Trent o swoich asystach z WHU
Trent Alexander-Arnold wyjaśnił swój proces myślowy, który kryje się za techniką dośrodkowań po tym, jak zaliczył kolejne dwie asysty w wygranym 3:2 spotkaniu z West Hamem. Boczny obrońca kolejny raz był motorem napędowym The Reds, którym udało się utrzymać 22-punktową przewagę na szczycie tabeli Premier League dzięki pokonaniu ekipy Młotów w poniedziałkowy wieczór na Anfield.
Na początku meczu wynik otworzył Georginio Wijnaldum, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Trenta i głową skierował piłkę do siatki, a w drugiej połowie grający z numerem 66 zawodnik dograł do Sadio Mané, który strzelił zwycięską bramkę. Wcześniej Liverpool przegrywał nawet 1:2, jednak wyrównać udało się Mohamedowi Salahowi.
Prawy obrońca ma w tym sezonie Premier League już 12 asyst w zaledwie 27 występach, a po meczu został zapytany o to, czy przy dośrodkowaniach szuka konkretnych kolegów z drużyny, czy raczej wrzuca piłkę w niebezpieczne obszary.
- Po trochu każdego - powiedział Alexander-Arnold w wywiadzie dla Sky Sports.
- Czasami kiedy jest się przy piłce, myśli się o wrzutce, trzeba podnieść wzrok i zobaczyć czy ktoś jest w polu karnym, zastanowić się gdzie będą wbiegać inni zawodnicy, a potem trzeba tam dograć, w pewien sposób dać napastnikom sygnał do ataku.
- To próbowałem robić dzisiaj, dogrywać piłki w pole karne, a kiedy ma się trochę przestrzeni na skrzydle, do tego trochę czasu, to zawsze dobrze jest ustawić sobie odpowiednio piłkę i dośrodkować, ale zawsze robię to co mogę, aby pomóc zespołowi, wszyscy mamy podobne nastawienie.
W dalszej części wypowiedzi Alexander-Arnold stwierdził, że Liverpool wciąż ma przed sobą dużo pracy, mimo tego, że zespół wygrał 18 meczów ligowych z rzędu oraz ostatnich 21 na Anfield.
- Czuliśmy, że dominujemy to spotkanie, jednak taka jest piłka, pozwoliliśmy im dojść do dwóch sytuacji - kontynuował reprezentant Anglii.
- Strzelili gola po stałym fragmencie gry, to były prawdopodobnie ich najlepsze okazje do strzelenia bramki w dzisiejszym meczu, musieliśmy się na nich skupić. Jednak przeważaliśmy w całym meczu, tworzyliśmy sobie tyle sytuacji ile mogliśmy. Cieszymy się ze zwycięstwa, to najważniejsze, jednak jest dużo rzeczy, nad którymi musimy popracować.
21-latek zaprzeczył, jakoby Liverpool odczuwał niepokój po bramce Pablo Fornalsa, która pozwoliła West Hamowi wyjść na prowadzenie na początku drugiej połowy, podkreślił też wsparcie, jakie zespół otrzymał od kibiców na Anfield.
- To oczywiste, że kibice byli niesamowici, stali za nami murem, szczególnie kiedy traciliśmy bramki, to ogromna pomoc mieć takie wsparcie - powiedział.
- Nie zdarza się to bardzo często, kiedy drużyna traci bramkę i kibice natychmiast zaczynają ją wspierać i motywować, to sprawia, że wspinamy się na wyżyny naszych możliwości.
- My staraliśmy się po prostu dalej grać swoje, takie nastawienie wpaja nam menedżer. Musieliśmy cały czas napierać, a w końcu nam się to opłaciło.
Komentarze (2)