Prasa po zwycięstwie nad Leicester
Po przekonywującym zwycięstwie 4:0 nad drugim w tabeli Leicester City w Boxing Day Liverpool powiększył swoją przewagę na szczycie tabeli Premier League. Dwie bramki zdobył Roberto Firmino, trafienie z karnego dołożył James Milner, a wynik meczu fantastycznym uderzeniem ustalił Trent Alexander-Arnold.
Po tej wygranej The Reds odskoczyli wiceliderowi na 13 punktów.
Tak prasa skomentowała ten mecz...
Melissa Reddy, Independent
Liverpool poczynił kolejny krok w kierunku osiągnięcia, jakim z pewnością będzie 12 miesięcy bez porażki w Premier League. W ostatnim meczu, w którym zawodnicy The Reds udowodnili dlaczego to oni nadają tempo wyścigowi w lidze angielskiej, pokonali drugie w tabeli Leicester City aż 4:0. Wynik, który już jest imponujący, mógł z pewnością być jeszcze wyższy. Na ten moment Liverpool ma 13 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli, a ma również jeszcze mecz zapasu. W tej chwili pytanie nie brzmi kto może ich dogonić, a jak zatrzymać tę dobrze naoliwioną maszynę. Ten niesamowity standard, któremu tempo nadała fantastyczna postawa Manchesteru City w dwóch ostatnich sezonach sprawił, że piłkarze klubu z Merseyside polegli tylko jeden raz w ostatnich 57 meczach ligowych - a było to 3 stycznia tego roku w pojedynku z ekipą Pepa Guardioli. Autorytet, jakim wykazali się w ostatnim spotkaniu zawodnicy Kloppa był przytłaczający, zwłaszcza biorąc pod uwagę rozmiary zwycięstwa nad drugim zespołem w tabeli po tym, jak wrócili z męczącej przygody na Klubowych Mistrzostwach Świata, które wymagały dalekiej podróży, a także dogrywki w finale.
Paul Gorst, Liverpool Echo
Od pierwszego gwizdka Liverpool demonstrował swoją wyższość w pojedynku na King Power Stadium, nic nie robiąc sobie z niedawnych podróży na inny kontynent. Wielkim znakiem zapytania wśród kibiców The Reds było to, jak przygoda na Klubowych Mistrzostwach Świata wpłynie na zawodników, na których czekał ósmy z dziewięciu meczów do rozegrania w tym miesiącu. Odpowiedź na to pytanie była bardzo przekonująca, drużyna zagrała fantastycznie i zdemolowała gospodarzy na ich własnym terenie. Przeciwnicy w walce o tytuł? Bez szans. Leicester nie podjęło nawet rękawicy, a goście karali ich przez całe 90 minut. Przez wzgląd na wagę spotkania i poprzedzający je wykańczający maraton można śmiało powiedzieć, że był to jeden z najlepszych występów zespołu pod rządami Kloppa. Przed końcem roku Liverpool czeka jeszcze jeden mecz, a jak do tej pory w tym sezonie zespół zgubił zaledwie dwa punkty. To oznacza aż 52 punkty w 18 spotkaniach. Ciężko w ogóle wyobrazić sobie takie liczby. To dzięki nim przewaga nad drugim zespołem wynosi aż 13 punktów. Alexander-Arnold zanotował genialny występ uwieńczony świetną bramką zamykającą wynik meczu.
Neil Jones, Goal.com
To, co podkreślił ten pojedynek w Boxing Day to to, że nikt nie może w tej chwili równać się z The Reds. Jeśli chodzi o Leicester, to nie byli w stanie znaleźć żadnej odpowiedzi. Ekipa prowadzona przez Brendana Rodgersa zasługuje w tym sezonie na słowa uznania, jednak w tym spotkaniu dostali lekcję. To wyglądało jak pojedynek mężczyzn z chłopcami. 2019 jest wspaniałym rokiem dla Liverpoolu, jednak to mógł być ich najlepszy, najbardziej kompletny występ. Gra Alexandra-Arnolda była po prostu fantastyczna, uwieńczył ją piękną bramką dla swojej ekipy 19 minut przed końcem spotkania.
Barney Ronay, Guardian
Radośni i oczywiście zwycięscy. King Power Stadium było hałaśliwym miejscem, które gościło mistrzów świata z Liverpoolu. Nowo wybudowane stadiony potrafią być zabójcze. Jednak nie ten, ze swoimi przedmeczowymi, wręcz operowymi fanfarami, ze swoim poczuciem bycia bardzo wysokiej klasy ekipą, na której nie ciąży jednak żadna presja, a także z drużyną Leicester, która nie przegrała jeszcze na własnym stadionie w tym sezonie. Tym razem obiekt ten gościł jednak czerwoną maszynę, w której barwach kolejny niesamowity mecz rozegrał Trent Alexander-Arnold. Rozpiski składów Premier League zdają się co tydzień popełniać ten sam błąd przy podawaniu zestawienia obrony Liverpoolu. Według nich, numer 66 w drużynie gra jako prawy obrońca. W rzeczywistości Alexander-Arnold prezentuje coś innego, jest wybitnie utalentowanym 21-latkiem, który na nowo zdefiniował swoją pozycję na boisku, przez co stworzył coś nowego i ekscytująco niebezpiecznego. Alexander-Arnold wypracował dwie bramki, tę na 4:0 dołożył sam, a bywały momenty, w których wyglądał na niepowstrzymanego. Jest graczem genialnym w tylu różnych aspektach, to boczny obrońca, który stale wnosi kreatywność zespołu na wyższy poziom.
Alex Smith, Mirror
W podaniach Trenta Alexandra-Arnolda można wyczuć coś ze stylu Davida Beckhama. Łatwo zapomnieć, że młody Anglik ma zaledwie 21 lat. Jego pierwsza asysta w ostatnim spotkaniu była wręcz wzorcowa, dostał piłkę od swojego lewonożnego klona, Andy'ego Robertsona, musiał ją sobie tylko przygotować jednym kontaktem, a następnie posłał futbolówkę w pole karne. Liverpool pod rządami Kloppa strzelił już 500 goli. Dla szerszej perspektywy - 371 goli u Rafy Beníteza, 354 u Gérarda Houlliera, 437 za pierwszej kadencji Kenny'ego Dalglisha. Lepsze statystyki bramkowe od Kloppa mają tylko legendarni szkoleniowcy The Reds - 648 goli zdobyła ekipa Boba Paisleya, 1034 zespół prowadzony przez Billa Shankly'ego.
Te wypowiedzi zostały zaczerpnięte z prasy. Nie muszą one reprezentować stanowiska Liverpool Football Club.
Komentarze (2)