Mourinho po przegranej z LFC
José Mourinho w pozytywny sposób wypowiedział się o występie swoich zawodników w pojedynku z Liverpoolem w sobotę. Brakowało tylko jednego, wyniku, ponieważ Tottenham uległ The Reds na swoim nowym stadionie 0:1.
Piłkarze dali z siebie wszystko, w swoim debiucie w Premier League z dobrej strony zaprezentował się też wychowanek Spurs Japhet Tanganga, w drugiej połowie Liverpool znalazł się pod presją gospodarzy szukających bramki wyrównującej.
Tottenham miał dwie dogodne sytuacje pod koniec meczu, w pierwszej Giovani Lo Celso odzyskał piłkę, ale przestrzelił Heung-Min Son, a w drugiej po świetnym dograniu Auriera chybił Lo Celso.
Pod koniec spotkania statystyka strzałów się wyrównała, jednak decydująca okazała się bramka Roberto Firmino z 37 minuty, dzięki której Liverpool zgarnął komplet punktów i powiększył przewagę na szczycie tabeli do 16 punktów nad drugim Leicester City pomimo rozegrania jednego meczu mniej.
- Oprócz wyniku, mamy bardzo dużo pozytywów - powiedział José. - Czasami futbol jest okrutny, dziś był jeden z takich dni. Chłopcy dali z siebie naprawdę wszystko a Liverpool, który jest w tej chwili oczywiście jedną z najlepszych drużyn na świecie, może powiedzieć, że miał dzisiaj naprawdę sporo szczęścia.
- Stworzyliśmy sobie sytuacje, zaczęliśmy to robić, kiedy przejęliśmy kontrolę nad meczem.
- Liverpool zabija spotkania wtedy, kiedy odbiera przeciwnikom nadzieję. My nigdy do tego nie dopuścimy. Zagraliśmy bardzo solidnie, świetnie wypadli tacy zawodnicy jak Lamela, który nie zaczął spotkania od pierwszej minuty od trzech czy czterech miesięcy, to był świetny wysiłek, kapitalne występy indywidualne, niektórzy zawodnicy zagrali swój najlepszy mecz od kiedy przyszedłem do klubu, to było naprawdę dobre.
- Zrobiliśmy to, co było możliwe, zasłużyliśmy na znacznie więcej, więc jesteśmy zawiedzeni wynikiem, natomiast ja jestem dumny z zawodników.
Po napiętym okresie świąt i Nowego Roku Toby Alderweireld, który zadebiutował w roli kapitana zespołu, wskazał na możliwość przeprowadzenia normalnego, całotygodniowego treningu jako czynnik, który zadecydował o dobrej dyspozycji zespołu. Od kiedy José przybył do klubu, takie okazje do rzadkość.
- Trenowaliśmy normalnie, chłopcy wiedzieli co mają robić, a jedyną frustrującą rzeczą jest to, że straciliśmy gola po wrzucie z autu, a dzień wcześniej spędziliśmy pół godziny na przygotowywaniu obrony po autach.
- Nie wiem czy zawodnicy są zawiedzeni, bo to był nasz aut, który został przyznany przeciwnikom, minęło kilka sekund i z naszej piłki zrobił się ich wrzut z autu, to na pewno frustrujące.
- Poza tym byli wspaniali, pomimo braku typowej dziewiątki na boisku byliśmy w stanie dochodzić do sytuacji bramkowych. Kilka razy byłem pewien, że piłka za chwilę znajdzie się w siatce, szkoda, że tak się nie stało.
Na koniec wypowiedzi Mourinho poświęcił parę chwil dwudziestoletniemu Japhetowi, który w formacji z czwórką obrońców najpierw zagrał znakomicie na prawej stronie, a po zejściu Danny'ego Rose'a 20 minut przed końcem meczu przeniósł się na lewą stronę.
- Mimo wyniku należy mu się butelka szampana, tak samo jak wszystkim ludziom z Akademii, którzy przyczynili się do jego rozwoju - powiedział José. - Jestem z niego naprawdę dumny, wiem też, że wszyscy w klubie są szczęśliwi, bo wykazał się opanowaniem, świetną mentalnością. Granie przeciwko Salahowi i Mané różni się od pojedynkowania się z zawodnikami na poziomie drużyn U-19, a on spisał się świetnie. Z pewnością zapamięta ten mecz, choć wynik jest do zapomnienia.
Komentarze (14)
Co mnie zdumierwa to to, jak na forach fanów innych drużyn z angielskiego topu jedzie się po Liverpoolu, że sędziowie nas przepychają, że nie dają nam kartek, przymykają oko na faule, drukują karne i ogólnie nam zdecydowanie sprzyjają. Staram się patrzeć na to obiektywnie i wydaje mi się, że akurat w tym sezonie jeśli chodzi o sędziowanie, VAR jesteśmy dość równo traktowani, przykładowo:
-VAR cofnął nam bramki Mane i Firmino po milimetrowych spalonych, ale też nie uznał gola na 1-1 dla Wolves
-Wczoraj dostaliśmy aut przed golem, a Andy'emu się upiełko, ale z kolei w meczu z United bramka po faulu na Origim, a z Brighton dziwne sędziowanie przy rzucie wolnym Dunka.
