Maradona o LFC i Kloppie
10 lat po wizycie Diego Maradony na Anfield, warto zastanowić się dlaczego argentyński gwiazdor jest tak wielkim fanem Liverpoolu. Wielu z tych, którym dane było oglądać popisy Diego Armando Maradony na żywo uważają go za najbardziej utalentowanego piłkarza w historii.
Nigdy nie udało mu się trafić na Anfield w czasie kariery piłkarskiej, zawitał jednak w Merseyside, aby z trybun obejrzeć mecz Ligi Europy pomiędzy Liverpoolem i Lille 18 marca 2010 roku.
Maradona zajął wtedy miejsce w loży VIP, a przywitany został przez swojego rodaka, Maxiego Rodrígueza, który był wówczas świeżo po dołączeniu do ekipy The Reds. Wtedy nie był jeszcze uprawniony do występów w drużynie, co ciekawe w tej chwili w wieku 39 lat nadal występuje w zespole ze swojego rodzinnego miasta, która paradoksalnie nazywa się Newell's Old Boys.
Maradona i Rodríguez zobaczyli, jak zawodnicy Rafy Beníteza odrabiają straty z pierwszego meczu (bramkę na wagę zwycięstwa strzelił wtedy Eden Hazard) i wygrywają 3:0 dzięki trafieniu Stevena Gerrarda z karnego oraz dwóm golom Fernando Torresa.
Ten mecz odbył się w czasie ostatniego sezonu Beníteza na Anfield, jednak Maradona powiedział, że sympatyzował z The Reds od czasów tamtego wieczoru w Stambule.
Po finale Ligi Mistrzów w 2005 roku człowiek, który swoją kontrowersyjną bramkę zdobytą na Mundialu w meczu przeciwko Anglii sam określił jako 'rękę Boga' powiedział: - Angielski klubu udowodnił, że cuda naprawdę się zdarzają. Od teraz spośród angielskich drużyn będę kibicował Liverpoolowi. Oni pokazali, że piłka nożna jest najpiękniejszym sportem ze wszystkich.
- Kibice Liverpoolu nie dawali mi spać już dzień przed meczem, było ich dziesięciu na każdych trzech kibiców Milanu.
- Pokazali swoje bezgraniczne wsparcie w czasie przerwy, kiedy drużyna przegrywała 0:3, a oni ani na chwilę nie przestali śpiewać.
Lata minęły, a sympatia Maradony do Liverpoolu najwyraźniej nie, ostatnio nazwał on Jürgena Kloppa swoim ulubionym menedżerem piłkarskim.
Maradona jest znany ze swojej ekspresyjności przy linii bocznej boiska, co zostało podkreślone w wyprodukowanym przez Netflix serialu 'Maradona w Meksyku', który opowiada o jego przygodzie z drugoligowym zespołem Dorados.
- Kocham to, co on sobą przekazuje, jest gościem, który zaraża pewnością siebie - powiedział Argentyńczyk o aktualnym szkoleniowcu Liverpoolu.
- Wcześniej w Dortmundzie, a teraz w Premier League. Klopp zawsze chce grać do przodu.
Komentarze (3)
To się nazywa upadek człowieka.
Mialem,z racji wieku,okazje sledzic jego cala kariere i nie ma co dyskutowac o jego klasie sportowej ale tego cyrku po bramce z Anglia nigdy mu nie zapomnialem.
i nie chodzi o sam fakt strzelenia tego gola reka i nie przyznania sie do tego na boisku bo tak postepuje niestety(zapominajac o fair-play) 99,999 % graczy lecz o te gadki o "rece boga" itd i poczatkowe zapieranie sie,ze to byl gol zdobyty nieprawidlowo.
Zeby jeszcze po spoptkaniu przeprosil i przyznal sie do popelnionego czynu argumentujac np checia zemsty na "Brytolach" za Falklandy/Malwiny to pal licho! ale nie,on wymyslli sobie ta cala wyzej wymieniona bajke i powtarzal przez lata.
Obrzydlistwo! a jak wielokrotnie juz pisalem mnie boiskowi oszusci napawaja wlasnie obrzydzeniem i sa u mnie na "czarnej liscie"; z nazwisk podam tak z brzegu Henry i Sterling.