Klopp o meczu z Wisienkami
Po tym jak Liverpool przegrał 2 mecze z rzędu, the Reds stanęli dzisiaj znowu pod ścianą, kiedy Callum Wilson dał prowadzenie drużynie Bournemouth. Gospodarzom udało się jednak odwrócić losy meczu jeszcze w pierwszej połowie i w drugiej dowieźć korzystny wynik do końca, z czego bardzo zadowolony był trener Czerwonych.
Oto co do powiedzenia miał po meczu Jürgen Klopp:
O emocjach towarzyszących mu po końcowym gwizdku
- Powiedzmy, że byłem w dobrym nastroju. Jestem w pełni zadowolony z wyniku i występu chłopaków, ponieważ wiedziałem, że pod wieloma względami to może być trudny pojedynek. Sprawę utrudniła też decyzja sędziego przy golu Wilsona. Chcieliśmy walczyć przed meczem i po tym golu musieliśmy dalej walczyć. Nasza gra po stracie gola była wyjątkowa. Nie chcę tego wyolbrzymiać, ale kiedy walczysz o to, żeby wrócić na właściwe tory i dostajesz taką decyzję, tracisz taką bramkę to łatwo się poślizgnąć i znam wiele przykładów takich drużyn w historii futbolu. Dlatego bardzo spodobała mi się reakcja zespołu po stracie bramki.
- Ciężko pracowaliśmy i graliśmy naprawdę super futbol. Napastnicy współpracowali ze sobą, byliśmy dzisiaj jednością. Podobały mi się nasze podania za plecy obrońców, mieliśmy dwie świetne szanse po takich zagraniach. Jedną miał Mo po podaniu Milliego, a drugą chyba miał Trent po zagraniu Oxa. Mieliśmy inne sytuacje i mogliśmy strzelić więcej goli. Dzisiaj nam się to nie udało. W drugiej połowie kontrolowaliśmy sytuację, ale to rywale mieli najlepszą okazję do zdobycia bramki. Millie uratował nam życie wybijając piłkę po strzale Frasera. Myślę, że zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Nie wykorzystaliśmy wszystkich naszych okazji, ale podobała mi się reakcja zespołu na wydarzenia boiskowe, więc po końcowym gwizdku byłem naprawdę szczęśliwy.
O tym, żeby nie dać się ponieść emocjom w związku z potrzebnymi tylko 9 punktami do zdobycia mistrzostwa
- Nie damy się ponieść emocjom. Nie ma nic dobrego w przegrywaniu meczów piłkarskich, ale dzięki temu bardziej doceniasz zwycięstwa. Tak się czuliśmy przez ostatnie 10 dni, kiedy przegrywaliśmy swoje mecze. Dużo bardziej doceniliśmy nasze poprzednie osiągnięcia. Wyobraźcie sobie, że wygraliśmy z Watfordem, wygraliśmy w FA Cup i wygraliśmy z Atletico, na koniec zdobyliśmy te wszystkie trofea i każdy mógłby pomyśleć: "Tak, to są mistrzowie." Jeśli taki scenariusz byłby w ogóle możliwy to czułbym się wtedy naprawdę wyjątkowo. Ale i tak dzisiaj najważniejsze dla nas byłoby zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby wygrać. Po prostu tak jest. Teraz mamy 3 czy 4 dni na przygotowania do kolejnego niezwykle ciężkiego meczu na wspaniałym stadionie przy świetnej publiczności. Myślę, że to był najlepszy doping naszych kibiców na Anfield w sobotę o 12.30 [13.30 czasu polskiego - przyp. red.] odkąd tu pracuję. Teraz zróbmy wszystko, żeby być gotowym na kolejny mecz.
O występie Jamesa Milnera na pozycji lewego obrońcy
- Brak Milliego w tym samym czasie co Hendo jest bardzo niekorzystne, nie tylko ze względu na to co tracisz na boisku. To nie jest ich jedyna praca, wykonują też świetną robotę w szatni. Tym bardziej cieszę się, że Millie miał swój moment w tym meczu. Oczywiście nie lubię kiedy dopuszczamy do takich sytuacji, ale kiedy James wybijał piłkę byłem wniebowzięty. Rozegrał świetny mecz. Obwieścił już chyba całemu światu, że nie lubił pozycji na której przyszło mu grać dwa lata temu, ale czasem oczywiście mu się to podoba. Rozegrał dzisiaj dobry mecz, był ważnym zawodnikiem drużyny i to dla nas najważniejsze.
O tym czy Liverpool robił coś innego niż w poprzednich dwóch sezonach, żeby zachować spójność
- To zabawne, ponieważ nie czuliśmy tej spójności przez ostatnie 2 sezony. Spójność polegała na tym, że przegrywaliśmy mecze co nie było dla nas zbyt miłe. Nie mamy żadnych sekretów w tym względzie: po prostu ciężka praca. To właśnie kocham w tych chłopakach, że zawsze są gotowi do ciężkiej pracy i gry tak jak dziś. Nie mówię tylko o grze piłką, ale także o pojedynkach i tego typu rzeczach. Dobrze graliśmy pressingiem, wszystkie takie rzeczy bardzo nam dziś pomagały. Wielokrotnie mówiliśmy, że chcemy odnosić sukcesy jeśli nadarzy się taka okazja. Nikt nie wie jak to się może skończyć. Jeśli chodzi o nas to nie zawsze jesteśmy w stanie grać nasz najlepszy futbol, ale dawanie z siebie wszystkiego i ciężka walka powinny być możliwe zawsze. To chłopcy robią bardzo często i dlatego udało nam się wygrać taką liczbę meczów. Nie czuliśmy spójności przez ostatnie dwa tygodnie. Musieliśmy po prostu pracować nad rzeczami, które nam nie wychodziły. Dobrym przykładem jest nasza druga bramka i to gdzie była druga linia, gdzie mieliśmy okazję odebrać piłkę, gdzie ją przejęliśmy i jak my mogliśmy rozegrać kontratak, a nie nasz rywal. To była olbrzymia różnica.
Komentarze (0)