Pięć faktów po Aston Villi
Sadio Mané w samej końcówce spotkania zdobył gola na wagę trzech punktów dla Liverpoolu na Villa Park. The Reds ostatecznie pokonali 1:2 Aston Villę, mimo iż niespodziewanie przegrywali po pierwszej połowie po golu Trezegueta.
Senegalski napastnik zdobył bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w doliczonym czasie gry po tym, jak parę minut wcześniej (w 87. minucie) Andy Robertson dał Liverpoolowi remis.
Oto pięć faktów, dotyczących sobotniego spotkania...
Super Sadio
Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry na Villa Park seria 27 spotkań Liverpoolu bez porażki w lidze wisiała na włosku, jednak Mané miał co do tego inne plany.
Zegar nieubłaganie odliczał upływające sekundy, a Senegalczyk przejął piłkę na prawym skrzydle i czekał.
Bez paniki, w odpowiednim momencie posłał mierzone dośrodkowanie na długi słupek, gdzie Andy Robertson wykończył akcję strzałem głową, dając swojej drużynie wyrównanie.
To jednak nie był koniec popisów numeru 10.
W 94. minucie podyktowano rzut rożny. Mané wyprzedził wówczas kryjącego go obrońcę i strącił wrzuconą na krótki słupek przez Trenta Alexandra-Arnolda piłkę w kierunku bramki.
Wszystko to w ciągu jednego dnia pracy najlepszego strzelca klubu.
Szalejący Robertson
Liverpool zdominował grę w meczu z Aston Villą, notując około 73 procent posiadania piłki, a Andy Robertson większość czasu gry spędził nacierając na połowie przeciwnika.
W zasadzie tylko ofensywne trio w składzie Mané, Mohamed Salah i Roberto Firmino grało wyżej niż Szkot w tym meczu.
Za swoją grę Robertson został odpowiednio nagrodzony - to zapierający dech w piersiach sprint 25-latka dał Liverpoolowi upragnione wyrównanie. Był to pierwszy gol Robbo w Premier League dla The Reds od maja 2018 roku.
Jeszcze bardziej jego ofensywne zacięcie w tym meczu obrazuje fakt, że 47 spośród wszystkich 61 podań, jakie wykonał, miało miejsce na połowie przeciwnika.
Udany jubileusz Alexandra-Arnolda
Po drugiej stronie defensywy Alexander-Arnold stał się czwartym w historii klubu zawodnikiem, który najszybciej zanotował 100 występów w barwach The Reds.
Wychowanek Liverpoolu uczcił tę okazję w charakterystyczny dla siebie sposób - notując kluczowe podanie przy zwycięskiej bramce Mané.
Adept Akademii The Reds, który ukończył niedawno 21 lat, zadebiutował w Liverpoolu w meczu z Tottenhamem w październiku 2016 roku. Od tego czasu tylko Firmino (36) i Salah (28) zaliczyli więcej asyst niż młody Anglik, który ma ich już 22 na koncie.
Była też szansa na uczczenie jubileuszu golem, jednak strzał Alexandra-Arnolda z rzutu wolnego został odbity ponad poprzeczkę.
Niemniej jednak, to właśnie po tym strzale został podyktowany rzut rożny, z którego dośrodkował on na głowę Mané w decydującej o losach meczu akcji.
Solidny Lallana
Adam Lallana po raz pierwszy wyszedł od początku w meczu Premier League po tym, jak Klopp dokonał jednej zmiany w drużynie, która pokonała Tottenham 2:1 w ostatni weekend.
Lallana zagrał w zastępstwie niemal zawsze obecnego Fabinho i początkowo wydawało się, że podobnie jak Brazylijczyk będzie grał jako cofnięty pomocnik - wystąpił na środku pomocy The Reds również w zwycięstwach w Pucharze Ligi z MK Dons i Arsenalem.
Wyglądało to jednak bardziej na płynną rotację między numerem 20, Jordanem Hendersonem i Georginio Wijnaldumem, co do tego, kto wycofywał się, a kto naciskał. Większość pracy Lallana wykonał więc na połowie przeciwnika.
Anglik mimo to i tak miał najwięcej odbiorów w drużynie (pięć), jedenaście razy odzyskiwał posiadanie piłki, wykonał także 86 podań - lepszy był tylko Henderson z 95 podaniami - z czego ponad 88 procent było celnych (drugi wynik w drużynie po Wijnaldumie, który miał celność podań na poziomie prawie 91 procent).
Lallana znalazł się również w polu karnym i miał świetną szansę na wyrównanie w 73. minucie, ale posłał piłkę z dala od bramki.
Królowie powrotów
Po raz drugi w tygodniu Liverpool wrócił z dalekiej podróży, by wygrać 2:1 i utrzymać kurs na tytuł mistrza Premier League.
W ostatnią niedzielę ludzie Kloppa zrobili to samo przeciwko Tottenhamowi na Anfield, ale na Villa Park w sobotę ta sama sztuka udała im się dopiero po nerwowej końcówce.
Późne bramki jednak stają się powoli czymś normalnym u Kloppa. Od początku ubiegłego sezonu The Reds strzelili 30 bramek w Premier League w ostatnich 15 minutach meczów.
Komentarze (8)
Z negatywów w tym meczu to zwróciłbym uwagę na współpracę Salaha i Mane. Nie do końca im to ostatnio wychodzi.
PS. poprawka , że to pierwszy gol Robertsona w PL od maja 2018 roku ; przecież ostatnio się "rozstrzelał".
W treści ładnie nazwaliście to "Pięcioma FAKTAMI".
To co jest zawarte w treści to ciekawostki jak o jubileuszu Trenta i fakty dotyczące meczu. Nazywanie to wnioskami jest groteskowe.
Glejskorr1 - Dominic Raynor, musisz poszukać do niego mejla, niestety nie mam kontaktu do niego :)
https://www.liverpoolfc.com/news/first-team/371610-aston-villa-liverpool-premier-league-talking-points