Heskey o wpływie Houlliera
Były napastnik Liverpoolu, Emile Heskey ujawnił jak Gerard Houllier zmienił jego grę oraz który duet miał zakaz gry razem podczas treningu. Były reprezentant Anglii dołączył do Liverpoolu w roku 2000 z Leicester City. Heskey strzelił 60 goli w 223 meczach dla klubu.
Był częścią zespołu Houlliera, który zdobył trzy trofea w 2001 r. i wyjaśnił jak Francuz pomógł uporządkować jego grę.
- Moje relacje z Houllierem były wspaniałe i gdy ludzie pytają mnie kto jest najlepszym menadżerem, z którym pracowałem, odpowiadam, że on lub Martin O'Neill – powiedział Heskey dla 888sport.
- Martin dał mi pierwszą szansę i upewnił się, że gram bez strachu i pozwolił mi robić to co kocham i to co potrafię.
- Gerard Houllier to nieco uporządkował. W tym sensie był niesamowity.
- Prawdopodobnie wyprzedzał swoje czasy, ponieważ to co on robił wtedy, dziś robią wszyscy. Jeśli chodzi o odżywianie się i dietę, robił to lata temu i zachęcał nas do tego, lecz nie byliśmy mentalnie „tam” wtedy.
- Znam kilku starszych graczy, którzy tam wtedy byli i rozpoznają teraz rzeczy, które on chciał nam wpoić, ale my nie chcieliśmy nic zmieniać.
- Wyprzedzał nieco swoje czasy i gdyby był tam teraz, zobaczyłby więcej wyników, niż te które osiągnął. Wylał fundamenty, ponieważ zdecydowaną większość składu, który objął wyniósł na wyższy poziom.
42-latek ujawnił również, że Patrick Berger i Vladimir Smicer mieli zakaz gry razem w czasie treningu, ponieważ jako duet byli za dobrzy.
- Paddy Berger trenował niesamowicie i gdy pozwoliłeś grać mu z Vladimirem Smicerem, mówiliśmy każdemu, kto wybierał zespoły „Nie dajcie grać im razem”. Wiecie jak to jest, gdy wydaje się, że dwie osoby mają połączone mózgi i wszystko idzie płynnie? Tak było z nimi.
- John Arne Riise cały czas z tego żartował. O stary!
Haskey na pytanie o to, czyj transfer najbardziej go zaskoczył, odpowiedział:
- Najbardziej zaskakującym transferem był Jari Litmanen.
- Co za gracz. Oglądałem go w Ajaxie i Barcelonie. Wtedy nagle z nim grasz i trenujesz. To było niesamowite.
Komentarze (0)