Wywiad z Neco Williamsem
Neco Williams uczy się na treningach od Trenta Alexandra-Arnolda, by w pozostałych do końca sezonu spotkaniach spędzić więcej minut na boiskach Premier League.
Po debiucie ligowym w meczu z Crystal Palace nastolatek zagrał później jeszcze w spotkaniu na szczycie z Manchesterem City oraz z Aston Villą.
Jego poprzednik z klubowej akademii, Trent Alexander-Arnold, stał się oczywiście pewnym punktem na prawej obronie pierwszego zespołu i jest zgodnie określany jednym z najlepszych na świecie na swojej pozycji.
I choć Williams zdaje sobie sprawę z wyzwania, jakim będzie dla niego walka o miejsce w składzie z zawodnikiem grającym z numerem 66, to wciąż stara się podpatrzeć od niego jak najwięcej podczas codziennych sesji w Melwood.
- Zdecydowanie - na treningach i gdy gram, obserwuję go, biorę od niego pewne rzeczy i dodaję je do swojej gry - mówił w rozmowie z liverpoolfc.com Neco Williams.
- Nie odpuszczam na treningach. Ja naciskam na niego, on na mnie i taka mała walka jest miła, ponieważ ciągle staram się walczyć o skład, podobnie jak pozostali chłopcy. Tak więc nic nie przeszkadza nam w tym, żeby starać się dobrze zaprezentować i ciężko pracować na treningach o miejsce w składzie.
- Muszę po prostu wciąż robić to, co robię na treningach, czyli ciągle się rozwijać, ciężko pracować, wierzyć w siebie i zbierać kolejne minuty gry - mówił Williams o swoich celach na przyszłość.
- Jeśli będę tak robił, wtedy boss z pewnością da mi jakieś szanse na grę. Chcę pokazać wszystkim, co potrafię i na co mnie stać.
Przed środowym wyjazdem Liverpoolu do Brighton udało nam się porozmawiać z Neco Williamsem w Melwood.
Oto zapis tej rozmowy...
Na początek Neco porozmawiajmy o twoich przemyśleniach odnośnie minionego tygodnia. Jakie to uczucie być członkiem zespołu wygrywającego Premier League w wieku 19 lat?
To niewiarygodne, szczególnie dla nas, młodych - mnie, Curtisa, czy Harveya - samo bycie obok chłopaków, a później oczywiście zdobycie tytułu mistrzowskiego to dla nas niewiarygodna chwila. Każdego dnia po prostu cieszymy się tym, atmosfera w Melwood była od tamtego czasu wręcz niesamowita. Nie możemy się doczekać, by zakończyć ten sezon, zobaczymy, jak wiele punktów uda nam się uzbierać.
Napięty terminarz spotkań do końca sezonu może oznaczać dla ciebie, Curtisa, czy Harveya więcej szans na grę. Do tej pory uzbierałeś trzy występy w Premier League - to musi być wspaniałe uczucie, prawda?
Jak najbardziej. Zaliczyłem debiut w meczu z Crystal Palace i był to nierealny moment. Odkąd jesteś małym chłopcem, wybiegasz myślami do dnia, w którym debiutujesz w Premier League. Gdy to się wydarzyło, dla mnie to było coś nierzeczywistego. Tak jak dla Curtisa, gdy strzelił swojego pierwszego gola w meczu z Aston Villą - z pewnością było to jak spełnienie marzeń. Czerpiemy z tego każdego dnia i miejmy nadzieję, że wciąż będziemy dostawać okazje do gry, że wciąż będziemy mogli pokazywać menedżerowi, do czego jesteśmy zdolni.
To oznacza, że dwa występy dzielą cię od oficjalnego uhonorowania złotym medalem za mistrzostwo Anglii. Menedżer potwierdził wprawdzie, że bez względu na liczbę spotkań otrzymacie medale, jednak jakie to miałoby dla ciebie znaczenie?
