Ciekawy przypadek Divocka Origiego
Sprawa Divocka Origiego prowadzi do pytań na temat tego, jak kibice Liverpoolu oceniają jego pobyt w klubie, co może przynieść przyszłość oraz czy jest on w stanie zastąpić Roberto Firmino?
„Sobotnia noc i podoba mi się to, jak się poruszasz, Divocku Origi!” śpiewa Jamie Webster przed ponad pięćdziesięcioma tysiącami kibiców Liverpoolu w Madrycie.
Wzrost popularności tak Webstera, jak i wieczorów Boss Night oznacza, że niemal każdy zawodnik Jürgena Kloppa ma swoją piosenkę, jednak dobrym podsumowaniem ciekawego przypadka Belga jest morze ludzi falujących na dźwięk jego nazwiska tuż przed wielkim sukcesem na Estadio Metropolitano w czerwcu minionego roku.
Dokładnie 25 dni wcześniej Origi trwale zapisał swoje imię wśród fanów gromadzących się na Anfield, kiedy zdobył dwie bramki w pamiętnym meczu z Barceloną. Sezon 2018/2019 obfitował w podobne wydarzenia – oprócz Barcelony także bramki z Evertonem czy Newcastle, a mimo tego nigdy na poważnie nie rozważano jego szans na wygryzienie kogoś z podstawowej trójki napastników.
Jego kwestia stanowi swoisty paradoks. Zdobył ważne bramki. Dawał radę w kluczowych momentach. Momentach, które pozwoliły tysiącom Czerwonych na świętowanie wielkiego sukcesu swojej drużyny.
Jednak gdzie 25-latek pasuje najlepiej?
Nie będzie chyba przesadą, gdy powie się, że tak naprawdę Origi za czasów Kloppa nigdy nie załapał się do najlepszej jedenastki. A jednak trzeba też powiedzieć, że bez niego Liverpool nie wygrałby Ligi Mistrzów.
Z takimi chwilami wiąże się sentyment. Czy będzie to wspomnienie nucenia jego nazwiska w Madrycie, czy po powrocie do Merseyside, zawsze będzie to obrazek bliski sercom wielu kibiców Liverpoolu.
Niemniej bezlitosna natura futbolu, tego z najwyższej światowej półki oznacza, że jest niezwykle mało miejsca na sentymenty związane z miłymi wspomnieniami z przeszłości. Bezwzględność, z jaką Liverpool dążył w tym sezonie do osiągnięcia swoich celów oznaczała, że Origi rzadko otrzymywał szansę do wykazania się. Klopp rzadko kiedy potrzebował cudu i być może to samo w sobie było cudem.
Pozostawia to Origiego w trudnym położeniu, które każe zastanowić się nad dalszą przyszłością. W niedzielę rozpoczął mecz w podstawowym składzie na centralnej pozycji Roberto Firmino, jednak brak przekonania i ogólnego rozeznania co do tego, co działo się na boisku, skutkował powszechną krytyką.
Przeciwko Aston Villi, jednej z najgorszych defensyw w Premier League napastnik otrzymał szansę zaimponowania i udowodnienia, że jest w stanie zaoferować coś więcej niż tylko raz na jakiś czas jakiegoś gola z niczego.
Wprowadzenie Firmino w połowie drugiej części gry było ważnym czynnikiem, dzięki któremu Liverpool znacznie podkręcił tempo, co z kolei przerodziło się w dwubramkowe zwycięstwo. Jednocześnie jednak podkreśliło tylko kłopot Kloppa z Origim.
Wygląda na to, że Belg nie posiada umiejętności, które pozwoliłyby mu na grę na środku jako napastnik innego typu niż Firmino, jednocześnie nie jest on też w stanie odegrać roli Brazylijczyka pod jego nieobecność na pozycji numer 9.
Być może samo to jest istotą problemu. Bycie dublerem Firmino jest prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem pod względem taktycznym. Jest centralną postacią w systemie, stwarza okazje dla innych, a kiedy nadarza się okazja, sam stanowi zagrożenie pod bramką.
Z drugiej strony Origi jest dla Kloppa opcją na ławce, kiedy coś musi się wydarzyć. Rozkwita w nieprzewidywalnych okolicznościach, co niekiedy może być trudne do okiełznania i zasadniczo różni się od ostrożnie wyuczonych ruchów Firmino.
Każdy zawodnik miałby problem z zastępowaniem Firmino, jednak trzeba śmiało powiedzieć, że Origi w dłuższej perspektywie nie jest rozwiązaniem tego problemu. Być może Takumi Minamino nim jest, jednak jeśli tak jest, rodzi się pytanie, dlaczego Belg rozpoczął mecz z Aston Villą w podstawowym składzie.
Drugi etap pracy z zespołem, który odniósł już sukces jest prawdopodobnie jeszcze bardziej specyficzny niż zbudowanie drużyny od zera. Dla Kloppa odpowiedź na pytanie, jak zastąpić Firmino, będzie tym najważniejszym z ważnych.
Podczas gdy Origi prawdopodobnie nie jest piłkarzem, którego Niemiec szuka, nie zasługuje on też na zapomnienie, choćby z uwagi na wymienione wcześniej momenty, które weszły do liverpoolskiego kanonu.
Pozostaje czekać, by przekonać się, czy Klopp ma dla Belga jakiś genialny plan. Niezależnie od tego, jak dalej potoczy się kariera Origiego, na zawsze pozostanie on jednym z ulubieńców the Kop.
Reece Chambers
Komentarze (0)