Karius chce zostać i walczyć o miejsce w składzie
Loris Karius powiedział, że nie czuje presji w kwestii zmiany klubu w najbliższym okienku transferowym. Niemiec jest gotowy walczyć z Alissonem o miejsce w składzie w następnym sezonie.
Bramkarz The Reds wrócił w zeszłym miesiącu do klubu po tym jak rozwiązał umowę z Besiktasem, gdzie przez prawie dwa lata przebywał na wypożyczeniu. Karius po raz ostatni wystąpił w oficjalnym spotkaniu Liverpoolu w pamiętnym finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt w Kijowie, który zakończył się porażką The Reds 3:1.
Następnie klub sprowadził Alissona, który z miejsca stał się niekwestionowanym numerem jeden w bramce Liverpoolu, a jego zmiennikiem jest obecnie Adrián. Bramkarzem numer trzy w zespole jest z kolei wychowanek klubu, Caoimhin Kelleher.
Karius, który wciąż ma dwa lata kontaktu w Liverpoolu wie, że odejście z klubu może dać mu możliwość regularnej gry, ale jest również pewny, że jeśli zostanie na Anfield to dostanie szansę na boisku.
- Jeśli rzeczywiści zmienię klub to na taki, w którym będę grał. Nie ma sensu mówić, że odejdę z Liverpoolu do gorszego klubu, aby być tam tylko numerem dwa. Nie jestem pod żadną presję i nie muszę nic zmieniać.
- Muszę dać z siebie wszystko na treningach w Liverpoolu. Jako drugi bramkarz w Anglii wiesz, że dostaniesz swoje szanse.
- Jestem obecnie w najlepszym klubie na świecie, który walczy o najważniejsze trofea, a treningi są na najwyższym poziomie. Jestem przekonany, że znajduję się na dobrej pozycji w Liverpoolu. Mam tam świetne warunki.
- Chcę być zdrowy i cieszyć się grą na najwyższym poziomie tak długo jak to możliwe. Oczywiście jako piłkarz chcę zdobyć kilka trofeów i grać najlepiej jak potrafię.
- Tak samo jest w Liverpoolu, gdzie muszę walczyć o miejsce w składzie. Jestem tam po to, aby grać i pomagać zespołowi. Dam z siebie wszystko bez względu na to czy jako numer jeden czy dwa.
Karius przyznał również, że będzie starał się wygryźć ze składu Alissona, który jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie.
- W tej chwili prawdopodobnie nie ma jednego bramkarza, który wybija się ponad resztę, tak jak robił to kilka lat temu Manuel Neuer - dodał Karius.
- Neuer gra bardzo dobrze, a Marc-Andre ter Stegen również świetnie sobie radzi. Jest również Jan Oblak w Atletico Madryt. Alisson wykonał w zeszłym roku fantastyczną pracę i zdobył najważniejsze trofeum. Trudno jest wskazać najlepszego z nich.
Komentarze (31)
Sportowo i tak już widać że nic wielkiego nie osiągnie, stara się więc zadbać o swoje interesy.
Najlepiej dla niego byłoby chyba wrócić do Niemiec, żeby się odbudować na starych śmieciach i pograć jeszcze na najwyższym ligowym poziomie
Może niech się zajmie hodowlą jedwabników K.... .... . .... ............ MAĆ!
A tak już całkiem na poważnie, to najlepszym rozwiązaniem zarówno dla Niego, jak i dla Liverpoolu byłoby, jakby w trakcie najbliższego letniego okienka transferowego pożegnali się hmm... aczkolwiek jeżeli jednak z jakiegoś powodu mielibyśmy mega ogromnego pecha i niestety nie udałoby nam się pożegnać z Kariusem, to chyba w pierwszej kolejności Karius przede wszystkim powinien zająć się walką o miejsce nr 2 w bramce Liverpoolu, a nie uciekać do świata fantazji pt. "walka z Alissonem o miejsce nr 1 w bramce Liverpoolu"
Sam co do Kariusa życzę mu powodzenia i współczuje mu tym bardziej, że trochę bronię i wiem, co musiał czuć wtedy i pewnie do tej pory gdzieś to w nim siedzi, ale wątpię żeby dostał szanse u nas
Po pierwsze, to nikt z kibiców Liverpoolu nie zapomniał o znaczeniu słów YNWA i pewnie gdyby to była tylko i wyłącznie kwestia samych popełnionych błędów, to podejrzewam, że 99,9% przeciwników Kariusa dalej wspieraliby Go (chociaż kto to wie... być może jednak jestem w błędzie i się mylę, szczególnie jeżeli popatrzy się na aktualną sytuację z Adrianem, który co prawda zawalił nam dwa ważne mecze, w szczególności bardzo ważny mecz z Atletico w LM, ale wcześniej zrobił 200% więcej, niż faktycznie od Niego wymagano i szczerze godnie zastąpił Alissona, przy okazji dokładając też kilka ważnych cegiełek do zdobycia Superpucharu Europy w Stambule), ale jeżeli gość najpierw popełnia błąd za błędem, a później jeszcze zachowuje się jak jakiś nadęty bufon, zachowuje się tak, jakby wygrał 10 razy ligę mistrzów i jakby co najmniej tyle samo razy zdobył złotą piłkę, no to no kurde są przecież jakieś granice wyrozumiałości i tolerancji...
Po drugie, co wcześniej miał? że niby miał dobry okres w naszej bramce? może i nie popełniał aż takich koszmarnych baboli jak podczas finału LM w Kijowie, ale i tak całkiem sporo błędów popełniał i gdyby nie to, że w ataku mamy Salaha, Mane i Firmino, to pewnie byłoby o wiele wiele głośniej na ten temat, tym bardziej że nie mielibyśmy +3 pkt i +3 pkt itd itp, tylko mielibyśmy +0 pkt i +1 pkt itd itp i pewnie tułalibyśmy się w tabeli gdzieś w okolicach miejsc pomiędzy 5 a 10
Pozdrawiam ;)