Szczególny początek dnia dla LFC
Fani Liverpoolu wiedzą, że wiele może się wydarzyć w ciągu zaledwie 90 minut. Niemniej takie poranki jak dziś są naprawdę czymś wyjątkowym. Dwie legendy Liverpoolu przedłużyły swoje kontrakty. Co może to oznaczać dla klubu z Merseyside?
Kibice Czerwonych z pewnością mieli powody do radości. Decyzja Kloppa o przedłużeniu kontraktu na Anfield do 2024 roku była bardzo miłą niespodzianką.
Poprzedni kontrakt menedżera Czerwonych wygasał w 2022 roku. Od czasu przybycia Niemca do Liverpoolu sytuacja klubu uległa znaczącej poprawie.
W 2016 roku Klopp poprowadził swoją nową drużynę do finału Pucharu Ligi i Ligi Europy, przegrywając je kolejno z Manchesterem City i Sevillą. Liverpool na koniec sezonu zajął dopiero ósme miejsce w tabeli Premier League.
Teraz, The Reds są niepokonani na krajowym podwórku i dumnie rozsiedli się na fotelu lidera Premier League.
Czerwoni wygrywając Ligę Mistrzów w poprzednim sezonie zapewnili sobie miejsce na Klubowych Mistrzostwach Świata, które mają szansę wygrać jeszcze w tym miesiącu.
Drużyna jest w dobrej formie, lecz do dziś niektórzy fani The Reds obawiali się, że w 2022 roku Klopp - menedżer znakomicie pasujący do tego klubu - zdecyduje się wziąć urlop od futbolu.
Oficjalna wiadomość pojawiła się o 12:30. Intrygujące było również to, że legenda Liverpoolu Steven Gerrard podpisał nowy kontrakt jako menedżer Rangersów, który został ogłoszony o 11 rano (czas dla Polski).
Mający 52 lata Klopp zaszedł oczywiście znacznie dalej niż 39-letni Gerrard, jeśli chodzi zarówno o obecną pozycję, jak i całą karierę menedżerską.
Gerrard powrócił do Liverpoolu jako szef zespołu U-18, a następnie objął stanowisko menedżera zespołu z Glasgow.
Ostatnia porażka 0:1 w finale Pucharu Ligi Szkockiej z Celtikiem z pewnością była gorzką pigułką do przełknięcia dla Stevena.
W tym meczu dominowała jego drużyna Rangersów. Na prowadzenie wyszli jednak rywale, którzy od 63. minuty spotkania grali w dziesiątkę. Pomimo wielu okazji podopieczni Gerrarda musieli pogodzić się z porażką.
Przedłużenie kontraktów przez obu menedżerów do 2024 roku przynajmniej na razie jedynie zwiększy oczekiwania i apetyty kibiców. Fani Czerwonych będą mieli nadzieję, że były kapitan pewnego dnia powróci na Anfield, aby zastąpić Kloppa.
Nawet gdyby tak miało się stać, mówimy tutaj raczej o dalekiej przyszłości.
W tym czasie fani Liverpoolu mogą nadal cieszyć się marszem swojej drużyny ku chwale, a prowadzić będzie ją menedżer, który związał się umową z klubem na kolejne 4 lata.
Komentarze (2)
YNWA