Wywiad z fanem Bournemouth
W sobotnie popołudnie liderzy Premier League wybiorą się na Vitality Stadium, gdzie zmierzą się z ekipą Bournemouth. Liverpool ma za sobą fantastyczne derby Merseyside, w których pokonali Everton 5:2, przedłużając tym samym niesamowitą passę 32 meczów ligowych bez przegranej.
Tymczasem Wisienki, prowadzone przez Eddiego Howe'a, przegrały ostatnie cztery spotkania. Zła seria rozpoczęła się zaraz po wygranej 1:0 z Manchesterem United, na początku listopada. Godny uwagi jest jednak fakt, że Bournemouth zdobywało bramki w ostatnich ośmiu meczach, rozgrywanych na własnym terenie.
Czego więc Liverpool może spodziewać się ze strony Bournemouth? Przedstawiamy Państwu rozmowę, przeprowadzoną z kibicem Wisienek oraz twórcą podcastu Back to the Net, Samem Davisem (@afcbpodcast)...
Bournemouth ma za sobą serię czterech przegranych. Czy dostrzegasz jednak jakieś pozytywy w ostatnich występach?
Poza faktem, że Bournemouth jest jedną z mniejszych ekip w Premier League, od zawsze byliśmy postrzegani jako drużyna, którą dobrze się ogląda, ze względu na ekscytujący futbol wynikający z szerokich możliwości ofensywnych. Niestety mam wrażenie, że w ostatnich tygodniach, utraciliśmy część naszej tożsamości.
W międzyczasie zdarzyło się parę przebłysków i fantastycznych zagrań. Mam tu na myśli na przykład wczesny i późniejszy etap starcia ze Spurs, które zakończyło się rezultatem 2:3. W obu momentach spotkania pokazaliśmy mnóstwo zaangażowania, zaczęliśmy grać naprawdę intensywnie. Udało się strzelić dwie bramki i być może, kwestia dyskusyjna, zabrano nam gola na remis. Wiem, że ostateczna niekonsekwencja zaprezentowana w przeciągu tych 90 minut, rozwścieczyła Eddiego Howe'a. Wierzę jednak, że poskłada wszystko do kupy.
On sam, jak wielu kibiców, jest bardzo zawiedziony ostatnimi wynikami Bournemouth. Wychodzimy na drużynę słabszą, niż jesteśmy w rzeczywistości.
Kto najbardziej może zagrozić bramce Liverpoolu w nadchodzącym starciu?
Główne zagrożenie Bournemouth stworzy bezpośrednio ze stałych fragmentów gry. Pomimo faktu, że zabraknie Harry'ego Wilsona (nie może zagrać przeciwko the Reds, ze względu na wypożyczenie), nasza zdolność zamiany rzutów wolnych oraz rożnych na bramki, wcale nie spadła. Wszystko dzięki naszemu lewemu obrońcy, Diego Rico.
Obecnie Hiszpan stanowi integralną część gry ofensywnej naszej drużyny. Miał wydatny udział przy wielu golach, często ze względu na rzuty rożne. Kilkukrotnie asystował przy bramkach zdobywanych przez Steve'a Cooka oraz Nathana Aké'a, którzy lubią wychodzić do przodu.
Jak myślisz, którą słabość Bournemouth może wykorzystać ekipa Kloppa?
W ostatni weekend, główną siłą Spurs były długie piłki, z którymi Bournemouth kompletnie sobie nie radziło. Zauważyłem, że w meczu z Evertonem, Liverpool korzystał z podobnych zagrań i kilka z nich zaowocowało trafieniem do siatki. Podania tego typu mogą stanowić spory problem dla naszej defensywy. Liverpool ma zawodników świetnie wyszkolonych technicznie
Oprócz tego, nie muszę chyba mówić, że ofensywne trio w postaci Mohameda Salaha, Roberto Firmino oraz Sadio Mané, będzie dla nas wielkim zmartwieniem. Z pewnością będą konieczne zmiany w formacji, które pozwolą na zneutralizowanie zagrożenia. Duże znaczenie będzie miało zniwelowanie dynamiki i szybkości, którą Liverpool ma z przodu. Do tego będzie potrzebne zaangażowanie całej drużyny.
Jak twoim zdaniem radzi sobie Harry Wilson?
Wilson wniósł do gry Bournemouth naprawdę dużo. Mimo to czuję, że pozycja, na której wystawiał do Howe, nie jest jego domyślną rolą. Jest przyszpilony do gry na prawej flance i nie może siać zamętu w środku pola, w czym jest chyba najlepszy. Najlepiej wygląda, gdy ma możliwość bezpośredniego rozegrania piłki w prawo lub lewo.
Mimo, że jego obecna pozycja raczej uniemożliwia mu wykorzystanie pełni swoich możliwości, to wciąż zdobył dla nas parę ważnych bramek, zmieniając jednocześnie przebieg spotkania. Myślę, że wraz z końcem sezonu, fani Bournemouth będą spoglądać na jego odejście ze sporym smutkiem. Warto wspomnieć, że to przecież on przypieczętował pierwszą w historii wygraną nad rywalem z południowego wybrzeża Anglii, którym jest oczywiście Southampton!
Jak wygląda nastawienie psychiczne przez sobotnim starciem?
To przykre, ale zarówno drużynie jak i kibicom, brakuje pewności. Ostatnie stracie przeciwko Crystal Palace, które grało w dziesiątkę, było dobrą okazją na odkucie się i zdobycie paru ważnych punktów. Mimo, że przez 70 minut mieliśmy liczebną przewagę, to graliśmy jak za karę, dosłownie umieraliśmy. Brakowało nam kreatywności w środku pola. To może być gwoźdź do trumny w starciu z Liverpoolem.
Jakiej formacji spodziewasz się ze strony Wisienek?
Najczęściej wychodziliśmy ustawieniem 4-4-2. W lepszych czasach ta formacja dawała nam pewność w defensywie. Jednak sztywna formacja powstrzymywała nas przed tworzeniem sobie przestrzeni do swobodnego i ofensywnego futbolu, który lubimy prezentować.
Chętnie zobaczyłbym coś w stylu 5-3-2. Przyda nam się dodatkowa siła w defensywie. Jednocześnie będziemy mieć możliwość pójścia do przodu, dzięki skrzydłom i zagęszczeniu w środku pola, gdzie Liverpool teoretycznie może dominować. Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie Howe, mam nadzieję, że będziemy stwarzać zagrożenie. Tego oczekują fani.
Co sądzisz o formie Liverpoolu w obecnym sezonie?
Cóż, Liverpool jest rywalem, który budzi autentyczne przerażenie. Wierzę, że w tym sezonie sięgną po mistrzostwo kraju. Ich siła nie płynie tylko z niesamowitej ofensywy, ale także niezwykłej solidności w formacji defensywnej. Przeszli niezwykłą przemianę, głównie pod względem mentalnym.
Zdaje się, że Klopp zebrał ekipę, która walczy i gra dla barw klubowych, dla kibiców. Czują się zjednoczeni. Więź, którą można zobaczyć na Anfield jest naprawdę wyjątkowa. Trajektoria, na której się znajdują, prowadzi do dalszych sukcesów.
Ostateczny wynik meczu?
Mimo, że chciałbym być pewny co do pozytywnego wyniku, tak głównym celem na ten moment jest przede wszystkim widoczna poprawa w grze. Wszyscy chcielibyśmy zobaczyć Bournemouth w innym wydaniu. Myślę jednak, że Liverpool ponownie pokaże klasę i wygra 3:0.
Komentarze (1)