Prasa po koronacji na Anfield
The Reds wznieśli trofeum Premier League podczas spektakularnej prezentacji na Anfield w środowy wieczór.
Liverpool został oficjalnie koronowany na mistrza Premier League po szalonym meczu z Chelsea.
Kapitan The Reds, Jordan Henderson, wzniósł trofeum na prowizorycznej scenie postawionej na The Kop wraz z pozostałymi zawodnikami, sztabem i Jürgenem Kloppem.
Mecz z Chelsea zakończył się wynikiem 5:3 na korzyść nowo koronowanych mistrzów Anglii, a bramki strzelali Naby Keïta, Trent Alexander-Arnold, Gini Wijnaldum, Roberto Firmino i Alex Oxlade-Chamberlain.
Oto, jak krajowe media widziały sam mecz, a także moment, w którym Liverpool wzniósł trofeum Premier League.
Dominic King, Daily Mail
Jürgen Klopp wyłonił się z ciemności w czapce z daszkiem do tyłu i uśmiechem wielkim jak rzeka Mersey.
To było to. To był ten moment. Można powiedzieć, że czekali na tę chwilę od 25 czerwca, ale tak naprawdę czekali na to od maja 1990 roku. Szeroki uśmiech menedżera zapowiadał rozpoczęcie obchodów - Liverpool oficjalnie został koronowany na mistrza.
Na Anfield nie było fanów, co jest konsekwencją niszczycielskiej pandemii koronawirusa, ale pokaz miał być spektakularny. Czerwone światła niczym lasery oświetliły scenę, a zawodnicy byli zdeterminowani, aby jak najlepiej wykorzystać tę doniosłą i historyczną okazję.
Zanim pojawił się Klopp, sir Kenny Dalglish z zasłoniętą na czerwono twarzą i dyrektor naczelny Premier League Richard Masters, ubrany w czarno-białą maskę, położyli trofeum na cokole i umieścili je na środku tymczasowej sceny, którą wcześniej wzniesiono na The Kop.
Nigdy nie widzieliście takiej prezentacji trofeów - takiej, w której trzeba było odmówić uścisku dłoni (od Mastersa), a środek dezynfekujący do rąk znajdował się na szczycie schodów. Wszystko to przy zachowaniu wszelkich niezbędnych środków ostrożności, aby spróbować zwalczyć tę śmiertelną chorobę.
Henry Winter, The Times
Pod niebem pełnym gwiazd i fajerwerków oraz sporadycznie przeszywającym dźwiękiem policyjnych syren Jordan Henderson z dumą podniósł trofeum Premier League. Liverpool wrócił na swoje miejsce.
To była impreza składająca się z dwóch części: choreograficznej uroczystości na The Kop - imprezy przygotowanej dla telewizji - oraz hałaśliwego zgromadzenia poza stadionem, czyli odpalania rakiet i fanów gromadzących się w takiej liczbie, że policja Merseyside utworzyła strefę rozproszenia poza stadionem.
Czekali na to 30 lat, więc subtelności dystansu społecznego zniknęły w chmurze kordytu na tymczasowej scenie wzniesionej na trybunie, która na stałe wpisała się w serca fanów Liverpoolu. Jürgen Klopp był pierwszy, jak zawsze prący do przodu, a jedyną rzeczą do tyłu była jego czapka z daszkiem. Wszedł po schodach, pokazując całą żywiołowość, jaką wykazał się jego zespół, stając się mistrzem Europy i mistrzem świata, a teraz także mistrzem Anglii. Klopp objął Sir Kenny'ego Dalglisha, który umieścił medal zwycięzcy na szyi Niemca. „Vielen Dank, Jürgen” można było przeczytać na jednym z wielu banerów wiszących na The Kop. Klopp został następnie powitany przez Richarda Mastersa, dyrektora naczelnego Premier League, który tak ciężko pracował i stale współpracował z wieloma ludźmi, aby Projekt Restart odniósł taki sukces. Bez dodatkowego ryzyka. Liverpool okazał się być godnym mistrzem, dokańczając zadanie w dobrym stylu.
Andy Hunter, The Guardian
Jak dobrze, że kontuzja kolana nie przeszkodziła Jordanowi Hendersonowi wykonać swojego zwyczajowego tupania przed podniesieniem trofeum Premier League na pustym, ale radosnym Anfield.
W sezonie jak żaden inny nic nie stanęło na przeszkodzie niezwykłej siły Jürgena Kloppa, nic nie stanęło na drodze do zdobycia trofeum, którego Liverpool pragnął od ponad 30 lat. Oczekiwanie wreszcie skończyło się w zeszłym miesiącu. Impreza naprawdę się rozkręciła podczas, a zwłaszcza po, meczu z Chelsea, który już stał się kawałkiem nowej historii.
Przed wejściem po schodach na specjalnie skonstruowane podium na The Kop, aby otrzymać tytuł od Sir Kenny'ego Dalglisha, gracze Liverpoolu zaserwowali jeszcze jeden porywający i niezwykle interesujący pokaz, kończąc sezon ligowy bez porażki na Anfield. Przeszli już trzy kolejne ligowe kampanie bez porażki na własnym terenie.
Żaden inny zespół w znakomitej historii Liverpoolu nie osiągnął takiego wyczynu. 59. mecz bez porażki u siebie był efektem znakomitych bramek Naby'ego Keïty, Trenta Alexandra-Arnolda, Roberto Firmino i rezerwowego Alexa Oxlade'a-Chamberlaina - do tego była jeszcze bardziej prozaiczna okazja Georginio Wijnalduma. To było też przypomnienie dla Chelsea o tym, jak daleko mają do tego, by zostać uznanymi za pretendentów na tym poziomie.
Melissa Reddy, The Independent
Scena była ustawiona w połowie wysokości The Kop i otoczona piętrowymi transparentami, które zwykle kołyszą się na słynnej trybunie.
Liverpool należycie odegrał koncert, zanim ruszył po schodach, by przypieczętować przeznaczenie, które zostało zaplanowane, gdy Jürgen Klopp wszedł do klubu 1749 dni temu.
Mistrzowie Anglii pokonali Chelsea po niezwykle porywającym widowisku, „zamykając krąg”, jak błyskotliwie określił to ich menedżer. Duchy minionych bliskich porażek zostały zażegnane i nadeszła chwila, aby Liverpool rozkosztował się w tym wszystkim: by piłkarze otoczyli trofeum, którego pragnęli od trzech dekad i zastanowili się nad skalą swoich osiągnięć.
Zgarnięcie tytułu mistrzowskiego wydawało się formalnością od przełomu roku, a największą przeszkodą dla piłkarzy z Merseyside było zawieszenie piłki nożnej wymuszone koronawirusem.
W tej kampanii nie mieli sobie równych - nikt nie był nawet blisko. Liverpool zapewnił sobie status najlepszego klubu w Anglii prawie miesiąc temu - najwcześniejszych ze wszystkich zwycięzców w historii - i musiał czekać całe wieki na swoją koronację w chwale.
I The Reds nie byli sami. Późna decyzja lokalnej Grupy Doradczej ds. Bezpieczeństwa pozwoliła na przebywanie dodatkowych 200 osób na Anfield, a rodziny mogły dzielić tę wyjątkową okazję z najbliższymi.
Przed fajerwerkami, pokazem świateł i tupaniem Jordana Hendersona, zafundowali piłkarski spektakl.
Komentarze (0)