Boss po spotkaniu z Norwich
Jürgen Klopp po ciężkim, wygranym 1:0 meczu w Norwich był zachwycony tym, jak jego zawodnicy poprawili swoją grę w drugiej połowie. The Reds zwiększyli swoją przewagę nad resztą stawki w tabeli ligowej do 25 punktów, dzięki bramce Sadio Mané, który wszedł w tym meczu z ławki rezerwowych.
Napastnik został wprowadzony na boisko po około godzinie gry na Carrow Road i już 18 minut po wejściu strzelił jedynego gola w tym spotkaniu, zapewniając Liverpoolowi 25-punktową przewagę w tabeli Premier League.
Oto, co do powiedzenia po meczu miał Jürgen Klopp...
O wpływie, jaki miał na spotkanie Sadio Mané...
To pomaga, gdy masz na ławce taką jakość. Sadio oczywiście mógł zagrać dziś od pierwszej minuty, chciałem mieć jednak pełne pole manewru na wtorek. Nie myślę zbyt często o późniejszych meczach, ale gdy dwóch piłkarzy wraca po kontuzji jak Sadio i Fabinho, to nie myślisz o tym, że mogą zagrać dwa całe mecze. Nie powinni grać. Oczywiście mogą, jeśli jest taka konieczność, ale nie powinni. Poza tym pozostali chłopcy mają zbyt dużą jakość, żeby nie dać któremuś z nich szansy na grę. Dostanie dziś tych kilku minut było czymś idealnym dla Mané. Wyglądało na to, że jest gotowy.
O tym, co nie zadziałało w pierwszej połowie w wykonaniu Liverpoolu...
Łatwo mówić o wietrze i innych takich rzeczach, ale na boisku chłopaki muszą sobie z tym radzić. Zagraliśmy z pewnością o trzy, cztery długie piłki za dużo. Nasza formacja nie była do tego dostosowana, więc nie zbieraliśmy drugich piłek itd. Nie czuliśmy się dobrze w zagrywaniu piłek w mniejsze luki. Wprawdzie był wiatr, ale pomimo wiatru to powinno funkcjonować dobrze. Do tego nasze ustawianie się nie wyglądało tak, jak powinno. Spójrzmy na przykład na pozycję Trenta w pierwszej połowie - było jasne, że za często był ustawiony głęboko i szeroko zamiast szeroko i wysoko, w tej konkretnej formacji, przechodzącej w 4-4-2 w defensywie. Zmieniliśmy to i wówczas Cantwell reagował na niego prawie jak system namierzający. To automatycznie daje tak wiele opcji.
Oczywiście nasi pomocnicy byli momentami zaskoczeni długimi piłkami od stoperów i po prostu nie naciskali odpowiednio szybko, więc nie wygrywaliśmy drugich piłek itp. Trzeba zaadaptować się do zastanych okoliczności i po 45 minutach wiedzieliśmy, jak to jest. W przerwie było więcej informacji od nas i dzięki temu mogliśmy się poprawić. Oczywiście druga połowa wyglądała już o niebo lepiej - mieliśmy wiele okazji do kontrpressingu, po których przejmowaliśmy piłkę, wywieraliśmy na rywalach presję i wreszcie strzeliliśmy wspaniałego gola. To tyle.
Komentarze (0)