Wywiad z bossem przed derbami
Jürgen Klopp przyznał, że przed niedzielnymi derbami z Evertonem Melwood wręcz buzuje z podniecenia i intensywności. Meczem z The Blues Liverpool wznowi swój sezon Premier League po przeszło trzymiesięcznej przerwie spowodowanej pandemią COVID-19.
Wygrana byłaby kolejnym ważnym krokiem w kierunku upragnionego tytułu mistrzowskiego dla The Reds, a Klopp uważa, że jego zespół jest już gotowy na ten gorący okres, w którym rozegra dziewięć spotkań w pięć tygodni.
Przed spotkaniem na Goodison Park Klopp udzielił wywiadu oficjalnej stronie internetowej klubu, w którym opowiedział o kondycji drużyny, atmosferze w Melwood, rotowaniu składem, a także o tym, czego spodziewa się po zespole Carlo Ancelottiego...
Jürgen, czy wśród zawodników da się wyczuć podekscytowanie związane z niedzielnym restartem ligi?
Tak, to czuć. Wszędzie towarzyszy im intensywność. Wszystko zaczęło się wraz z środowym pierwszym gwizdkiem, dobrze było zobaczyć powrót na boisko, że zawodnicy mogą znowu grać, że wciąż mierzą się z tymi samymi problemami. W środę widać było podekscytowanie związane z meczami, w których można było zobaczyć wszystko, łącznie z dziwnymi decyzjami sędziów i nieprzyjemnymi kontuzjami. Jesteśmy gotowi do gry, ale musimy być też gotowi, żeby zmierzyć się z problemami, które z pewnością przyjdą. Tak było zawsze, to nic nowego. Na każdy mecz ma się plan, który trzeba próbować przeforsować, a kiedy to się nie udaje, trzeba dostosować się do innego. To będzie ekscytujące.
Przed przerwaniem rozgrywek, Everton zdobył jeden punkt w ostatnich trzech spotkaniach - czy w czasie przygotowań braliście tę formę przeciwnika pod uwagę?
Nie. Słuchaj, analizując Everton w tej chwili trzeba spoglądać również na Napoli i inne zespoły, które prowadził Carlo Ancelotti, ponieważ on wymaga od swoich ekip konkretnego stylu gry i potrafi go wyegzekwować. Spodziewamy się, że oni będą chcieli grać piłką, na tyle na ile im pozwolimy. Musimy szukać pojedynków i je wygrywać, znajdować przestrzenie i je wykorzystywać i tak dalej. Musimy grać swoje, być w stu procentach zdyscyplinowani, cieszyć się grą, musimy być głodni wygranej przed, w trakcie i po meczu. To wszystko, czego potrzebujemy.
Chłopaki zobaczą nagrania Evertonu sprzed przerwy, jednak nie jesteśmy tego do końca pewni - w ich przypadku sytuacja jest taka jak u nas, w cztery tygodnie nie zmieni się tego, co było dobre wcześniej. Chcemy po prostu grać na jak najwyższym poziomie, wydaje mi się, że zaczęliśmy swoje treningi w tym samym czasie, co Everton, więc na przygotowania mieliśmy tyle samo. Żeby zawodnicy byli gotowi, musieliśmy przeprowadzić dużo ćwiczeń fizycznych, były też rzeczy taktyczne, ale to nie jest tak, że już skończyliśmy przygotowania, bo 9, 10 czy 11 tygodni to dłuższa przerwa, niż zwykle mieliśmy latem, więc pewne rzeczy się traci. Niedużo, ale jednak się traci, a trzeba pamiętać o tym, co robi się na boisku. Przed niedzielą mamy więc trochę rzeczy do przepracowania, w czasie kolejnych trzech sesji, jednak tak jak mówiłem jesteśmy podekscytowani i postaramy dać z siebie wszystko.
Goodison Park będzie zupełnie innym obiektem niż zazwyczaj, chociażby ze względu na brak kibiców. W jaki sposób to inne środowisko wpłynie na mecz?
To się okaże. Gdyby to zmierzyć i porównać z sytuacją idealną, taką, jaka byłaby w normalnych okolicznościach, wtedy można pomyśleć: 'Ok, to jest inne i to jest inne', ale to już wiemy. Od trzech tygodni zawodnicy wykonują ćwiczenia przygotowujące, a kiedy nie jest się na boisku, można przygotowywać się tylko na obiekcie treningowym. Nie dostaliśmy jeszcze zgody na korzystanie z szatni, to prawdopodobnie będzie możliwe od soboty, jednak w inny sposób niż zazwyczaj, mimo to będziemy mogli przebierać się w środku, w domu. W niedzielę zatem wiele spraw będzie wyglądało inaczej, jednak przygotowując się staramy się sprawić, żeby wszystko było jak najbardziej skomplikowane, żeby w czasie dnia meczowego nic nas nie zaskoczyło. Cieszymy się z tego, że będziemy mogli korzystać z szatni, że będziemy mogli grać, resztę przyjmujemy taką, jaka będzie.
