Robertson po meczu z Aston Villą
Andy Robertson czuje się dobrze i jest gotowy na kolejny pojedynek, gdy już we środę napięty terminarz zmusi Liverpool do wyjazdu na mecz z Brighton and Hove Albion.
Lewy obrońca został kopnięty pod koniec niedzielnej wiktorii 2-0 nad Aston Villą na Anfield, ale w rozmowie od razu po meczu stwierdził, że będzie gotowy na wyjazd na Amex Stadium.
- Wszystko w porządku – Robertson odpowiedział Liverpoolfc.com na pytanie o stan zdrowia przed spotkaniem z drużyną Grahama Pottera.
- Miałem trochę stłuczoną łydkę po starciu z Grealishem 20 minut przed końcem, nogi się splątały. Będziemy gotowi, to jest szalony okres, a my musimy być wypoczęci, tak bardzo, jak to tylko możliwe.
- Oczywiście, po 13 tygodniach przerwy mamy teraz 3 tygodnie pełne meczów i właśnie po to jest szeroki skład. Zrobiliśmy dziś cztery zmiany i każda z nich miała ogromny wpływ, dokonaliśmy również trzech zmian w wyjściowej jedenastce, więc czekamy i zobaczymy co menedżer zrobi we środę.
- Będę gotowy i liczę na to, że mnie wybierze i mam nadzieję, że znowu zagramy dobrze.
Robertson wypowiedział się również na temat satysfakcji ze zwycięstwa po zeszłotygodniowej porażce z Manchesterem City, chęci the Reds, by wygrać oraz Alissona Beckera, który zaliczył kilka dobrych interwencji przeciwko Aston Villi i zachował czyste konto.
Andy, zdobycie trzech punktów po frustrującej wizycie na Etihad Stadium, to musi być przyjemne uczucie, prawda?
Spójrz, czwartkowy mecz był frustrujący. Nie byliśmy zadowoleni z pewnych obszarów naszej gry. To było dziwne. Myślę, że jeśli weźmiemy pięć czy sześć ostatnich meczów przeciwko City, to w tym mieliśmy najwięcej wykreowanych okazji i w pierwszych dwudziestu pięciu minutach mogliśmy spokojnie prowadzić 2-0. Oczywiście, graliśmy przeciwko zespołowi, który nie miał nic do stracenia, wyszli i wykorzystali swoje okazje, a my nie. W niektórych obszarach powinniśmy zachować się nieco lepiej, oczywiście, że mogliśmy, ale ważne było, żeby nie przesadzić z reakcją. Jesteśmy mistrzami dzięki sobie samym, a ten mecz sprawił, że mieliśmy 20 punktów przewagi nad tym zespołem, a to pokazuje, jak dobrze sobie radziliśmy w tym sezonie.
Każdy z nas może mieć gorszy dzień i tak, nie podobało nam się to, ale zdołaliśmy odbić się dzisiaj. Może nie był to najlepszy występ w pierwszej połowie, ale graliśmy przeciwko zespołowi, który walczy o utrzymanie, a ja wiem jak to jest. Kiedy to robisz, musisz mierzyć się z ich uporem i dążeniami i zrobiliśmy to, ale zajęło to trochę czasu, żeby dojrzeć jakąś jakość w tym meczu. Ale kiedy to już się stało, my to robiliśmy i udało nam się to wykorzystać. Wykorzystaliśmy nasze sytuacje i wynik 2-0 jest moim zdaniem sprawiedliwy.
Zespół Liverpoolu chwalony jest za styl, ale musieliście wykazać się wytrwałością i determinacją, by znaleźć drogę do zwycięstwa, gdy mecz, być może, nie układał się po waszej myśli
Właśnie dlatego jesteśmy mistrzami. Gdy czasem jest ciężko, wgłębiamy się bardziej i niektóre zespoły mogły myśleć „OK, to nie jest nasz dzień” w pierwszej połowie. Nie sądzę, że graliśmy źle, ustawili dobry blok defensywny, sami miele kilka okazji, niektóre zespoły wymiękają przy tym – nie my. Potrafiliśmy błysnąć, potrafiliśmy utrzymać nerwy na wodzy, a wtedy Naby niesamowicie podał do Sadio i zdobyliśmy bramkę. Gdy zrobiło się 1-0, w naszej grze pojawiło się więcej jakości i dlatego oni mieli mniej okazji, a my nieco więcej. Na szczęście Curt załatwił nam trzy punkty.
Na koniec, menadżer kilka tygodni temu po derbach Merseyside powiedział, że powinniśmy pamiętać o wkładzie Alissona. Kilkukrotnie fantastycznie interweniował i zapewnił wam piętnaste czyste konto w tym sezonie
Nie zapominamy o jego wkładzie, jest zdecydowanie najlepszym bramkarzem na świecie. Nawet jeśli nie ma za dużo pracy, zawsze stoi na posterunku gdy piłka jest blisko i robi swoje. Czasem ludzie, którzy przychodzą i oglądają, być może zapominają o tych rzeczach i myślą, że to oczywiste – my wiemy jak jest. Jest fantastycznym bramkarzem, jest fantastycznym człowiekiem i zaliczył dziś kilka ważnych interwencji. Po to tu jest i za to mu płacą, ale kiedy to robi, wszyscy czujemy się pewnie.
Komentarze (0)