LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 912

Klopp przed meczem z Genkiem


Jürgen Klopp podczas konferencji poprzedzającej rewanżowe spotkanie grupowe Ligi Mistrzów z Genk mówił, że spodziewa się, iż rywale będą chcieli się odgryźć we wtorek na Anfield. Niemiec zapewnił jednak, że nie ma szans na jakiekolwiek lekceważenie przeciwnika ze strony Liverpoolu.

The Reds zwiększyli swoje nadzieje na awans z grupy E Ligi Mistrzów, wygrywając przed dwoma tygodniami 4:1 z drużyną Felice Mazzu w Belgii.

Niemniej jednak, zdaniem Kloppa, jego zespołowi potrzebne będzie odpowiednie zestawienie, jeśli ma zamiar zgarnąć maksymalną liczbę punktów do uzyskania w grupie, w której, w jego opinii, po trzech kolejkach wszystko jest jeszcze możliwe.

I podczas gdy dziennikarze pytali menedżera podczas przedmeczowej konferencji prasowej, czy niedzielne starcie Premier League z Manchesterem City będzie jakkolwiek odwracać uwagę piłkarzy The Reds, jego reakcja była jednoznaczna - pochwalił poziom skupienia swojej drużyny.

Oto podsumowanie poniedziałkowego spotkania z mediami Kloppa na Anfield...

O VAR-ze...

Myślę, że wszyscy oczekujecie odpowiedniego udoskonalenia VAR-u. Wciąż myślę, że to możliwe. Wszyscy spodziewaliśmy się, że będzie kilka problemów na początku. Nie byłem w Niemczech, gdy zaczęli korzystać z VAR-u, jednak mam tam wciąż dość blisko i zdałem sobie sprawę, że w pierwszym roku też mieli z nim pewne trudności. Ciągle jest z tym jednak lepiej i lepiej. Robią również parę rzeczy inaczej niż w Anglii - nie lepiej, czy gorzej, a po prostu inaczej. Były momenty, kiedy były oczywiste spalone, oczywiste zagrania ręką itd. Myślisz wtedy: 'Ok, dlatego tego chcieliśmy' lub chcemy wyjaśnienia i to wszystko. Kiedy VAR się pojawił, pomyśleliśmy: 'Ok, to dobre' - dobre decyzje, czasem na twoją korzyść, czasem przeciwko tobie, ale to właściwe decyzje. Wydaje mi się jednak, że w chwili, gdy po spotkaniach rozmawiamy dużo więcej o decyzjach sędziowskich niż przed VAR-em, nie sądzę, by taki był prawdziwy zamysł przy jego wprowadzaniu. Jasne jest więc, że musimy to wszystko razem poprawić. Myślę, że rozwiązanie jest już w drodze, odbędzie się kilka spotkań. Trudno nam uczestniczyć w tych spotkaniach, ponieważ mamy dość napięty harmonogram, ale o ile możemy pomóc ze strony piłkarskiej, spróbujemy. Zobaczymy, co się wydarzy.

O tym, co stoi za skłonnością Liverpoolu do strzelania goli w końcówkach...

Są oczywiście różne przyczyny. Można powiedzieć, że to dlatego, że musieliśmy to robić ze względu na wynik i tego typu rzeczy; za często musieliśmy gonić wynik. Z drugiej strony jesteśmy tam, by wycisnąć wszystko, co możemy, z tych 95 minut. Niestety nie byliśmy zbyt często odpowiednio wysoko ustawieni, by kontrolować grę, oprócz końcowych minut i stąd ta sytuacja. Oczywiście z jednej strony pokazuje to problem polegający na tym, że tracimy bramki w momentach, gdy nie prowadzimy dwa, trzy lub cztery do zera. Ostatnie trzy razy straciliśmy pierwszego gola w meczu, ale dobrą rzeczą jest to, że nie miało to na nas wielkiego wpływu. Tak powinno być - to informacja i nic więcej. Nie potrzeba żadnego wpływu, po prostu idź po swoje. Nigdy nie myślimy przed meczem, że chcemy zdobyć tylko jedną bramkę i to powinno wystarczyć. Potem przy stracie gola myślelibyśmy: 'O mój boże, możemy teraz tylko zremisować' - chcemy wygrywać mecze. Nie chcemy za bardzo wykorzystywać szczęścia, ale na przykład mecz z Aston Villą - nie byłem pewny na sto procent, że strzelimy gola. Byłem jednak pewny, że dostaniemy swoje chwile - gdy będziemy tak opanowani, tak wyraźni, kreatywni, tak bezpośredni jak my w drugiej połowie, wtedy będziemy mieli swoje szanse i oczywiście musieliśmy z nich skorzystać. Tak właśnie zrobili chłopcy w kluczowych momentach i dlatego wygraliśmy mecz. To dlatego teraz strzeliliśmy dwie bramki w końcówce, podobnie jak w meczu przeciwko Tottenhamowi, Manchesterowi United i wszystkim innym.

