Brytyjskie media po derbowym remisie
Liverpool będzie musiał poczekać nieco dłużej na mistrzostwo Premier League po bezbramkowym remisie z Evertonem.
Drużyna Jürgena Kloppa była bliska porażki po kilku sytuacjach gospodarzy w drugiej części spotkania.
Wynik ten oznacza, że do zdobycia mistrzostwa w środę na Anfield, Czerwoni potrzebują remisu lub porażki Manchesteru City w dzisiejszym meczu z Burnley.
Oto jak brytyjskie media zareagowały na wynik derbów.
Nieuchronny rezultat odroczony
Phil McNulty, BBC Sport
Liverpool liczył, że zwycięstwem na Goodison Park da sobie szansę na zdobycie mistrzostwa w środowym meczu na Anfield - jednak po 106 dniach przerwy od piłki, jest być może zrozumiałem, że dominująca w tym sezonie drużyna Czerwonych nie była w najlepszej dyspozycji.
Mohamed Salah nie był gotowy do wejścia na boisko, zabrakło też kontuzjowanego Andy'ego Robertsona. Ich brak był widoczny, a Liverpool pomimo posiadania piłki nie miał zbyt wielu okazji by poważnie przetestować Pickforda.
Naby Keïta był pełen energii do momentu zejścia z boiska, a Jürgen Klopp musi się teraz martwić kondycją Jamesa Milnera, który doznał urazu mięśniowego. Joël Matip również był zmuszony do opuszczenia boiska, ale w tym przypadku idealnym zastępcą jest Joe Gomez.
Najlepszym graczem Liverpoolu był Alisson, który świetnie spisywał się w kluczowych momentach pod koniec spotkania.
Ten punkt - Liverpool z pewnością nie zasłużył na więcej - znaczy, że szampan może chłodzić się nieco dłużej, ale to tylko kwestia czasu, a nawet dni. The Reds wkrótce będą w szczytowej dyspozycji i postawią kropkę nad "i" by zdobyć długo wyczekiwane mistrzostwo.
Widoczny brak Mohameda Salaha
Ian Ladyman, Daily Mail
Liverpool był lepszą drużyną przez większość meczu. Nie byli w najlepszej dyspozycji i nie stworzyli dobrych okazji. Najlepsza interwencja Jordana Pickforda miała miejsce w doliczonym czasie gry, po rzucie wolnym Fabinho.
Pomimo tego, Liverpool był wyraźnie przeważającą stroną co sprawiło, że zryw Evertonu w końcówce był jeszcze bardziej zaskakujący.
Mohamed Salah przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych po kontuzji. Z pewnością zabrakło go na boisku. Takumi Minamino poradził sobie dobrze, ale zszedł z boiska w przerwie.
Bez Salaha w ataku Liverpoolu wrzało, ale nie zdołał się zagotować. Najlepsi zawodnicy w tym meczu to chyba trio pomocników - Jordan Henderson, Naby Keïta i Fabinho.
Normalność wśród niepewności
Melissa Reddy The Independent
Oczekiwanie było tak okropnie długie i tak wyczerpujące emocjonalnie w najcięższych okresach, że wpłynęło na Jürgena Kloppa fizycznie. Jednak nie był to powrót Liverpoolu, który sobie rysowali w głowach przez 103 dni przerwy.
Przybyli na Goodison Park w nastroju "zacznijmy tam gdzie skończyliśmy i wygrajmy ligę". Do tego stopnia, że Sadio Mané wbiegł na połowę Evertonu przy pierwszym gwizdu, zapominając że ten sygnalizuje symboliczne uklęknięcie z wyrazami wsparcia dla Black Lives Matter.
Everton sprawił jednak, że historyczny sukces jeszcze poczeka.
Pomimo wielu zmian - trybun pokrytych flagami zamiast fanów, testów temperatury, taktycznych przerw ukrytych pod przerwami na wodę, pięciu zmian, i tak dalej - niektóre rzeczy pozostały takie same.
Siedem z ostatnich ośmiu meczów derbowych na tym stadionie zakończyły się remisem, a niedzielna odsłona była bezbramkowa. Brak zgiełku Goodison Park był korzystny dla Liverpoolu, ale pomimo dominacji przez większość meczu, brakowało im czegoś, co przechyli szalę na korzyść The Reds.
Błyszczący Naby Keïta
Neil Jones, Goal
Świat się zmienił, ale niektóre rzeczy nie. Trzeci sezonu z rzędu derby na Goodison kończą się bezbramkowym remisem. Everton 0:0 Liverpool.
Po 106 dniach, Premier League wraca na Merseyside. Bez fajerwerków, co najwyżej z lekkimi wibracjami. "Nowa normalność"? Oby nie, co?
Goście dominowali w posiadaniu przez większość meczu, nie wykorzystali okazji Joëla Matipa i Roberto Firmino z pierwszej połowie. Będą mieli dług wdzięczności do Alissona Beckera i zmiennika Joe Gomeza, którzy po przerwie uratowali Czerwonym dziesięcioletnią serię bez porażki w tych spotkaniach.
Interwencje Alissona przy strzałach Dominika Calverta-Lewina i Richarlisona były kluczowe. Klasy światowej, według Kloppa. Podobnie było z lekkim blokiem Gomeza przy strzale Toma Daviesa, który trafił w słupek.
Przynajmniej Naby Keïta dał jakąś nadzieję. Gwinejczyk wygrał rywalizację z Wijnaldumem i Oxladem-Chamberlainem. Przez 65 minut był bardzo ożywiony.
Dawał z siebie wszystko, próbował stwarzać okazje i świetnie radził sobie z pressingiem w środku pola. Po tym jak w jego miejsce wszedł Wijnaldum, energia Liverpoolu zdawała się zniknąć razem z nim.
Komentarze (0)