Stevie: To uzdrawiająca chwila
Steven Gerrard wyjaśnił, w jaki sposób sukces Liverpoolu w Lidze Mistrzów był dla niego "uzdrawiającą chwilą" po TAMTYM poślizgnięciu się w spotkaniu z Chelsea. Były pomocnik The Reds w niesławny sposób stracił wtedy posiadanie na rzecz Demby Ba, który pomknął z piłką na bramkę i zdobył gola, który okazał się kluczowy w walce o tytuł mistrzowski w 2014 roku.
Chelsea wygrała ten mecz 2:0, co napędziło Manchester City, który wygrał Premier League, natomiast Liverpool zakończył rozgrywki na drugim miejscu.
Jednak w zeszłym roku Puchar Europy powrócił do Merseyside, a The Reds obecnie znajdują się na szczycie ligowej tabeli ze sporą przewagą. Przez wzgląd na to Gerrard uważa, że sukcesy obecnej drużyny są w pewien sposób wynagrodzeniem tamtego niepowodzenia.
W rozmowie z Jamiem Carragherem w podcaście The Greatest Game powiedział: - Gdyby Liverpool wygrał tytuł mistrzowski, to z pewnością poczułbym się lepiej. Kiedy drużyna wygrywała Ligę Mistrzów, to siedziałem, spoglądałem po kibicach i myślałem "oni znowu są tacy szczęśliwi".
- Dzięki temu poczułem się lepiej. To uzdrawiająca chwila, jeśli tak chcecie to nazwać, oczywiście dla mnie. Myślę, że wygranie Premier League z pewnością też byłoby takim momentem.
Opisał też to, jak czuł się po meczu z Chelsea, wyznał również, że prawdopodobnie nic nigdy nie sprawi, że poczuje się gorzej niż w tamtej chwili.
- To był bardzo trudny moment. Było gorzej, niż ludziom się wydaje. To była jedyna chwila w mojej 20-letniej karierze, w której poczułem się otępiały, całe moje ciało było otępiałe. To było złe.
- Kiedy teraz to analizuję, to oczywiście rozumiem, że nie straciliśmy tytułu tylko przez ten moment. Ale część mnie nadal tak uważa. Ludzie, żeby poprawić mi humor, mówią "to było 38 meczów", jednak ja cały czas z tyłu głowy mam fakt, że tamta chwila była szalenie istotna.
Nawet w porównaniu z innymi kluczowymi momentami, Gerrard uważa, że ze względu na czas, ten był najważniejszy.
- W tamtym czasie, w tamtej konkretnej chwili, z tamtym rywalem. Ludzie, którzy próbują mnie pocieszyć też na pewno o tym pamiętają. Myślę o tym bardzo często - dodał.
Mimo to, Steven Gerrard wykorzystuje to doświadczenie w swojej karierze trenerskiej. Fakt, że nie może być gorzej niż wtedy służy mu jako ochrona przed rozczarowaniami w przyszłości.
- Myślę, że znalezienie się na dnie i poradzenie sobie z tym dodaje pewności siebie. Nigdy nie myślę "co będzie, kiedy zawiodę". To z pewnością nie byłoby miłe i musiałbym poradzić sobie z krytyką, jednak wiem, że na pewno dałbym radę to zrobić.
Komentarze (23)
Może z jednej strony dobrze, że to stało się właśnie jemu. Nikomu innemu taki incydent nie byłby wybaczony prawdopodobnie już nigdy do końca kariery lub życia. Gdyby taki poślizg zaliczył np. taki Henderson to do dzisiaj wieszano by na nim psy. Gerrard z pewnością wyciągnie cenną naukę z tej pamietnej sytuacji, która może zdoła wykorzystać w trakcie swojej kariery trenerskiej.
Może z jednej strony dobrze, że to stało się właśnie jemu. Nikomu innemu taki incydent nie byłby wybaczony prawdopodobnie już nigdy do końca kariery lub życia. Gdyby taki poślizg zaliczył np. taki Henderson to do dzisiaj wieszano by na nim psy. Gerrard z pewnością wyciągnie cenną naukę z tej pamietnej sytuacji, która może zdoła wykorzystać w trakcie swojej kariery trenerskiej.
Ja tez się z tobą zgadzam, dzisiaj jak kogoś zawiesza na kilka meczy to już mamy przekonanie ze coś odstawił i to grubego, np Son. I co, osłabił drużynę w środku sezonu, w Boxing Day, na oficjalnej stronie widziałem i na twittach jak jego fani z nim lecą, to znaczy umoralniają. To teraz zadajmy sobie pytanie, czy jednej najlepszych naszych zawodników w historii, jeden z najlepszych napastników już wtedy na świecie, przez jakiś wybryk dostanie zawieszenie na 10 cholernie ważnych spotkań, czy to nie jest skrajna głupota? Czy nie staje się winowajcom przegranego mistrzostwa, staje! Nie takie wyniki wyciągaliśmy jak 0:2, Suarez mil ikrę i lubił takie okazje do zabłyśnięcia, pokazania charakteru i woli walki, uważam go za jednego z winowajców, Stivi miał pecha i nic więcej, to ze zagraliśmy wtedy na zero z przodu mówi dużo za siebie, zreszta mnie bardziej chyba boli te 3:3 bodajże z Crystal Pałace
Fakty:bez Suareza zagralismy pierwsze 5 spotkan sezonu.
3 poczatkowe wygrane po ktorych przyszedl remis ze Swansea a przeciez w tym spotkaniu po paru minutach prowadzilismy juz 2:0.
Nastepnie porazka z Saints na Anfield! 0:1.
Wniosek:stracilismy wiec 5 pkt a wystarczylyby zaledwie 3 aby zostac MA lecz gdzie gwarancja,ze przy udziale Urugwajczyka osiagnelibysmy lepsze wyniki?
Takowej opczywiscie nie ma,wiec to jest tylko i wylacznie czysta spekulacja majac jeszcze na uwadze,ze to byl dopiero poczatek sezonu.
Dlatego obciazanie Luisa wina uwazam za nieadekwatne w stosunku do faktow.
Pamietajmy o tym,ze w tym nieszczesnym spotkaniu z Chelsea Suarez gral a i tak niestety nie wywalczylismy chociazby tego 1 punktu poniewaz uwaza,ze przy remisie w tym meczu na CP odnieslibysmy zwyciestwo-naturalnie rowniez tylko spekulowanie.
A Stevie mial po prostu pecha a i tak jest legenda a jak milosciwy Bog ta to wygra ten tytul jako nasz trener.
Cos jak Wayne Gretzky i Team Kanada podczas IO-:)
Mnie za to utkwil w pamieci Klops Toure w meczu z WBA gdzie tez stracilismy 2 punkty.
Rodgers bez Suareza był no name nobody. A Gerrarda załatwiła karma za tamto podanie do Drogby, które pozbawiło mistrzostwa united na rzecz Chelsea.
Mam dziwne odczucie,ze kolega mysli o sprawie z Evra?
YNWA
Co do Suareza..10 meczów pauzy to jest jednak dużo, a te stracone punkty mogłyby sprawić że drużyna miałaby pewien próg błędu i komfort psychiczny po naszym drugim meczu z City. Można tak gdybać, ale ja osobiście bezpośrednią przyczynę widzę w Suarezie bo osłabił nas w pełni świadomie. Gerrard nie zrobił tego umyślnie, bo na tym mistrzostwie zależało mu bardziej niż nam.