To ważne, ale chodzi o wynik spotkania i musieliśmy to zrobić, więc może stąd mamy takie liczby. Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Musimy wygrywać mecze piłkarskie i nie oczekuję idealnych meczów - to nie jest tak, że myślę, że nie wolno popełnić błędu. Gol, którego straciliśmy przeciwko Aston Villi, jest dobrym przykładem, ponieważ nie był to błąd. Nie było tam błędu, zwykle naprawdę dobrze bronimy stałych fragmentów i przy tym rzucie wolnym też broniliśmy dobrze, ale musimy zaakceptować to, że w tej sytuacji Aston Villa poradziła sobie lepiej. Sprytny blok na Virgilu, który zwykle nie wystarcza, i bardzo dobre wyczucie czasu, które bardzo pomaga przy stałych fragmentach. Zrobili to naprawdę dobrze, więc zasłużyli na tego gola. To nie był błąd, możesz stracić takie bramki w piłce nożnej. Nie ma z tym problemu, nikt nie musiał czuć się z tym źle, więc kontynuowaliśmy i ostatecznie udało nam się.

O Alissonie Beckerze, który stwierdził, że 'drażnią' go stracone gole...

Mogę sobie wyobrazić! To zawsze część rozwoju, wiele rzeczy układało się naprawdę dobrze w ostatnim sezonie. To dopiero 11 meczów i tak, wydaje się, że sezon trwa już znacznie dłużej, ale to tylko 11 kolejek. Zawsze staramy się ulepszać, ale naszym głównym celem nie mogą być teraz czyste konta. Musimy mieć czyste konta, ale musimy być też kreatywni. Wszystkie nasze stracone gole były różne. Przeciwko Tottenhamowi był to ich pierwszy atak - odbita piłka, poprzeczka… Dla mnie ważniejsze jest, aby przeciwnicy nie tworzyli dużo sytuacji przeciwko nam. Jeśli wykorzystają jedną szansę, jaką mają, nie jest to miłe, ale nie jest to coś, nad czym możesz tak naprawdę popracować. Oczywiście nie chcemy tracić bramek - to proste - i mogę sobie wyobrazić, że jako bramkarza go to denerwuje. Koniec końców, jest tak samo szczęśliwy jak wszyscy inni, kiedy wygrywamy mecze i nie przejmuje się zbytnio czystym kontem, czy czymkolwiek innym. W tym sezonie będziemy mieć czyste konta, jestem w stu procentach pewien i nadejdzie chwila, w której znów będziemy lepiej bronić we wszystkich sytuacjach. Następnie nadal będziemy musieli strzelać gole, aby wygrywać mecze.

O tym, czy aby na pewno cała uwaga zespołu skupia się na Genk, a nie na niedzielnym starciu z Manchesterem City...