Sama możliwość wzięcia medalu do domu i pokazania go swojej rodzinie byłaby spełnieniem marzeń. Każdego dnia pokazujemy menedżerowi, co potrafimy na treningach, każdego dnia jesteśmy coraz lepsi. Mam nadzieję, że jeśli wciąż będziemy pokazywać, na co nas stać i rozwijać się z dnia na dzień, boss nie będzie miał innego wyboru i będzie musiał dać nam czas na boisku. My wtedy pokażemy wszystkim, że możemy grać, pokażemy, że młodym chłopakom można zaufać. W tym celu damy z siebie wszystko, damy z siebie sto procent, jak zresztą zawsze robi każdy piłkarz będący członkiem Liverpoolu.
Wspomniałeś wcześniej o Curtisie Jonesie - zaliczył całkiem niezły weekend, najpierw podpisując nowy kontrakt, a następnie wpisując się na listę strzelców w Premier League. Przechodziliście przez wszystkie szczeble rozwoju razem, powiedz więc, jak bardzo cię to napędza, gdy widzisz postępy, jakie poczynił w tym sezonie?
Myślę, że to był dla niego niewiarygodny weekend - podpisał kontrakt, a potem strzelił gola w Premier League, więc założę się, że jeszcze to do niego w pełni nie dotarło. Jeśli jednak spojrzeć na to z perspektywy mojej i Curta, biorąc pod uwagę to, że byliśmy razem w akademii w wieku sześciu, czy siedmiu lat, potem przechodziliśmy przez kolejne szczeble, w końcu dostaliśmy się do pierwszego składu i gramy razem (jak w meczu z Aston Villą)... Jeśli spojrzeć na to z tej perspektywy, to nieprawdopodobne - co za piękny czas dla nas obydwóch. Zamierzamy teraz po prostu nadal ciężko pracować na treningach, miejmy nadzieję, że dostaniemy więcej szans i znów zagramy razem.
Przechodząc przez kolejne kategorie wiekowe, mieliśmy swoje wzloty i upadki, zniżki formy, jednak zawsze wierzyliśmy w siebie, wciąż parliśmy naprzód, naciskaliśmy na siebie wzajemnie - i to do dziś się nie skończyło. Wciąż musimy wzajemnie popychać się do rozwoju nawet teraz, gdy jesteśmy w pierwszym zespole. Musimy naciskać na siebie wzajemnie i miejmy nadzieję, że będziemy dostawać okazje, że będziemy dostawali cenne minuty na boisku.
Wspomniałeś też o innym koledze z drużyny, Harveyu Elliottcie, który w poniedziałek podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z klubem - z pewnością pamiętasz, jakie to uczucie. Powiedz, jak bardzo świetlaną przyszłość mu wróżysz?
Harvey ma przed sobą wielką przyszłość. Dopiero co stał się 17-latkiem i jeśli nad tym przysiąść i pomyśleć, to bardzo młody wiek. Jeśli chodzi o to, co robi na treningach, to, do czego jest zdolny - on będzie topowym zawodnikiem. Podpisanie profesjonalnego kontraktu musi być dla niego niesamowitym uczuciem. Wiem to, ponieważ gdy ja podpisałem swój pierwszy kontrakt, byłem wniebowzięty, nakręcony, on na pewno czuje teraz dokładnie to samo.
Wreszcie, czego spodziewasz się po meczu z Brighton?
Pracujemy ciężko, nawet po tym, jak zostaliśmy mistrzami. Chłopaki się jeszcze nie zatrzymują, wciąż pracujemy na sto procent na treningach. Nie zatrzymujemy się i musimy iść dalej. Musimy walczyć do ostatniego meczu w sezonie i to właśnie chłopaki zrobią, bo to robimy od początku rozgrywek - nie zamierzamy się teraz zatrzymywać. Zamierzamy iść za ciosem i spróbujemy do końca sezonu zdobyć tak wiele punktów, jak tylko zdołamy.
Komentarze (0)