Problemy Jürgena Kloppa
Dotychczasowe zuchwalstwo Liverpoolu zostało zastąpione przez jąkanie się i zespół the Reds przyjął 3 solidne ciosy w twarz podczas ostatnich tygodni. Zwycięstwo w Premier League nie jest zagrożone, ale przed środowym rewanżem z Atletico w Lidze Mistrzów, Liverpool musi poprawić się w pięciu kluczowych obszarach.
Środek pola, w którym Liverpool był bezbłędny zaczął nagle ofiarowywać rywalom dogodne sytuacje do stworzenia zagrożenia pod bramką the Reds. Trent Alexander-Arnold i Virgil van Dijk popełnili błędy, do których nas nie przyzwyczaili, w przegranym meczu z Watfordem. W ostatnim meczu Adrian puścił strzał Williana i pozwolił Chelsea na objęcie prowadzenia, chociaż wcześniej fatalnie piłkę stracił Fabinho, a sam golkiper tłumaczył się, że był zasłonięty i nie widział piłki.
Liverpool stracił 8 goli w ostatnich 4 meczach. Poprzednie 8 goli stracili w 20 meczach, nie licząc oczywiście meczów pucharowych z Aston Villą i Shrewsbury Town, w których wystąpiły rezerwy. Błędy bezpośrednio prowadzące do strzałów wzrosły w tych 4 meczach ponad dwukrotnie, aż do 1,5 / mecz i był to wynik gorszy niż we wcześniejszych 42 spotkaniach. Przed meczem z Atletico podopieczni Jürgena Kloppa popełniali średnio 0,2 błędu prowadzącego do straty bramki na mecz. W ostatnich 4 meczach to już 0,8 błędu / mecz.
Problemy leżą zarówno w środkowej strefie boiska jak i w obronie, a Liverpool jest najlepszy kiedy nie zostawia dużej przestrzeni pomiędzy graczami. Umożliwia to szybszą grę piłką, gdy to the Reds atakują oraz większe szanse na odbiór po stracie futbolówki.
Strata Jordana Hendersona mogła być jednym z kluczowych czynników obecnego kryzysu formy Liverpoolu i nadal nie jesteśmy pewni czy kapitan wyleczy się na rewanż z Atletico. Fabinho nadal szuka swojej najlepszej dyspozycji po kontuzji i zabrakło trzeciego ogniwa w pomocy. Oto co Van Dijk powiedział o Jordanie Hendersonie: "Oczywiście w tym sezonie jest niesamowity, ale rzeczywistość jest taka, że każdy z nas musi się polepszyć."
Brak bezwzględności połączony z brakiem czystych kont skutkuje również brakiem goli. W meczu z Chelsea golkiper gospodarzy ostatni raz musiał bronić strzał w 31. minucie i to jest najlepszy dowód bezradności Liverpoolu. W 4 ostatnich meczach the Reds strzelali na bramkę rywali 13-krotnie: 5 z Chelsea, 1 z Watfordem, 7 z West Hamem i ani jednego strzału w starciu z Atletico.
Wyraźnie Salah, Firmino i Mané nie są w szczytowej formie, ale ustawienie Divocka Origiego na lewym skrzydle oraz Takumi Minamino w środku na mecz z Chelsea nie pomogło nam wrócić na zwycięską ścieżkę. Dwie bramki z Barceloną w półfinale Ligi Mistrzów czy gol z Evertonem z grudnia padły, gdy Belg był ustawiony jako środkowy napastnik.
Po analizie słabszych występów Liverpoolu w ostatnich 4 meczach należy również zadać sobie pytanie, co jeśli Salah lub Firmino wypadliby ze składu na dłużej. Oraz czy Origi jest w stanie rozegrać kilkanaście meczów z rzędu. Jeśli odpowiedź jest negatywna, wtedy należy się poważnie zastanowić nad sprowadzeniem do klubu Jadona Sancho lub Timo Wernera.
W zeszłym roku the Reds również zmagali się z problemami na tym etapie sezonu, od końca stycznia do początku marca odnotowali 5 remisów i tylko 2 zwycięstwa w 7 meczach. Potem na 15 meczów Liverpool wygrał 14, a jedyną porażkę odnieśli na Camp Nou z Barceloną. Możliwe, że przerwa zimowa zakłóciła ich rytm. Można się sprzeczać czy przerwa miała bardziej charakter psychologiczny czy mniej. Wydaje się jednak, że przerwa wybiła ich z takiego transu, który pozwalał im wygrywać mecz za meczem. Piłkarze mieli chwilę, żeby przeanalizować co udało im się do tej pory osiągnąć. Największą siłą tego zepołu jest mentalność, więc muszą się oni teraz zresetować i iść dalej.
Teraz Jürgen Klopp i jego sztab z Pepem Lijndersem oraz Peterem Krawietzem na czele, muszą rozwiązać zagadki zanim staną się prawdziwymi problemami. Jeżeli rywale zaczęli radzić sobie z bocznymi obrońcami Liverpoolu lub dośrodkowania Trenta Alexandra-Arnolda nie są już tak dokładne to należy szukać innych miejsc, z których można dostarczać piłkę w groźne rejony. Tutaj brakuje Naby'ego Keity jakiego wyobrażaliśmy sobie podczas ogłaszania transferu. Miał być tym, który zrobi różnicę w momencie kiedy inne metody nie przynoszą rozwiązania. Po porażce z Watfordem Jürgen Klopp przyznał, że nie zamierza złościć się na drużynę, która dała mu tak wiele. Teraz należy przypomnieć co należy robić, żeby wrócić do swojej starej gry. Począwszy od meczu z Bournemouth każdy piłkarz Liverpoolu musi się trochę bardziej wysilić, trochę bardziej skoncentrować, pobiec trochę dalej niż ostatnio i trochę więcej walczyć.
Więcej trofeów oznacza więcej problemów związanych z obserwacją drużyny Kloppa, co może go irytować. A założenie, że "Liverpool przegrywa to" kiedy jest już bliski zwycięstwa to bujda. Są to jednak problemy pierwszego świata wynikające z niesamowitych standardów, które ta grupa ustanowiła.
Zapytany o to czy sama wygrana w lidze byłaby niedosytem, Virgil van Dijk odpowiedział: "Wygranie tylko Premier League? Właśnie tak? To mała rzecz? Wygraliśmy też Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwa Świata. Niektórzy ludzie zawsze będą niezadowoleni. Jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji, bardzo blisko tego co chcemy osiągnąć. Po prostu się tym cieszmy."
Paul Joyce
Komentarze (3)
fajnie, że sztab widzi, że dośrodkowania TAA nie przynoszą już zespołowi wymiernych korzyści i że czas poszukać innych rozwiązań
wygranie Premier League wobec braku innych sukcesów (puchar Anglii już mamy z głowy i ewentualne odpadniecie z Ligi Mistrzów) - przyjmę ze spokojem