Robertson o swojej kontuzji
Andy Robertson wyznał, że musiał wycofać się z gry w meczach reprezentacji Szkocji, aby nie przekreślić całego sezonu wskutek kontuzji, ponieważ, jak sam przyznaje, nie trenował od dwóch i pół tygodnia.
Robertson za zwycięstwo nad Manchesterem City przypłacił wysoką cenę, odnosząc kontuzję kostki w starciu z pomocnikiem rywali. Mimo tego Andy jako kapitan drużyny narodowej udał się na zgrupowanie, gdzie spotka się z kolegami z zespołu, zanim ci wyruszą na mecz z Cyprem.
Robertson nie weźmie również udziału w meczu na Hampden Park we wtorek, ponieważ sztab medyczny Liverpoolu nalega, aby obrońca odpoczął od gry.
- To dla mnie wielkie rozczarowanie - powiedział Robertson. Nie obchodzi mnie co to za mecz, chcę grać i świadczy o tym liczba rozegranych przeze mnie meczów na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Nie chcę jednak odnieść więcej kontuzji i zaprzepaścić całego sezonu.
- Marcowe mecze (playoff) są dla nas bardzo ważne i zadecydują o tym, czy udamy się na turniej czy nie. Dlatego musimy być w pełni sprawni i miejmy nadzieję, że nabierzemy pewności siebie po tych dwóch meczach.
Robertson wyjaśnił, że w ostatnich meczach musiał radzić sobie z uporczywą kontuzją i w ogóle nie trenował w tym okresie.
- To nie była moja decyzja. Jako kapitan ciężko jest mi odpuścić, ale musiałem być samolubny i pozwolić mojemu ciału odpocząć. Tym razem musiałem posłuchać ludzi z mojego otoczenia, choć przedtem zwykle kazałem im spadać. Ponowne pojawienie się opuchlizny na mojej kostce ułatwiło mi podjęcie tej decyzji.
- W ostatnich dwóch i pół tygodnia w ogóle nie trenowałem w Liverpoolu. Ćwiczyłem na dzień przed meczem, opuściłem spotkanie Ligi Mistrzów, poza ostatnim kwadransem z Genk, opuściłem również mecz z Arsenalem w Pucharze Ligi.
- To uporczywa kontuzja, która nie ustąpi, jeżeli nie dam temu trochę czasu. Znając Liverpool i nasz terminarz, nie mogę czekać, a po odniesieniu kolejnego urazu w meczu z Man City mój stan się pogorszył. Moja kostka była już kontuzjowana, ale po starciu z Rodrim uraz uległ wznowieniu.
- Już przedtem mój występ stał pod znakiem zapytania, a to zdarzenie tylko przypieczętowało mój los. Wiedziałem o tym, gdy tylko to się stało. Gdy spojrzę wstecz na moją karierę, to prawdopodobnie grałem w meczach, w których nie powinienem był z uwagi na przeróżne urazy i mam szczęście, że mój stan nie jest jeszcze gorszy.
- Gra w piłkę to moja praca, kocham to, ale jeżeli będę dalej grał, to stan mojej kostki tylko się pogorszy i nie będzie ze mnie żadnego pożytku. Po meczu z Genk powiedziałem selekcjonerowi, że menedżer nie chce ryzykować i pozostawi mnie na ławce. Selekcjoner wiedział, że nie zagram, ponieważ klub martwi się o mój stan, ale powiedziałem, ze spotkam się z chłopakami przed wylotem na Cypr.
Komentarze (1)