Robertson o urazie i meczu z Napoli
Na konferencji prasowej, poprzedzającej mecz w Lidze Mistrzów z Napoli, Andy Robertson przekazał pozytywne informacje na temat swojego stanu zdrowia.
Obrońca the Reds musiał wcześniej opuścić zgrupowanie reprezentacji Szkocji z powodu problemów zdrowotnych, ale ostatecznie był w stanie rozegrać 90 minut w wygranym 2:1 meczu z Crystal Palace.
Robertson opisał, jakie działania wykonał ze sztabem medycznym, by poradzić sobie z kontuzją, a także potwierdził, że jest na dobrej drodze do pełnej sprawności.
Ponadto udzielił dodatkowych odpowiedzi na pytania dziennikarzy m.in. o to, dlaczego spodziewa się ciężkiej przeprawy z Napoli.
Przeczytajcie podsumowanie wypowiedzi numeru 26...
O kontuzji kostki...
Szczerze mówiąc, to było raczej odczucie, pewnego rodzaju sztywność po meczach, ale jest to też coś, z czym jestem sobie w stanie poradzić i coś, z czego jestem całkiem zadowolony. Jest przy tym trochę bólu, ale jeśli po takiej ilości spotkań, jaką rozgrywamy, nie odczuwasz żadnego bólu, to robisz coś źle! Wszyscy ze składu radzą sobie z problemami i wszystko jest dobrze. Czuję się dobrze, świeżo i mam nadzieję, że tak pozostanie.
O bilansie czystych kont Liverpoolu w tym sezonie...
To dobre pytanie i prawdopodobnie takie, na które nie potrafię wskazać konkretnej odpowiedzi. Część z bramek, które straciliśmy, to gole wysokiej jakości, a niektóre z nich to po prostu wynik kiepskiej gry z naszej strony. Ważne jest, żebyśmy wrócili do czystych kont, ponieważ właśnie w tym specjalizujemy się my - obrońcy, a dzięki temu napastnicy mogą atakować i wykonywać swoją pracę. Jeśli w meczu tracisz bramkę, to nie możesz zawsze liczyć na gola w końcówce lub odrobienie strat. Miło byłoby wrócić do czystych kont i wierzymy, że możemy tego dokonać. Mam nadzieję, że zaczniemy już jutro.
O terminarzu Liverpoolu zaplanowanym na grudzień...
Uważam, że jeśli spojrzymy na to z naszej perspektywy, to jest to swego rodzaju komplement, ponieważ przyglądając się temu okazuje się, że powodem nagromadzenia takiej ilości spotkań jest to, że odnosimy sukcesy. Gdybyście zapytali mnie, czy zamieniłbym swój medal Ligi Mistrzów na mniejszą liczbę meczów, to odpowiedziałbym, że nie. Dla mnie ten napięty terminarz to wyraz uznania za nasz sukces. To coś, z czego musimy czerpać pozytywy, kiedy się temu przyglądamy. Oczywiście rozgrywanie dwóch spotkań w ciągu 24 godzin nie jest stanem idealnym, jednak menadżer zamierza sobie z tym poradzić, więc jest dobrze. Otrzymaliśmy dwa duże komplementy i mam nadzieję, że dzięki dwóm składom będziemy w stanie je przyjąć. Obie drużyny będą wystarczająco mocne, by powalczyć i awansować. Jeśli się to nie uda, to będzie to konsekwencja tego, że nie było możliwości odpowiedniego spasowania meczów. Wierzymy, że każdy nasz zespół, który zostanie wystawiony, jest wystarczająco mocny, by wygrywać mecze i z takim nastawieniem podchodzimy w szczególności do tych dwóch spotkań.
O radzeniu sobie z kontuzją kostki...
Mówiąc szczerze, uważam, że chłopaki za często widzą mnie w pokoju medycznym. Myślę, że fizjoterapeuci mają już dość zajmowania się mną! Słuchajcie, chodzi po prostu o próbowanie wszystkiego, by było dobrze. Po prostu trochę dłużej na treningu zajmuje mi rozciąganie się, być może podobnie jest w przypadku pełnej rozgrzewki i muszę zaczynać trochę wcześniej, ale to po prostu w końcu puszcza i później czuję się ok. Kiedy tylko puści, to wszystko jest w porządku. Pojawia się po prostu trochę sztywności, ponieważ nie ma odpowiedniej ilośći czasu na odpoczynek. Jest dobrze i w trakcie spotkań czuję się jeszcze lepiej, ponieważ otrzymujesz około 30 minut na rozgrzanie się, a nie tak jak przed treningiem 10-15 minut. Dla mnie wszystko jest w porządku i w trakcie spotkań jest tak samo, a to dla mnie liczy się najbardziej.
O potrzebie regeneracji kontuzjowanej kostki...
Mam płacone za granie meczów i za trenowanie, więc nie chcę opuszczać sesji treningowych. Każdy w zespole ma takie samo podejście. Nie chcemy omijać sesji treningowych, nie chcemy omijać meczów. Najlepszym przykładem w moim przypadku jest domowy mecz z Genk. Chciałem zagrać, ale menadżer zmienił zdanie i uznał, że zagram albo z Aston Villą albo z Genk. Postawił ostatecznie na Aston Villę. Chodzi o zarządzanie. Tak samo było z Mo w weekend. Mógł desperacko chcieć zagrać, ale dla niego najlepsze było te kilka dni odpoczynku. Każdy z nas chce grać. Każdy z nas chce brać udział w meczach, ale niestety czasami nie jest to do końca możliwe i czasami ktoś musi wkroczyć i ci to powiedzieć, a ty musisz to uszanować.
