje się pewnego kopa do działania, chęci gonienia za wynikiem. Co ważne jednak w naszym przypadku my za niczym nie goniliśmy. Po prostu odpowiednio to rozegraliśmy. Bardzo często jest tak, że wynik jest odzwierciedleniem występu drużyny. Dokładnie to stało się dzisiaj. Występ był świetny. Chłopcy zasłużyli na słowa uznania.
O urazie kostki Mohameda Salaha...
Nie. To kostka, która ucierpiała także podczas jego starcia przeciwko Leicester. Wszystko jest jednak dobrze. Mo odczuł to tak mocno przez znaczny wysiłek - wtedy nawet stosunkowo lekki kontakt może stać się problematyczny. Wtedy nie ma sensu niczego kontynuować na siłę. Mamy innych zawodników, opcje taktyczne i dokładnie to wykorzystaliśmy. To naprawdę nic poważnego.
O taktycznej zmianie w drugiej połowie, która umożliwiła Trentowi Alexandrowi-Arnoldowi znacznie bardziej uczestniczyć w grze...
Gdy zobaczyliśmy ustawienie rywala zaczęliśmy myśleć nad taką opcją. Myślę, że pomimo pewnej zmiany, Son miał mnóstwo problemów z grą przeciwko Trentowi, który nieustannie siedział mu na plecach. Wiedzieliśmy też, że ktoś musi być "cieniem" Trenta, ponieważ rywale także nie będą go odstępować o krok. Gdyby to zrobili to naraziliby się na fantastyczne dośrodkowania w swoje pole karne. Trent jednak zrobił swoje i naciskał na Sona znacznie wyżej. Ostatnie siedem, osiem minut było dla nas naprawdę trudne. Potrzebowaliśmy poczucia pewnej kontroli sytuacji. Nie chodzi nawet o utrzymanie wysokiej dyspozycji fizycznej, ale o znalezieniu odpowiedniego rytmu i utrzymanie go. Nagle to oni musieli gonić za wynikiem, musieli ustawić się szerzej, a wtedy my wprowadziliśmy Joe Gomeza. Trent zaczął wówczas grać wyżej. Nie było to jednak usprawnienie defensywy, ponieważ wciąż nie mogliśmy skutecznie się bronić przed podaniami po przekątnej. Czasem takie sytuacje po prostu się zdarzają, to jedno z wyzwań, któremu spotyka się czoło w piłce.
O tym czy był to w takim razie najlepszy występ Liverpoolu w tym sezonie...
Szczerze mówiąc nie wiem. Zagraliśmy wiele świetnych spotkań, które mi się podobały. Jednym z nich był mecz przeciwko Arsenalowi. To także było wspaniałe spotkanie. Teraz jedyne co musimy robić to grać w swoim stylu. Już teraz dostaję mnóstwo pytań, które mijają się z celem. Dokładnie wiemy na czym mamy się koncentrować. Skupiamy się na każdej grze. Arsenal, Aston Villa, później Genk i Manchester City. Później przerwa reprezentacyjna, bardzo pracowity grudzień. Wiele przed nami, póki co jest jednak dobrze.
Komentarze (2)