Prasa po meczu
Była to niezapomniana chwila dla Curtisa Jonesa, który zdobył zwycięską bramkę w starciu z Evertonem w Pucharze Anglii na Anfield. Wspaniały, podkręcony strzał 18-letniego Scousera okazał się poza zasięgiem dla Jordana Pickforda i zapewnił gospodarzom zwycięstwo 1:0.
Oto co media miały do powiedzenia po tym spotkaniu...
Paul Gorst, Liverpool Echo
Jednym zamachem prawej nogi Jones spowodował eksplozję na Anfield, której nie słyszeliśmy już od jakiegoś czasu. Przepiękna bramka w 71 minucie wychowanka Akademii wystarczyła, by zapisał się on w bogatej historii bohaterów starć derbowych. O tej bramce i o tym spotkaniu mówić będzie się zapewne przez długie lata, po tym, jak skład Czerwonych pełen młodzieńców z Akademii pokonał Everton i zapewnił sobie miejsce w czwartej rundzie Pucharu Anglii. Było to najlepsze popołudnie w karierach Nathana Phillipsa, Yassera Larouciego, Harveya Elliotta, Neco Williamsa i Pedro Chirivelli. Wszyscy z nich dali z siebie wszystko i podołali wyzwaniu, które rzucił im Jürgen Klopp. Nie zapomni o nim także Curtis Jones, który po zdobyciu bramki kandydującej na miano trafienia sezonu odprawił z kwitkiem swych rywali. Zabrakło tylko tego, by gol padł po stronie The Kop. Doskonałe trafienie, które zapisze się w historii klubu. Młody skład mógł zatracić morale i złożyć broń po utracie Jamesa Milnera we wczesnej fazie meczu, ale nie pozwolił, by miało to wpływ na ich grę. Na boisku pojawił się Larouci, a obowiązki kapitana przejął Adam Lallana. Wywiązał się z nich znakomicie i rozegrał zawody godne opaski kapitańskiej. 31-latek był inspiracją w środku boiska, łącząc ciężką pracę z kreatywnością i stylem.
Neil Jones, Goal.com
235 derby Merseyside zostały rozstrzygnięte przez Scousera. Jonesa nie było jeszcze nawet na tym świecie, gdy ostatni raz Everton zwyciężył na Anfield. Tym razem to młodzieniec, który zaliczał drugi start dla swego klubu był tym, który wbił nóż w ekipę Carlo Ancelottiego. Może grać jeszcze przez 20 lat, ale wątpliwe jest to, że kiedykolwiek jeszcze poczuje się tak samo, jak wtedy gdy w 71 minucie emocjonującego spotkania w Pucharze Anglii odebrał podanie od Divocka Origiego i posłał najlepszy z możliwych strzał skierowany w prawe okienko bramki strzeżonej przez Jordana Pickforda. Został najmłodszym strzelcem bramki od czasu Robbiego Fowlera 26 lat temu i zaledwie trzecim 18-latkiem, który trafił do siatki dla klubu w Pucharze Anglii. "Nie potrafię opisać tego, co teraz czuję. Płonęła we mnie żądza gry" - powiedział po meczu. Trzech zawodników zaliczyło swe debiuty w czerwonej koszulce, był nim nowy nabytek Czerwonych Takumi Minamino, do którego dołączyli Nathan Phillips, który grał dla Stuttgartu przeciwko Sandhausen w drugiej lidze niemieckiej jeszcze miesiąc temu i Yasser Larocui, który przyszedł z Le Havre jako skrzydłowy i został przetrenowany na bocznego obrońcę przez Barry'ego Lewtasa, opiekuna składu U18. Larouci i Williams rozegrali świetne zawody na bokach obrony i nie dopadła ich trema spowodowana poziomem spotkania. Przed nimi Harvey Elliott nie dawał chwili wytchnienia Lucasowi Digne. Ma w sobie wielki potencjał, tak samo, jak Jones. Klopp obserwował poczynania młodzieńców zza bocznej linii i dopingował ich jak dumny rodzic. Jego uśmiech po końcowym gwizdku Jona Mossa mógłby rozświetlić milion drzewek świątecznych. Liverpool gra dalej.
Melissa Reddy, Independent
Nowy menedżer i nowy rok, nie wystarczyło to jednak na przełamanie ich niemocy na Anfield. Trafienie Kevina Campbella z września 1999 pozostaje punktem odniesienia do ich ostatniego triumfu na terenie rywala, po tym, jak młoda ekipa Liverpoolu wyrzuciła ich za burtę Pucharu Anglii po wspaniałej bramce Curtisa Jonesa. Neco Williams wyróżniał się swoją grą i widać wyraźnie, dlaczego Klopp określił go mianem klejnotu, który został "stworzony w ciemności". Trent Alexander-Arnold oklasiwałby dośrodkowania, wpływ na grę ofensywną zespołu i komfort przy piłce, jakie prezentował sobą 18-latek. Bramka Jonesa zapewniła Czerwonym czwarte zwycięstwo z rzędu z Evertonem na Anfield, pierwsze od 1937, a Klopp wyrównał rekord Boba Paisleya 10 niepokonanych starć z rywalami od początku kariery menedżerskiej.
David Hytner, Guardian
Jones doskonale wiedział co chce zrobić. Opracować plan to jedno, wykonać go, to drugie, lecz 18-letni pomocnik dokonał obu tych rzeczy. Odebrał podanie od Origiego na skraju pola karnego Evertonu i złożył się do posłania podkręconego strzału wycelowanego w okienko bramki. Piłka poleciała dokładnie tak, jak zażyczył sobie tego Anglik, odbijając się od poprzeczki i wpadając do siatki za interweniującym Jordanem Pickfordem i dzięki temu Liverpoolczyk może świętować swoje pierwsze, seniorskie trafienie w karierze.
Komentarze (1)