Rozmowa z Joem Gomezem
Joe Gomez wierzy, że głód i stałe pragnienie stawania się coraz lepszymi sprawia, że drużyna wciąż czuje, że jest „daleko” od osiągnięcia swoich głównych celów.
The Reds potrzebują pięciu punktów, by zapewnić sobie pierwszy w historii triumf w Premier League. Zwycięstwo w meczu z Crystal Palace byłoby dużym krokiem w tym kierunku.
Pomimo zbliżającej się okazji do zapisania się w historii Gomez zwraca uwagę na naturę składu Jürgena Kloppa i zapewnia, że skupiają się na tym, co jest tu i teraz.
Numer 12 stwierdził:
- Mam nadzieję, że kiedy już tam dotrzemy, to naturalnie jako grupa podejmiemy się refleksji i że będzie czas na zerknięcie w przeszłość i docenienie tego osiągnięcia. Nie wydaje mi się, by już którykolwiek z nas poświęcił czas na myślenie o tym w ten sposób.
- Uważam, że każdy jest bardzo zmotywowany na dokończeniu tej pracy. Uważam, że takie podejście pozwoliło nam dojść tak daleko i pomogło nam z czasem powiększać tę przewagę, kiedy nie była ona jeszcze aż tak znaczna.
Poniżej więcej wypowiedzi, których Gomez udzielił dziennikarzom Liverpoolfc.com:
Czy uważasz, że w meczu z Crystal Palace będzie nieco łatwiej z uwagi na fakt, że po spotkaniu z Evertonem wiecie już, co oznacza gra za zamkniętymi drzwiami i być może należy nastawić się do spotkania w inny sposób, a nie oczekiwać w niektórych momentach na bodźce z trybun?
Tak, można tak powiedzieć. Jest to zapoznanie się z realiami i będziemy na Anfield. Mieliśmy trochę więcej możliwości zapoznania się z tym otoczeniem, ponieważ boss zorganizował nam mecze wewnętrzne na stadionie. Dzięki temu trochę bardziej rozumiemy już procedury, które tam obowiązują. To pomoże, tak samo pomoże nam już ten pierwszy rozegrany mecz. To nadal będzie trudne spotkanie, ale koniec końców sytuacja jest podobna dla obu drużyn, więc jest to coś, do czego musimy się po prostu dostosować. Jednak świetnie będzie wrócić tam i ponownie zagrać.
Właśnie mija pięć lat Twojej obecności w klubie i w pewnym sensie zatoczyłeś koło grając na lewej stronie obrony w meczu z Evertonem. Jak oceniasz to doświadczenie powrotu na pozycję, na której wszystko się zaczęło?
Było naprawdę dziwnie. Oczywiście, nikt się tego nie spodziewał, a ja nie jestem Robbo [śmiech], ale to czasami nieodłączny element gry. Musisz zrealizować swoją część i dać z siebie wszystko, żeby drużyna mogła osiągnąć założony rezultat. Robbo to nasz główny człowiek na tej pozycji, ale ja nauczyłem się adaptować w pewien sposób. Zazwyczaj gram na środku obrony i to bliżej prawej strony, ale dobrze było dowieźć wynik. Niestety, nie udało się zdobyć trzech punktów, ale ostatecznie i tak jesteśmy krok bliżej.
Palace radzi sobie dobrze. Mają na koncie cztery zwycięstwa z rzędu. Jak bardzo są niebezpieczni? Grają raczej defensywnie, ale jest w ich składzie kilku groźnych zawodników jak Wilfried Zaha i Christian Benteke…
Owszem. Moim zdaniem kilku utalentowanych piłkarzy z ich składu to jedni z najlepszych w Premier League. Jeśli chodzi o zagrożenie, to oczywiście Zaha w sytuacjach jeden na jednego i Christian Benteke, którego znamy i wiemy, jak dobrze gra w powietrzu i jak jest silny. Na pewno będzie to zatem trudny mecz, a ich forma to potwierdza. Nie spodziewamy się, że będzie inaczej. Taka jest specyfika Premier League. Jednak to od nas zależy zagranie swojej piłki i mam nadzieję, będziemy mogli budować na doświadczeniach z poprzedniego spotkania.
Obecnie mówi się głównie o walce o mistrzostwo. Jak to wygląda z Twojej perspektywy jako zawodnika? Zbliżasz się do mety i masz okazję osiągnąć coś, czego od trzydziestu lat nie był w stanie osiągnąć żaden piłkarz Liverpoolu.
Oczywiście są momenty, kiedy siadasz i zdajesz sobie sprawę, że jesteś blisko, ale moim zdaniem jako grupa i drużyna wciąż czujemy, że jesteśmy jeszcze daleko od tego. Ostatnie dni pokazały, że nie przyjdzie to łatwo i będziemy musieli pokonać wiele przeszkód. Crystal Palace przy swojej formie nie położy się przed nami na plecach. Musimy koncentrować się na tym, co jest tu i teraz. Jasne, w głowie jest ten najważniejszy cel, który nas motywuje, ale nie możemy pozwolić mu obniżać naszej koncentracji na tym, co jest dziś i na kolejnym meczu. A jeśli nie zdobędziemy trzech punktów, to rozmyślanie o tym, kiedy możemy wygrać mistrzostwo, nie ma znaczenia. Na tym skupiamy uwagę i o tym myśli cała drużyna. Gdzieś z tyłu głowy mamy ten cel, ale kiedy wchodzimy na murawę, uwaga w pełni nakierowana jest na mecz.
Komentarze (0)