A tam i tak coraz częściej obserwuję nadany nam nowy przydomek 'Livarpool' i inne tego typu absurdy jak porównywanie nas do Barcelony z okresu nurkowania i niesprawiedliwego sędziowania. Z jednej strony się nie dziwię, ludzie mają wybiórczą pamięć i pamiętają to co chcą pamiętać. Z drugiej czy aż tak trudno jest przyznać, że te 61/63 punkty nie wzięły się z niczego i po prostu zgodzić się, że rywal ma klasę i prezentuje kosmiczny poziom i konsekwencję w grze?
Zachowanie oraz komentarze części kibiców innych klubów w stosunku do nas można streścić jednym słowem: ZAZDROŚĆ!
A niech sobie piszą i z tej zazdrości zzielenieją-:)
Zawsze będzie dyskusja, ze jednym pomaga, a drugim zabiera. Wszystko zalezy od punktu siedzenia. Gdyby Var uznal faul na Origim, to United pewnie by nie zremisowalo i ich kibice wylewaliby zale, ze LFC znow przekupilo sędziów.
Jasio Fasola, Anthony Taylor, Mike Dean. Oni są z Manchesteru. Jasio sędziował nam w tym sezonie dwa mecze i dwa razy siedzial na Varze. Czyli bral udzial w prawie 20% (4/21) meczów z naszym udzialem. Nie pamietam ile meczów sedziowala pozostala dwójka, ale mozna spokojnie założyć ze okolo 30-40% naszych meczów sedziują (bądź siedzą na Varze) sedziowie związani z Manchesterem.
Jak mozna wysuwać tezę ze sedziowie pomagają nam albo Var dla LFC nie istnieje? Skoro my w co trzecim meczu gramy przeciwko "dwunastu".
Fakt, że barcelona kiedyś dostawała dużo karnych wynikał z prostej rzeczy, oni przez 70% meczu byli przy piłce, z czego pewnie połowę czasu spędzali w polu karnym rywala... Prosta logika, skoro zespół przez 30 minut jest w polu karnym, to siłą rzeczy, ktoś prędzej czy później zostanie sfaulowany.
Tak samo jest u nas, skoro potrafimy przez 90 minut tak szybko, płynnie grać piłką, to siłą rzeczy, nie zawsze przeciwnicy są w stanie nadążyć i w końcu ktoś fauluje naszych zawodników.
To nie tak, że najlepszym sędziowie pomagają, oni sami sobie pomagają dając rywalom okazję do tego żeby zostać sfaulowanym, żeby się pomylili.
Tak samo sędziowie, jeśli 10 razy w ciągu meczu dochodzi do mijanki (obrońcy wychodzą, a atakujący wchodzą za ich linię na prostopadłe podanie), to sędzia nawet jeśli wszystkie są centymetrowymi różnicami siłą rzeczy podniesie raz flagę tam gdzie nie było spalonego, a raz na 10 nie podniesie flagi. W obu tych przypadkach o ile sędzia nie użyje gwizdka dopiero VAR, który jest świetną sprawą może wyjaśnić sytuację.
Owszem czepiamy sięsytuacji gdzie spalony to wielkości 1mm, ale dopóki przepisy nie zmienią sięto tak będzie. a cięzko w takim przypadki o zmianę, ponieważ spalony to spalony. Nie ważne , czy to UCL, BPL, Serie A, Ekstraklasa, czy B-Klasa i inne LZSy, przepisy na każdym poziomie rozgrywek są takie same. Spalony to sytuacja dość oczywista patrząc na nią pod względem fizycznym. Albo jakaś część ciała jest na spalonym albo nie jest. Inną kwestią jest fakt, że wciąż brakuje kamer żeby ocenić perfekcyjnie każdą sytuację.
Cieszmy się tym co jest, szczęście sprzyja lepszym, ale to oni sami pracują na to żeby im sprzyjało.
Nie ma co brać do siebie komentarzy sfrustrowanych zazdrośników.
Tak jak napisał Bengaloe-te punkty na naszym koncie nie wzięły się znikąd,zespół na nie sumiennie zapracował pokazując charakter i kosmiczny poziom gry.
Mecz z Sheffield United - 8 nieobecnych w składzie Liverpoolu podczas gdy City miało 4 nieobecnych. U mnie Laporte nieobecny u nas Alisson przez 2 miesiące był nieobecny. Kto marudzi a kto nie? Odpowiedzcie sami
Dobrze ze poprawiles, bo bylyby podstawy o szpiegowanie ;)