Do końca sezonu dozwolone będzie dokonywanie pięciu zmian w czasie meczu. Czy to potencjalnie daje większą szansę na występ młodym zawodnikom niż wcześniej?
Na znalezienie się w kadrze meczowej, na pewno. Czy na wejście na boisko - zobaczymy. To będzie zależało od poziomu ich gry. Przez ostatnie cztery tygodnie nasi młodzi piłkarze wyglądali naprawdę znakomicie. Nie ma to związku z poszerzeniem kadr meczowych i możliwością dokonywania większej ilości zmian. Na początku słyszałem, że kluby z dołu tabeli twierdzą, że to będzie dawało przewagę większym ekipom. Jeśli spojrzy się na City z ostatniego meczu i na to, kto wszedł na boisko, można pomyśleć: 'Wow, mogą wprowadzić pięciu świeżych zawodników, a na ławce wciąż jest Leroy Sane'. To nie jest złe. Jednak koniec końców nie chodzi o to, ale o fakt, że możemy dać zawodnikom choć trochę odpoczynku w czasie, w którym z pewnością będzie im go brakowało.
Mieliśmy czas wolny, ale teraz ruszamy pełną parą. To było widać w środę, kontuzje w tym meczu i po stronie Arsenalu, i po stronie Manchesteru City nie miały związku z intensywnością. Takie sytuacje będą się zdarzały, a intensywność będzie tylko rosnąć. W pierwszym meczu każdy stara się jak najszybciej przyzwyczaić do gry i to wykorzystać. W naszym przypadku jest trochę inaczej, bo gramy w niedzielę, potem w środę, a potem mamy osiem dni przerwy, jest jak jest - jednak później czeka nas bardzo intensywny okres. Potrzebujemy tych pięciu zmian. Mam nadzieję, że przynajmniej do końca tego sezonu ta zasada się utrzyma.
Czy uważasz, że drużyna skorzystała z możliwości grania na Anfield bez kibiców w ciągu ostatnich tygodni?
Tak myślę, dlatego właśnie to robiliśmy, ale to się jeszcze okaże. Anfield to wspaniałe miejsce, bardzo cieszyliśmy się z możliwości rozegrania tu dwóch sparingów i odbycia pełnej sesji treningowej. Musieliśmy przyzwyczaić się do okoliczności, zobaczyć nasz własny obiekt, jak będzie wyglądał, kiedy będziemy tu grać. Musieliśmy zobaczyć szatnie, jakie one będą, bo wszystko będzie inne. Rozgrzewamy się w pokoju prasowym, nasza mała kanciapa jest w tej chwili naszą szatnią, zmieniło się dosłownie wszystko, musieliśmy to po prostu zobaczyć. Nie powinniśmy dotrzeć tu na mecz i wejść na obiekt jak turyści i powiedzieć: 'To ciekawe, dobre rozwiązanie, złe rozwiązanie'. Dlatego właśnie to zrobiliśmy. Tak, na pewno z tego skorzystaliśmy.
Murawa jest w świetnym stanie, wow! Kiedy trenowaliśmy tu w zeszłym tygodniu padał ulewny deszcz, po 10 minutach całe boisko było zalane, ale dzięki Bogu padało tylko przez 40 minut. Jednak 10 minut po tym, jak przestało padać murawa wyglądała tak, jakby w ogóle nie było deszczu, to niesamowite. To dobrze. Wszystko jest w porządku, naprawdę nie mamy na co narzekać. Od pierwszego dnia lockdownu chcieliśmy tu wrócić, jednak w stu procentach szanowaliśmy to, że nie możemy. Teraz jest to możliwe i musimy zachowywać się normalnie. Musimy normalnie grać w piłkę, oczywiście bez kibiców. To ogromna różnica, ale nie może to być naszą wymówką. Chcemy osiągać tyle sukcesów, ile to możliwe, a to oznacza, że chcemy wygrać z Evertonem. To byłoby trudne już przed kwarantanną, po niej również nie będzie to łatwe zadanie, to po prostu nie jest proste spotkanie, ale damy z siebie wszystko, żeby je wygrać.
Komentarze (0)