Jürgen Klopp po meczu
Jürgen Klopp przyznał, że nie może czuć się lepiej po dzisiejszym spotkaniu z Aston Villą. The Reds po raz kolejny odrabiali straty i wywalczyli 3 punkty w samej końcówce spotkania.
Liverpool przechodził przez trudne chwile w trakcie spotkania na Villa Park, ale goście ostatecznie zwyciężyli po dwóch strzałach głową - najpierw Andy'ego Robertsona, a potem Sadio Mané.
Oto co do powiedzenia po meczu miał Jürgen Klopp.
O uczuciach po bramce Sadio Mané
- Najlepsze z możliwych. Czułem się w pełni usatysfakcjonowany. Przy tej bramce pokazaliśmy rutynę, ponieważ próbowaliśmy tego wariantu wiele razy i widzieliśmy tam możliwość wywalczenia lekkiej przewagi. To nie był jedyny moment, w którym wykazywaliśmy się rutyną, ale na ten aspekt zwróciłem już uwagę 2 czy 3 razy wcześniej w meczu. Wczoraj ćwiczyliśmy ten wariant i jak widać okazał się to decydujący moment tego meczu. Sadio zapisał też na swoim koncie asystę przy golu Andy'ego. Wcześniej dostał żółtą kartkę. Myślę, że po obejrzeniu sytuacji jeszcze raz zgodzimy się, że to nie było nurkowanie. Był kontakt, ale decyzja była inna, musimy ją zaakceptować. W takim momencie tłum zaczyna na ciebie buczeć, żeby twoja pewność siebie zmalała, ale to oczywiście nie ma wpływu na takiego gracza jak Sadio. Pozostał w grze, żółta kartka nie przeszkodziła mu nawet w grze defensywnej, to bardzo dobrze.
O tym czy to był najtrudniejszy jak dotąd mecz Liverpoolu w tym sezonie
- Sami sprawiliśmy, że stał się tak trudny. Zaczęliśmy mecz dobrze grając w piłkę, ale nie do końca tak jak sobie to na początku założyliśmy. Aston Villa była dzisiaj przygotowana do walki, do prawdziwej bitwy, bronili się wszystkimi zawodnikami jednocześnie szukając wolnych miejsc na kontrataki i licząc na stałe fragmenty gry. Graliśmy dobry futbol, ale nie wykorzystywaliśmy swoich sytuacji, a potem straciliśmy bramkę. W takiej sytuacji nie jest łatwo natychmiast zmienić swoje błędne decyzje, błędne wybory. Potrzebowaliśmy trochę czasu, ale mieliśmy też swoje dobre szanse. Drugą połowę zaczęliśmy z dużo większą agresją, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nasz kontrpressing był dużo lepszy. Potem dokonaliśmy podwójnej zmiany, potrzebowaliśmy świeżych nóg i dobrego ustawienia z dystansu. Ox bardzo nam w tym pomógł. Przesunęliśmy Sadio na prawy atak, a Oxa na lewą pomoc, żeby mógł tworzyć miejsce dla Robbo. Oczywiście strzelenie takich bramek w końcówce było bardzo szczęśliwe, ale każdy kto oglądał mecz przyzna, że jeśli któraś z drużyn zasługiwała na zwycięstwo, to byliśmy to my. Wyobrażam sobie, że Aston Villa jest bardzo rozczarowana. Swoją tytanową pracą dzisiaj zasłużyli na cokolwiek, ale czasem nie dostajesz nic.
O tym czy czuł, że zwycięstwo dzisiaj staje się już powoli poza zasięgiem Liverpoolu
- Prawdę powiedziawszy, w trakcie meczu nie mam na to czasu. Jestem na boisku nie po to, żeby czuć się szczęśliwym lub rozczarowanym, smutnym czy złym. Oczywiście czasem się złoszczę, ale nie dlatego, że tak planuję robić. Nawet przez sekundę nie pomyślałem: "Czy już przegraliśmy?" albo "Czy wciąż możemy wygrać?" To tak nie działa, po prostu staramy się strzelić gola. To wszystko i to próbowaliśmy dzisiaj zrobić. Nie możesz sobie myśleć, że ostatnio miałeś dużo super comebacków, więc teraz będzie kolejny. Ale wiedzieliśmy, że to jest możliwe, wszyscy wiedzieli. Chłopcy bardzo się starali, potem dostaliśmy rzut wolny, po strzale Trenta piłka odbiła się od głowy któregoś z zawodników w murze i mieliśmy rzut rożny, z którego strzeliliśmy bramkę. Musisz mieć takie sytuacje w meczu, żeby wygrać.
