Trent po meczu z Crystal Palace
Trent Alexander-Arnold wyjaśnił w jaki sposób pomeczowe świętowanie zawodników Liverpoolu na Selhurst Park świadczyło o tym, jak ważne było zwycięstwo 2:1 nad Crystal Palace.
Aktualni liderzy Premier League po raz kolejny musieli dać z siebie wszystko, aby odnieść 12 zwycięstwo w 13 rozegranych do tej pory spotkaniach.
Po słabszej pierwszej połowie w południowym Londynie, na początku drugiej odsłony meczu Sadio Mané wyprowadził drużynęna prowadzenie, jednak 10 minut przed końcem wynik wyrównał Wilfried Zaha.
Wynik remisowy utrzymał się jednak tylko przez chwilę. Po rzucie rożnym bramkę, jak się okazało zwycięską dla przyjezdnych, zdobył Roberto Firmino.
Alexander-Arnold uważa, że satysfakcja, którą zawodnicy czuli po końcowym gwizdku sędziego jest symbolem tego, jak ciężko musieli oni zapracować na te trzy punkty.
- To oczywiste, że towarzyszyło nam mnóstwo emocji - powiedział obrońca w wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej klubu.
- To był ciężki mecz, Selhurst Park zawsze jest jednym z najtrudniejszych terenów do gry, ekipom przyjezdnym na pewno nie pomagają niesamowici kibice gospodarzy na trybunach.
- Oni mają wielu naprawdę dobrych piłkarzy i z jakiegoś powodu wyjazdy tutaj nigdy nie należą do łatwych, więc uważam, że wykonaliśmy dobrą robotę, żeby zdobyć komplet punktów. Wiemy, że to bardzo ważne, więc mam nadzieję, że wykorzystamy to na swoją korzyść w kolejnych meczach.
- Pierwsze spotkanie po powrocie ze zgrupowań reprezentacji jest zawsze trudne, bo na kadry się wyjeżdża, gra się w innych systemach, a potem trzeba wrócić i przestawić się na to, co grało się wcześniej. Niektórzy zawodnicy musieli latać po całym świecie, więc na pewno byli trochę zmęczeni, jednak tym razem wróciliśmy i mieliśmy przed meczem kilka dni treningów, nie zagraliśmy swojego najlepszego meczu, ale udało nam się wygrać.
- Tak właśnie robią dobre drużyny, znajdują sposoby na wygranie, my też to zrobiliśmy.
Firmino zwycięską bramkę zdobył zaledwie 3 minuty po tym, jak Wilfried Zaha pokonał Alissona Beckera i wyrównał.
Był to trzeci kolejny mecz wyjazdowy w lidze, w którym zawodnicy Kloppa zdobyli punkty dzięki bramce strzelonej po 85 minucie, dzięki czemu kolejny raz udowodnili, że zasługują na przydomek "mentalnych potworów".
- Pokazujemy to na przestrzeni tego sezonu, w ostatnim również udowadnialiśmy, że jesteśmy bardzo elastyczni, a w drużynie panuje świetna atmosfera - powiedział Alexander-Arnold.
- Napotkaliśmy przeciwność w postaci bramki wyrównującej, jednak odpowiedzieliśmy na nią w zasadzie od razu. Udowodniliśmy swoją jakość, zaatakowaliśmy i strzeliliśmy gola.
- Cały czas wiedzieliśmy, że to będzie ciężki pojedynek, jednak pokazaliśmy jak dobrą jesteśmy drużyną.
Bramki w końcówkach spotkań i dramatyczne odwracanie losów meczów stało się wizytówką tej ekipy Liverpoolu, a każda taka sytuacja jest dla zespołu dawką pewności siebie.
Alexander-Arnold przyznał jednak, że The Reds mają nad czym pracować - zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ostatnie czyste konto zachowali 28 września - żeby takie sytuacje nie były potrzebne.
- W tym sezonie napotkaliśmy trudności, traciliśmy bramki jako pierwsi, przeciwnicy wyrównywali w końcówkach, jednak udowodniliśmy, że cokolwiek nam się nie przydarzy, to potrafimy odwrócić losy meczu na naszą korzyść, co pokazuje, jak dobrym jesteśmy zespołem - powiedział reprezentant Anglii.
- Jeśli chodzi o nas, to musimy starać się nie dopuszczać to takich sytuacji zbyt często, bo w tym sezonie zdarzyło nam się to już kilka razy.
- Chcemy zachowywać czyste konta częściej niż do tej pory, to dla nas małe rozczarowanie.
- Nie możemy jednak narzekać. Zdobyliśmy bardzo dużo punktów, jednak zdajemy sobie sprawę, że do końca sezonu jeszcze długa droga.
Komentarze (0)