Możesz powiedzieć słowa 'Manchester City', tylko że w tej chwili o nich nie myślę - dlaczego miałbym? To nie problem. Nie muszę nic mówić chłopakom. Historia, jaką napisali w ciągu ostatnich trzech lat, była możliwa tylko dlatego, że zawsze byliśmy w pełni skupieni, całymi sobą. Nikt nie myśli o City w tym momencie - nie muszę nic mówić chłopakom, bo znam ich. Nikt nie musi im mówić, że z City gramy w niedzielę, a jutro z Genk. Mamy wielkie ambicje w tych rozgrywkach, a sytuacja w grupie jest nadal otwarta - wciąż niemal wszystko może się wydarzyć - musimy więc skupić się w stu procentach na jutrzejszym wieczorze. Musimy ponownie stworzyć niesamowitą atmosferę, musimy sprawić, by życie było jak najbardziej niewygodne dla Genk, musimy upewnić się, że zgarniemy te trzy punkty, ponieważ właśnie dlatego robimy to wszystko. To działa tylko wtedy, gdy jesteś w stu procentach skoncentrowany, wszyscy to wiedzą. Co do ludzi na stadionie, bardzo ważne jest, aby byli w grze jutro wieczorem, podobnie z piłkarzami, to bardzo ważne, byśmy to zrobili. W ogóle nie wątpię w moich graczy. Naprawdę czułbym się trochę zawstydzony, gdybym powiedział im: 'Nawiasem mówiąc chłopcy, nie myślcie na zapas o Manchesterze City'. Znam ich wystarczająco dobrze, nie muszę tego robić.

O wyzwaniu, jakim jest podchodzenie do meczu z pozycji zdecydowanego faworyta...

To wyzwanie, ale to prawie najlepsze, co może ci się przytrafić, ponieważ oznacza to, że jesteś menedżerem dobrego zespołu, albo co najmniej jesteś w dobrej sytuacji. Tak to wygląda. Długo trwało, zanim znaleźliśmy się w takiej sytuacji, więc nie chcę teraz mówić, że uważam to za największy problem w piłce nożnej - tak nie jest. Zawsze w tych środkowych meczach fazy grupowej grasz raz na wyjeździe, a drugi raz w domu. Mieliśmy to w zeszłym roku z Crveną Zvezdą Belgrad i spokojnie wygraliśmy u siebie, a potem przegraliśmy. Oni chcą się odgryźć, takie jest życie, taki jest sport, jest w stu procentach jasne, że naprawdę musimy wprowadzić odpowiedni skład jutro wieczorem. Zaczęliśmy grupę od najtrudniejszego meczu, jaki mogliśmy mieć, czyli od wyjazdowego meczu z Napoli. To był właściwie dobry mecz, ale zły był wynik, który natychmiast wywarł na nas presję, więc musieliśmy wygrać kolejne dwa mecze. Zrobiliśmy to i teraz musimy skorzystać z tej bazy jutro wieczorem.

Dlatego naprawdę potrzebujemy znowu wszystkich. Mówiłem, że sytuacja w grupie jest nadal otwarta, także dla Genk, niezależnie od tego, jaki jest ich cel. Jeśli chcą wyjść z grupy lub chcą zakwalifikować się przynajmniej do Ligi Europy, to nadal jest to możliwe, szczególnie jeśli wygrają jutro wieczorem, więc też mają o co grać. To musimy szanować i zawsze to robiliśmy. Historia z ostatnich dwóch lat jest taka, że ​​zawsze byliśmy precyzyjni w konkretnych momentach, kiedy było to naprawdę potrzebne i to musimy ponownie pokazać. W przeciwnym razie nie mamy szansy i nie zasługujemy na szansę, by daleko zajść w tych rozgrywkach, a może nawet je wygrać. Masz szansę tylko wtedy, gdy naprawdę szanujesz każdego przeciwnika. To jest to, co robiliśmy i to, co zrobimy. Wtedy nadal będzie to wyzwanie, ale raczej z tych lepszych.

O tym, czy sprawdzał wynik weekendowego spotkania KRC Genk...

Tak, przegrali. Zwykle to robię, nie pamiętam ich wszystkich, ale w pierwszej chwili patrzę, rzucam okiem na składy i tego typu rzeczy. Oczywiście wiem trochę o Genk, znam różne składy, co zmienili, kto może grać i wszystkie te rzeczy. Mam wszystkie te informacje, ale tak naprawdę ostateczne spotkanie analityczne odbywa się po konferencji prasowej i po nim mam wszystkie informacje, których potrzebuję. Potem możemy trenować, następnie to samo jutro rano, a wieczorem zagramy.

