Naby Keïta jak nowy nabytek?
Jest pewne powiedzenie, które zazwyczaj latem pojawia się w Liverpoolu, a które może okazać się prawdziwe w przypadku Naby’ego Keïty. To bardzo znane stwierdzenie padające z ust Jürgena Kloppa, które czasem rozjusza kibiców Liverpoolu.
Czy może jednak okazać się trafne w przypadku Naby’ego Keïty?
Pojawiało się ono już pod adresem: Jamesa Milnera, Aleksa Oxlade’a-Chamberlaina i Adama Lallany. Także dało się je usłyszeć w kierunku Rhiana Brestera i Joego Gomeza.
Na różnych etapach ich kariery w Liverpoolu Klopp opisywał każdego piłkarzem, który „jest niczym nowy nabytek”.
Latem 2017 r. Klopp stwierdził:
- James Milner ponownie gra w pomocy. To dla nas jak transfer.
W zeszłym roku boss Liverpoolu powiedział na temat Oxlade’a-Chamberlaina:
- Jeśli Ox pozostanie w zdrowiu, to mamy w składzie nowego piłkarza.
- Podobnie Rhian. To naprawdę wielki talent. Można zatem powiedzieć, że mamy nowego zawodnika.
- Tak samo Joe Gomez jest praktycznie jak nowy zawodnik. Adam Lallana – nowy piłkarz.
Takie stwierdzenia zwykle budzą obawy u kibiców, że zawodnik, na którego transfer liczą, nie zostanie jednak kupiony w trakcie okienka transferowego.
Natomiast czy gdyby Klopp skorzystał ze swojego stwierdzenia w odniesieniu do Naby’ego Keïty, to byłoby ono trafne?
Niewielu jest piłkarzy w składzie Liverpoolu, którzy tak dzielą opinię publiczną.
Dla niektórych jest wielkim talentem. Nie ma sobie równych w zespole w zakresie rozdzierania defensywy rywali, czy to poprzez drybling, czy podania przecinające.
Potrafi przełamywać linie, rozdzielać głęboko ustawioną defensywę i strzelać gole. Zakupiony za 52 mln funtów 25-latek ma przed sobą jasną przyszłość.
Są też jednak też tacy, którzy mają zgoła odmienną opinię na temat jakości jego gry.
Były zawodnik RB Lipsk w trakcie swoich prawie dwóch lat w Liverpoolu zmagał się z nieustannymi kontuzjami.
Pasmo urazów nie pozwoliło mu nabrać rytmu pod okiem menadżera, który tak desperacko chciał go mieć w swoim składzie, że zgodził się na nietypową umowę, którą zawarto rok przed jego przyjściem do klubu.
Wprawdzie nie ma raczej wątpliwości co do umiejętności tego wszechstronnego pomocnika, to jednak odnośnie jego wpływu na grę drużyny przy tak dużej ilości urazów już tak.
Kontuzja w trakcie rozgrzewki przed meczem na początku stycznia zatrzymała jego najlepszą serię w Liverpoolu. Od tego czasu Gwinejczyk nie jest w stanie wygenerować w sobie podobnej mocy.
To już znana sytuacja w jego przypadku.
W trakcie swojej kariery w Liverpoolu miał już kilka takich obiecujących momentów, ale z pewnością w swojej najlepszej dyspozycji był w grudniu.
Gole przeciwko Bournemouth, RB Salzburg i Moterrey w rozgrywanych z rzędu meczach sprawiły, że miał na swoim koncie tyle bramek, co we wszystkich wcześniejszych 44 meczach w czerwonej koszulce.
Ma w sobie wysoką jakość i wręcz naturalne predyspozycje do gry w pomocy, ale nie dało się tego zaobserwować tak często, jak się tego oczekuje.
Skoro jednak Liverpool czeka minimum trzy tygodnie przerwy z uwagi na zawieszenie rozgrywek Premier League, to Keïta będzie miał okazję wyleczyć się ze wszystkich swoich bolączek i problemów, a także w pełni przygotować się na to, co może okazać się historyczną końcówką sezonu. O ile oczywiście będzie można ją rozegrać.
Jak nowy nabytek? Keïta bez kontuzji byłby jedną z najlepszych wieści dla Liverpoolu.
Paul Gorst
Komentarze (5)
Nie pierd**. Tylko Bobby technicznie prezentuje wyższą jakość od Keity. Jak w końcu odpali to będzie nie do zatrzymania.
Od Keity praktycznie każdy prezentuje wyższą jakość. A dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta, bo Keita nie gra i nie będzie grał.
A 5 dobrych meczów w jego wykonaniu w barwach LFC to zdecydowanie za mało.
Ale mam niezłe wspomnienie związane z Keitą - widziałem jego jedyną (chyba) bramkę w LM przeciwko Porto na Anfield ;)
Mimo to nie daje zbyt wiele, o czym pisałem już nie raz