Wygasła klauzula z transferu Cou
Dobiega końca klauzula, którą po mistrzowsku do umowy wplótł Michael Edwards przy okazji transferu Philippe Coutinho do Barcelony. Liverpool jednak nie będzie się martwił. Od czasu tej umowy kontekst się zmienił, a Liverpool nie jest już etapem w karierze dla zawodników z elitarnym potencjałem, pisze Paul Gorst.
Wśród sukcesów święconych przez Michaela Edwardsa w Liverpoolu, pozostaje to jednym z jego najlepszych dokonań na rynku transferowym.
Kiedy dwa lata temu Edwards niechętnie wynegocjował sprzedaż Philippe'a Coutinho do Barcelony, przeprowadził ją na swoich warunkach.
Nie tylko upewnił się, że reprezentant Brazylii odejdzie za najwyższą jak dotąd opłatą dla brytyjskiego klubu, opiewającą na 142 miliony funtów. Edwards w umowie zawarł także klauzulę, aby utrzymać Barcelonę na dystans w najbliższej przyszłości.
Zgodnie z warunkami transferu Coutinho na Camp Nou, Barca byłaby zmuszona zapłacić dodatkowo 100 milionów euro (89 milionów funtów) premii za każdego innego piłkarza Liverpoolu, którego chcieli przed 2020 rokiem
Barcelona była niezadowolona z warunków wynegocjowanych przez dyrektora sportowego Liverpoolu, a umowa ta do tej pory skutecznie zakończyła zainteresowanie Barcy jakimkolwiek innym zawodnikiem drużyny The Reds.
Tylko Neymar i Kylian Mbappe przynieśli więcej pieniędzy dla klubu sprzedającego. Fani The Reds byli zaniepokojeni odejściem Coutinho, lecz astronomiczna opłata pozwoliła Liverpoolowi sprowadzić Virgila van Dijka za rekordową jak na obrońcę kwotę 75 milionów funtów, oraz bramkarza Alissona Beckera za 65 milionów funtów.
Niewielu jest takich, którzy wciąż twierdzą, że te transfery nie przyniosły korzyści Mistrzom Świata i Europy.
To jednak ta klauzula pozwoliła Jurgenowi Kloppowi budować, kształtować i formować swój zespół bez zagrożenia wykupienia któregoś z piłkarzy przez jeden z najbogatszych klubów w Europie. Skutecznie rozbroił Barcelonę na dwa lata, zmuszając ich do szukania gdzie indziej celów transferowych.
Od czasu tej umowy krajobraz się zmienił; Liverpool nie jest już szkółką dla piłkarzy z elitarnym potencjałem. Barca dowiedziała się o tym, kiedy w maju wyrzucono ich z Ligi Mistrzów na Anfield.
Powołanie w tym tygodniu nowego menedżera Katalończyków, Quique Setiena, prawdopodobnie przywróciło perspektywę szukania wzmocnień przez Hiszpanów w trakcie styczniowego okna transferowego.
Po dwóch latach spędzonych w Realu Betis, 61-latek zastąpił Ernesto Valverde na początku tego tygodnia i chociaż liderzy La Liga mogą rozglądać się na rynku już w styczniu, prawdopodobnie dopiero latem mocniej wejdą do gry.
Setien oczywiście będzie miał własne pomysły i z czasem przekaże cele swoim przełożonym. Zarząd Blaugrany z dużym prawdopodobieństwem poprze swojego trenera, dążąc do restrukturyzacji składu, który wciąż zależy w dużej mierze od starzejących się gwiazd, takich jak Sergi Busquets, Gerard Pique i Luis Suarez - z oczywistym wyjątkiem naprawdę niezrównanego Lionela Messiego.
Liverpool nie będzie jednak przejmował się przyszłymi planami Barcy – mimo, że klauzula Coutinho już wygasła.
Ponieważ ten wyjątkowy zapis został napisany przy transferze Coutinho, The Reds od tego czasu rozkwitli, wygrywając Ligę Mistrzów, Superpuchar i Klubowy Puchar Świata bez gwiazdy Selecao.
Z 14-punktową przewagą w Premier League, która daje im również duży margines błędu w dążeniu do zdobycia pierwszego tytułu w lidze od 30 lat, trudno oprzeć się wrażeniu, że Liverpool w 2020 roku może być najlepszym zespołem na świecie.
Nawet w klubie tak utytułowanym jak majestatyczna Barcelona, prawdopodobnie nie będą mieli zbyt dużych nadziei na ściągnięcie z Liverpoolu ich największych gwiazd.
Krótko mówiąc, dlaczego miałbyś teraz opuścić Anfield?
Wygaśnięcie warunków przeniesienia - premii 89 mln funtów przy transferze - pozwoli teraz Barcelonie powrócić do stołu negocjacyjnego, jeśli sobie tego życzą, ale jest mało prawdopodobne, aby ktokolwiek na Anfield był przyjaźnie nastawiony.
Jeśli wysłannicy Barcelony ponownie nawiążą kontakt z Edwardsem, rozmowy powinny być krótkie i ostre.
Zespół, który zbudował Klopp, nie osiągnął jeszcze końca swojej drogi; na pewno czeka na nich więcej trofeów.
Paul Gorst
Komentarze (21)
Po sezonie.
Oczywiście, istnieje ogromna szansa. Pewnie to wygramy. Ale nic nie jest pewne. Przynajmniej dla mnie.
Jeden mecz na raz. Tego się trzymam.
Względy sportowe też mogą skłonić do odejścia nawet z najlepszego klubu, np. jeśli ktoś ma za niską pozycję i za mało gra to może chcieć przejść gdzieś, gdzie będzie wyżej w hierarchii.
W naszej grze są luki. Nie tracimy punktów bo oprócz ogromnych umiejętności i woli walki mamy farta. Przykład? Sam Tottenham miał w meczu na Anfield słupek (byłoby 0:2), a w Londynie setka Lo Celso. Kiedyś rywale zaczną trafiać a my przestaniemy. Oby jak najpóźniej.
Wierze w ten zespół i tego trenera. Wierzyłem tez w Brendana i jego zespół, a jak było każdy pamięta. Tam tez mogliśmy się zapytać sami siebie: czemu mielibyśmy przestać wygrywać? Kibice City tez mogło pytać czemu mielibyśmy przestać wygrywać po 33 mecze w sezonie
Henderson to dla mnie najbardziej niedoceniony przez fanów piłkarz i kapitan.