O tym, czy "obawia się", że koledzy z drużyny zabiorą mu miejsce, kiedy z powodu urazu będzie musiał pauzować przez pewien czas...
Nie jestem do końca przekonany, czy to strach, ale mamy świadomość, że w składzie są zawodnicy najwyższej jakosci i każdy, kto nie gra zbyt wielu spotkań, chce wkroczyć do akcji, ale nie wygryźć kogoś, a po prostu wkroczyć i wykonać dobrą pracę. Myślę, że dobrym przykładem jest Alex Oxlade-Chamberlain. To idealny przykład. Wchodzi i gra fantastycznie. Zaczął mecz z Palace i dobrze radzi sobie w reprezentacji, więc wrócił do akcji, naciska na każdego. Właśnie tak działa nasz skład - każdy nakręca każdego. Dla mnie nie są to obawy. Ja po prostu nie chcę ominąć spotkań. Lubię grać w piłkę nożną i lubię pokazywać się na ważnych meczach. Siedzenie na trybunach nie jest dla mnie dobre i prawdopodobnie nie jest dobre dla mojego serca! Zdecydowanie bardziej wolę być na boisku niż poza nim.
O potencjalnym dodatkowym bodźcu, którym będzie fakt, że ewentualna wygrana w środę sprawi, że ostatni mecz fazy grupowej z Salzburgiem będzie tzw. meczem o pietruszkę...
Słuchajcie, z naszej perspektywy tak to nie wygląda. To, czy wygramy jutro, nie zmienia nic w kontekście Salzburga. Myślimy tylko o awansie do kolejnej fazy. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z nas myślał: "jeśli wygramy jutro, to nie muszę jechać do Salzburga" lub "wygramy jutro, to nie będę musiał grać". Nie myślimy w ten sposób. Uważamy natomiast, że jeśli jutro wygramy, to uzyskujemy kwalifikacje z jednym meczem zapasu, co jest czymś, czego jeszcze nie dokonaliśmy, odkąd jestem w klubie. Ciągle walczyliśmy w ostatnich meczach fazy grupowej, więc byłaby to miła odmiana i właśnie na tym się skupiamy oraz taki jest nasz cel na jutro. Nie wybiegamy aż tak daleko w przyszłość. Jeśli menadżer otrzyma ten luksus, że będzie mógł wybrać kogo chce na mecz z Sazlburgiem, to niech tak się stanie, ale to wszystko zależy od tego, czy wykonamy swoje zadania kolejkę wcześniej. Tak właśnie musimy określać swoje cele.
O tym, co czyni z Napoli tak trudnego rywala...
Mają bardzo dobrego menadżera. Są bardzo dobrzy pod względem taktyki, stylu gry i budowania akcji, a to właśnie jego zasługa. Mają także najwyższej jakości zawodników i prawdopodobnie dlatego mecze z nimi zawsze są takie wyrównane. My jednak wiemy, że również potrafimy każdemu sprawić problemy i w naszej gestii jest to, żeby jutro wieczorem być w pełnej gotowości. Jeśli będziemy gotowi na sto procent, to wierzę, że sprawimy im problemy. Czy to wystarczy, to się okaże, ale uważam, że jeśli gramy na sto procent i jedziemy na wszystkich cylindrach, to możemy pokonać każdego i Napoli nie stanowi tu wyjątku. Mam zatem nadzieję, że zagramy tak, że będziemy z siebie dumni i wywalczymy trzy punkty, ponieważ wiemy, jaka jest stawka i wiemy, co się stanie, jeśli te punkty trafią do nas. To będzie nasza motywacja na jutrzejszy wieczór.
O sugestiach, że Liverpool w tym sezonie nie jest jeszcze w szczycie formy, pomimo niesamowitego bilansu gier w Premier League...
Nie podpisuję się pod tym, ponieważ znajdujemy sposoby na wygrywanie. Gramy do samego końca i mamy za sobą kilka wyjątkowych na swój sposób występów. W niektórych spotkaniach, np. z Manchesterem City czy Tottenhamem, zagraliśmy niesamowicie, ale później np. z Aston Villą czy Crystal Palace, musieliśmy gryźć ziemię. Nie graliśmy swojego najlepszego futbolu, ale musieliśmy ciężko pracować i znaleźć sposób na odniesienie zwycięstwa. W Premier League zerbaliśmy 37 punktów, więc naprawdę nie mamy na co narzekać! Jednak jesteśmy zespołem, który pragnie perfekcji. To nie jest zawsze możliwe, ale jeśli będziemy ciągle do tego dążyć, to tam dojdziemy. Skoro ludzie mówią, że nie wznieśliśmy się jeszcze na swoje wyżyny, to mam nadzieję, że niedługo się to zmieni i jeśli tak się stanie, to będzie naprawdę fajnie. Jeśli chodzi o czyste konta, to dobrze byłoby, żeby pojawiały się częściej, tak samo, jak dobrze byłoby zaliczyć kilka komfortowych zwycięstw, ponieważ wygrane w dziewięćdziesiątej minucie... Myślę, że fani ucieszyliby się z meczu, gdzie w trakcie ostatnich 10 minut mogą usiąść i cieszyć się widowiskiem. Jednak od jakiegoś czasu nie byliśmy w stanie tak zagrać, więc mam nadzieję, że będziemy w stanie do tego wrócić, ponieważ chcemy, żeby kibice przychodzili i czerpali radość, a nie gryźli paznokcie do 93 czy 94 minuty!
Komentarze (3)
Ciekawe pytanie, kto niby miałby mu zabrać miejsce, Milner, Williams czy Larouci? :)
Brutalna prawda jest taka że obecnie nie mamy konkurencji na tej pozycji i Robertsona nikt nie wygryzie nawet gdyby wyleciał do końca sezonu (tfu tfu!).