O swoich piłkarzach, którzy potrafią zachować jasność umysłu w sytuacji pod presją
- Musimy, czy mamy inne wyjście? Czy mówimy "Ok, dzisiaj będzie bardzo ciężko"? I tak czekałby nas trudny mecz ze względu na jakość Aston Villi, ale w pierwszej połowie jeszcze ułatwiliśmy im ten mecz. Wyglądało to dobrze, ale mi się nie podobało. Grasz w piłkę, ale na końcu musisz wykończyć akcję, a my tego nie robiliśmy. Mieliśmy jedną sytuację po kontrpressingu po 10 minutach gry, ale nie odzyskaliśmy piłki z powrotem. Ale to się zdarza, nie mam z tym problemu. Kiedy tracisz bramkę zaczyna robić się poważnie i musisz pozostać w meczu. Cały czas musimy się uczyć, rozwijać i to właśnie robimy i będziemy robić. Czasem potrzebujesz kopniaka i my ich dostaliśmy sporo ostatnio. Dzisiaj za naprawdę drobne błędy dostaliśmy solidnego kopniaka. Na koniec musisz sobie jednak z tym poradzić i my to dzisiaj zrobiliśmy. Oczywiście końcówka była dla nas bardzo szczęśliwa, ale nie czuję, żebyśmy nie zasłużyli na to zwycięstwo. Chyba każdy kto widział naszą grę dzisiaj mógł powiedzieć: "Nie są źli, mogą wygrać ten mecz." Jestem zadowolony z naszego występu, ale niektóre fragmenty naszej gry mi się nie podobały.
O anulowanym przez VAR golu Firmino z powodu jego barku znajdującego się na spalonym
- Mamy tu poważny problem. Przez to, że wygraliśmy, nie jest to aż tak poważna sytuacja dla mnie. Ale ogólnie rozmawiamy o poważnym problemie w futbolu. To nie jest właściwe miejsce, że my siedzimy tutaj i rozmawiamy o tym i każdy chce się z tego śmiać. Moim zdaniem tu nie ma nic śmiesznego. Bądźmy poważni. Managerowie są zwalniani za przegrywanie meczów piłkarskich. Tak to wygląda. Nie chcę tego wyolbrzymiać, ale musimy to wyjaśnić. Nie twierdzę, że ktoś zrobił to celowo, ale to musi zostać wyjaśnione. Mój analityk pokazał mi tę sytuację po meczu, nie widziałem nic złego i teraz dopiero słyszę dlaczego bramka została anulowana. Ktokolwiek popełnił ten błąd nie zrobił tego celowo, ale to musi zostać wyjaśnione. Zagranie ręką przez Targetta zostało przez wszystkich przemilczane, ponieważ nie zostało odgwizdane. Wyobraźcie sobie, że sędzia zagwizdał i teraz o tym rozmawiamy. Ale nikt nie gwizdnął. Powinien być rzut karny? Oddajemy strzał, piłka trafia w ramię, więc w starych dobrych czasach to jest rzut karny! Czasem szczęście ci sprzyja, a czasem jest przeciwko tobie, tak to wygląda. Ja nie mam z tym problemu, ale musimy się upewnić, że nowy system pomoże w podejmowaniu prawidłowych decyzji, a nie wprowadzi jeszcze więcej kontrowersji. To jest w interesie nas wszystkich.
O języku ciała, który jego piłkarze pokazali pod koniec meczu
- To zmieniło wszystko, słuszna uwaga. Język ciała chłopaków w pierwszej połowie mi się nie podobał. Nie byliśmy wojownikami tylko graczami. Ok, gramy więc jesteśmy graczami. Ale na koniec musisz wywalczyć piłkę z powrotem. Tak jak mówiłem wcześniej, po 10 minutach mieliśmy jedną sytuację, w której później straciliśmy piłkę, ale po kontrpressingu mieliśmy 3 piłkarzy atakujących. Nic z tego nie wyszło, ale to się zdarza. Kontrpressing nigdy nie jest w 100% skuteczny. Potem graliśmy dobrze, ale nie kończyliśmy swoich sytuacji. Nie wiem kiedy oddaliśmy pierwszy strzał z dystansu. Może to był strzał Oxa, jeśli tak to dopiero po 60 minutach. Język ciała jest niezwykle istotny.
Komentarze (0)