Rojiblancos czujni przed rewanżem
Mimo olbrzymiej radości po wczorajszym zwycięstwie nad Liverpoolem, piłkarze Atletico Madryt są świadomi, że jednobramkowa przewaga po meczu u siebie nie jest gwarancją awansu do kolejnej rundy.
Atletico Madryt jest świadome, że wczorajsze zwycięstwo nic nie znaczy w kontekście dwumeczu. Podopieczni Diego Simeone wspominają przy tym Barcelonę i Juventus.
Piłkarze madryckiego klubu wygrali wczoraj na Wanda Metropolitano 1:0 po udanej obronie wyniku od 4. minuty spotkania. Rok temu w tej samej fazie rozgrywek pokonali u siebie Juventus 2:0, by w rewanżu przegrać 0:3 i ostatecznie odpaść z rozgrywek.
Chociaż Diego Simeone jest dumny ze swojego zespołu po wczorajszym meczu, Koke obawia się powtórki z zeszłego roku.
- Nikt nie postawiłby na nas grosza, ale właśnie to jest nasza droga. W trudnych momentach trzymamy się razem i z pomocą fanów jesteśmy w stanie osiągać wyniki - powiedział pomocnik.
- Kibice byli na stadionie już od 19.00, kiedy my przyjechaliśmy atmosfera była już spektakularna. Dokładnie taka jak na Vicente Calderon przed laty.
- Liverpool to spektakularny zespół, mistrzowie Europy, praktycznie już zapewnili sobie mistrzostwo Anglii. Dlatego jesteśmy dumni z naszego występu. Daliśmy z siebie wszystko.
- To jeszcze nie koniec. Mamy doświadczenie z poprzedniego roku, które nie jest dla nas miłym wspomnieniem. Mamy nadzieję, że wyciągnęliśmy z tego lekcję. Zobaczymy co robiliśmy dobrze i mamy nadzieję, że w tym roku uda nam się awansować.
Głos w sprawie rewanżu zabrał też Stefan Savić, były piłkarz Manchesteru City, a obecnie stoper Atletico Madryt. Przypomniał on poprzednią kampanię i zwycięstwo Liverpoolu nad Barceloną mimo porażki w pierwszym meczu 0:3.
- To był wielki mecz przeciwko świetnemu przeciwnikowi. Wiemy w jakiej formie jest Liverpool, więc bardzo się cieszymy ze zwycięstwa - powiedział Savić.
- Mamy doświadczenia z poprzednich lat. Widzieliśmy jak Liverpool przegrał 0:3 z Barceloną, a potem wygrał na Anfield i awansował, więc nasze skromne zwycięstwo nic w tym momencie nie znaczy.
- Wciąż mamy mecz na Anfield i wiemy, że będzie niesamowicie trudno.
- W piłce nożnej wszystko może się zdarzyć. Jednego dnia mogą nazwać cię najgorszym zespołem, a drugiego wyjątkową drużyną jak nas wczoraj. Musimy twardo stąpać po ziemi.
Zdobywca jedynego gola we wczorajszym meczu, Saul Niguez wyjawił jakie myśli chodziły mu po głowie po zdobyciu bramki. Jedną z nich była chęć oddania hołdu Fernando Torresowi, byłemu napastnikowi zarówno Atletico Madryt jak i Liverpoolu.
- Chciałem zrobić celebrację "na łucznika" dla Fernando Torresa, który był na stadionie. Potem postanowiłem poświęcić gola mojej dziewczynie. W mojej głowie plątało się mnóstwo myśli - powiedział Saul.
- Nie pamiętam nawet co dokładnie zrobiłem, ale cokolwiek to było to akurat o tym myślałem w tamtej chwili.
- Wiemy, że w rewanżu czeka nas bardzo ciężkie zadanie. Teraz mamy trochę czasu, żeby to przemyśleć. Nie wiemy jeszcze jaki kształt będzie miał zespół, który zagra w rewanżu.
- Po szybko strzelonym golu myślisz: "Jeszcze jest dużo czasu." My jednak wytrzymaliśmy do końca, stawiliśmy im opór ponieważ wszyscy razem ciężko pracowaliśmy. Walczyliśmy o każdą piłkę, staraliśmy się ze wszystkich sił. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo.
Komentarze (9)
Już chodzą opinie wśród pseudo fachowców i w internecie że liga angielska się skończyła po porażkach The Reds i Spurs po 1-0.
W takim wypadku kibicuję wszystkim angielskim drużynom aby w komplecie pojawiły się w półfinałach LM i LE i zdominowały te rozgrywki. Animozje klubowe z naszej ligi odkładam na bok.
YNWA.
przyznam jednak,ze zastanawialem sie nad meczem City bo choc Real to nie moja bajka to "menczyster", z racji tego czym za szejkow sie stal(sztucznym tworem),nie wzbudza mojej sympatii i chetnie widzialbym ich odpadajacych.
Ale mam tak jak Kolega.skoro "eksperty" wyglaszaja takie banialuki o PL to zycze nawet i City awansu,no i innym tez.
Come on England(PL)!-:)
No a tak mamy antyfutbol, ktory ciężko sie ogląda. W sumie czego sie spodziewać po zespole, ktory na 24kolejek w lidze strzelil 25 bramek?
Smutne ale prawdziwe.
Słabe jest to ciągłe deprecjonowanie Atletico które widzę od kilku dni.
Leczycie własne kompleksy czy jak?
Byli lepsi. Kolektywni, przebiegli i niezłomni jak Indianie. Upolowali swą zdobycz.
Gratulacje.
Naszą rolą zrobić im na Anfield Wounded Knee.
Wygrali owszem, ale czy byli lepsi? Grajac na wlasnym stadionie nie wychodzic z wlasnego pola karnego przez 70% to wstyd dla futbolu. Nikt im wygranej nie zabierze, ale mowic ze byli lepsi, to lekka przesada. Gdyby nie fafrocel na pocztku, to nie graliby dziesiecioma obroncami. Musieli by grac otwarcie. Z Barceloną przegralismy 0:3 mimo ze nie bylismy gorsi, a wrecz przeciwnie. Zagralismy lepiej od hiszpanow, a mimo to przegralismy. Nie zawsze wygrywa lepszy. Na wygraną sklada sie wiele zmiennych nawet glupie szczescie, kterego nie mielismy wogole, a kakatalonczycy mieli go w ch.....