O tym, czy jego zespół trenuje 'comebacki' podczas treningów...

Bardzo chciałbym powiedzieć, że trenujemy to przez cały tydzień, ale nie mamy na to zbyt dużo czasu. Trenowaliśmy to we wcześniejszych meczach, jeśli ktoś tak chce to nazywać. Macie rację, cała moja rodzina, wszyscy przyjaciele i wszyscy, z którymi jesteśmy blisko, mówią to samo - próbują cieszyć się naszymi meczami, jednak ich zdaniem są one bardziej stresujące i ekscytujące niż powinny! Jednak, będąc szczerym, to nie były mecze o intensywności przyprawiającej o atak serca, ponieważ musisz zaakceptować w futbolu fakt, że jeśli jesteś naprawdę dobry, powinieneś wygrać mecz. Wciąż nie jest jasne, czy wygrasz, ale powinieneś. W pierwszej połowie nie byliśmy tak dobrzy, jak moglibyśmy być, w drugiej połowie byliśmy naprawdę dobrzy, ale wynik był przeciwko nam.

Kilka innych rzeczy w meczu również było przeciwko nam, a pozostanie w grze naprawdę pokazuje nasz charakter, mentalność i to, że nie przejmujemy się rzeczami, na które nie mamy wpływu. To oczywiście lepiej działa w zespole, który pracuje razem dłużej, my tymczasem mamy wielu graczy, którzy grają tu cztery lata, trzy lata, dwa lata itd. Nie jesteśmy razem od kilku tygodni, więc stworzyliśmy razem pewnego rodzaju przekonanie, że możemy to zrobić. Nie oczekujemy jednak, że stanie się to bez naszego wpływu i chłopcy mieli na to bardzo duży wpływ. To dlatego na to zasłużyliśmy, jednak mogę sobie wyobrazić, że ciężko jest śledzić nasze spotkania i przepraszam za to! Przynajmniej na końcu w większości przypadków przychodziła ulga i to dobrze.

O młodych talentach z Genk oraz o tym, czy widzi w obecnym składzie Belgów kogoś, kto mógłby pójść w ślady Origiego, De Bruyne'a, czy Koulibaly'ego...

Nie popełnię tego błędu i nie nałożę presji na plecy młodego zawodnika z innego klubu. Nie zrobię tego również z graczami Genk, ale to przyzwoity klub, naprawdę fajna historia. Przy pierwszym meczu widzieliśmy wszystkie zdjęcia piłkarzy, którzy tam grali i pomyślałem w tym momencie: 'Dzięki Bogu nie ma ich tu wszystkich i gramy z nimi!' To nie tak, że nie szanowałem graczy, przeciwko którym graliśmy, ale wysłali w świat naprawdę niewiarygodną grupę piłkarzy. To wiele mówi o charakterze klubu i zespołach, które zawsze tworzą. W zeszłym roku zostali mistrzami, co jest niesamowitym sukcesem. Tracą piłkarzy, kluczowych piłkarzy, po raz kolejny, ale wciąż pozostając na dobrej drodze, próbując ponownie, podejmując nowe decyzje, przyciągając nowych graczy.

Szczerze mówiąc, to taka cudowna historia, ale niestety nie jesteśmy tutaj, aby pokazać nasz podziw, czy jak bardzo szanujemy takie historie. Musimy ich pokonać i właśnie tego spróbujemy. Szanuję jednak bardzo takie kluby i to jest rewelacyjne. W przyszłości pojawi się pewnie więcej nazwisk stamtąd, ponieważ jeśli obierasz taki kierunek jako klub, przyciąga to inne małe dzieci, które chcą zrobić to samo. Mają swoje własne modele w świecie futbolu i to oczywiście ważne. Wyobraź sobie, jak wyglądałby świat futbolu bez tych wszystkich wspaniałych graczy urodzonych, wychowanych lub wykształconych w Genk. Nie jest to miłe. Bardzo lubimy więc to, czego dokonują w świecie futbolu i to jest fajne. Dziękujemy bardzo, Genk!

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Klopp: Nie ma już żadnej presji  (1)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (22)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com