Prasa po meczu ze Shrewsbury
Młodzi podopieczni Neila Critchleya z pewnością zapamiętają wtorkową noc przed The Kop. Dzięki wygranej 1:0 ze Shrewsbury Town The Reds awansowali do piątej rundy FA Cup.
Jedyna bramka padła po podaniu Neco Williamsa, które do własnej bramki głową skierował obrońca gości Ro-Shawn Williams.
Liverpool czeka teraz wyjazd na mecz piątej rundy FA Cup z Chelsea.
Oto, co o meczu pisały media...
Neil Jones, Goal.com
Ach te dzieciaki. Szalone i waleczne dzieciaki. Sen Liverpoolu o FA Cup trwa nadal po jednej z najbardziej pamiętnych wygranych w historii klubu. Shrewsbury liczyło na Anfield na niespodziewaną porażkę. I dostało ją. Tyle, że poniósł ją zespół League One. Tak naprawdę określenie zespołu prowadzonego przez Neila Critchleya jako do lat 23 byłoby przesadą. W zespole Critchleya zagrało siedmiu nastolatków, a trzech zawodników - Lian Millar, Adam Lewis i Jake Cain - debiutowało. Średnia wieku pierwszej jedenastki wyniosła 19 lat i 102 dni. Kapitan, Curtis Jones, został najmłodszym kapitanem, jaki kiedykolwiek wystąpił w oficjalnych rozgrywkach w barwach klubu. Do tego młody Scouser zanotował świetny występ. "Wiara w siebie raczej nie jest jedną z jego słabych stron" - mówił Critchley w poniedziałek i po 90 minutach meczu doskonale wiemy, co miał na myśli. Jones to przyszła gwiazda i jego występ to podkreślił. Brał na siebie odpowiedzialność, prowadził piłkę, próbował swoich sztuczek i prowadził swoją drużynę. "Lider na boisku" - tak określił grę 19-latka Pedro Chirivella, rozgrywający wybitne spotkanie w środku pola. Sukces Liverpoolu był również zasłużony Wszyscy, od Caoimhina Kellehera w bramce po niezmordowanego Liama Millara w ataku, byli jak herosi. Jones był genialny, Chirivella również. Ki-Jana Hoever i Sepp van den Berg zaprezentowali się tak, że z ich występów mógłby być dumny ich rodak Virgil van Dijk. Williams i Lewis byli niesamowici na bokach obrony, a Cain, Elliott i Leighton Clarkson zagrali łącząc młodzieńczą pasję z dyscypliną taktyczną. Zarówno oni jak i Critchley zasłużyli na każdą minutę owacji, która została im zgotowana tuż po końcowym gwizdku Andy'ego Madleya. "To było uwolnienie emocji" - mówił Critchley będąc w tłumie swoich piłkarzy przed trybuną The Kop. "Bądźmy szczerzy, to prawdopodobnie już nigdy się nie wydarzy". Nie można się dziwić, że fani Liverpoolu wierzą w wyjątkowość swojego klubu. Raz za razem Anfield oferuje te momenty, momenty pt. "Przetrzyj oczy i spytaj osoby obok o to, co się właśnie wydarzyło".
Ian Doyle, Liverpool Echo
Anfield widziało wiele w ostatnich latach, ale to było czymś nieporównywalnym. Młodzi The Reds, z Neilem Critchleyem z zespołu U-23 na czele, zaprezentowali godny zapamiętania występ i zapewnili zwycięstwo nad Shrewsbury Town w powtórzonym meczu czwartej rundy Pucharu FA. Adam Lewis i Chirivella razem wyściskali Critchleya, którego zaraz oblegli pozostali piłkarze i wspólnie pobiegli podziękować The Kop. Chłopaki, w pełni zasługując na ten moment, podtrzymali w ten sposób tradycję, która przechodzi właśnie z pierwszej drużyny wprost do juniorów. To był przede wszystkim triumf klubowej Akademii. The Reds zafundowali nam, w różnych okolicznościach, trzy godne zapamiętania mecze - zwycięstwo z Evertonem, remis w Shrewsbury i teraz to. Dla tego zespołu - nieustraszonego, z wyobraźnią, pałającego żądzą zwycięstwa - to będzie punkt zwrotny.
Chris Bascombe, Telegraph
Gdyby nieszczęśliwy gol Williamsa był kluczowy, nie można by powiedzieć, że to stanowiło jedyną różnicę. Gdy będący tego wieczoru kapitanem Jones wykonał dośrodkowanie raboną, jasne było która drużyna jest naprawdę pewna siebie. To cały pakiet zaimponował bardziej niż pojedyncze występy. Mimo to nie jest niespodzianką, że to młody prawy obrońca reprezentancji Walii - który z pewnością musiał zwrócić uwagę Ryana Giggsa przed letnimi Mistrzostwami Europy - posłał diagonalne podanie, po którym jego "odpowiednik" ze Shrewsbury popełnił fatalny błąd. Sezon w wykonaniu Liverpoolu już był wyjątkowo sensacyjny. Nastolatkowie w obydwu rundach Pucharu Anglii utwierdzili tylko widzów w przekonaniu, że w tym miejscu nie odbywają się zwykłe mecze - tu ludzie są świadkami historii.
David Maddock, Mirror
Liverpool rozpoczął mecz składem o średniej wieku wynoszącej 19 lat i 102 dni. Ponadto w występie The Reds nie było nic niesamowitego - drużyna U-19 pokazała przeciwnikom, jak kontrolować grę i podawać piłkę, mając 75 procent posiadania piłki przez większą część meczu. Tworzyli także okazje, włączając w to bohatera meczu Williamsa, który stanowił wielkie zagrożenie z prawej strony - to on zaliczył "asystę", prowadzącą do niefortunnego gola samobójczego gości na 15 minut przed końcem. Wielka przyszłość przed reprezentantem Walii.
Komentarze (0)